CZYTASZ=KOMENTUJESZ.
________________________
Ooo tak, wiedziałam, że znajdę tu
tą dziwkę.
-Cześć misiaczku- podeszłam do
Zayna, stając za nim. Porządnie wbiłam pazury w jego pośladki.. tak długo się
nie widzieliśmy. Pisnął jak mała dziewczynka, a następnie odsunął się ode mnie,
unosząc ręce w górę.
-Dwa kroczki do tyłu.. już, już,
no dalej szmato- powiedział swoim „gejowskim głosikiem”, który cholernie,
zajebiście, kurwa mnie wkurwiał. Wypuściłam głośno powietrze lekko poirytowana,
ale postanowiłam mu nie przerywać.
-Miley Destiny Jones..- oho, jest
wkurzony. Zwraca się tak do mnie tylko kiedy jest baaaardzo wkurzony- Jak
mogłaś się do mnie nie odzywać przez tyle czasu?- ułożył dłonie na biodrach,
patrząc na mnie uważnie- Jak mogłaś leżeć swoim wielkim, tłustym dupskiem na
kanapie i do mnie nie zadzwonić? Jak mogłaś ruchać się z Bieberem i nawet o
mnie nie pomyśleć? Jak mogłaś suko?
-Przepraszam Zayn, ale i tak wiem, że się na mnie nie
gniewasz. Nie potrafisz- zgryzłam dolną wargę i spojrzałam na niego figlarnie.
Podeszłam do niego, kołysząc moimi biodrami i stając na palcach tuż przy nim-
Wiesz, że cię kocham pączusiu?- przyssałam się do jego warg, oddając przy tym
różne dziwne odgłosy. Zayn wybuchł głośnym śmiechem, zawieszając ręce na mojej
szyi.
-I tak się na ciebie gniewam..- burknął, uciekając
wzrokiem-Ale chodź na kawę, opowiesz mi o wszystkim- splótł nasze dłonie i
ruszyliśmy w stronę Starbucksa. Jak zwykle, chodniki były zbombardowane ludźmi,
a na ulicach ciągnęły się ogromne korki.
Pogładziłam kciukiem wierzch jego dłoni, aby zwrócił na mnie swoją
uwagę, a kiedy już to zrobił, uśmiechnęłam się uroczo. Uwielbiałam być w jego
towarzystwie, czułam się w tedy tak cholernie dobrze. Weszliśmy do środka i
zajęliśmy miejsce przy oknie. Kiedy przyszły nasze dwie mrożone kawy, wzięłam
łyka i przeniosłam wzrok na okno.
-Jaki jest jego kutas?- wypalił Zayn, na co się zakrztusiłam
moim napojem. Nie, nie..nie chcielibyście mnie teraz widzieć. Dławiąca się i
prychająca Miley. Nie dość, że napój uciekał mi przez usta to i przez nos,
zajebiście. Wszystkie oczy były zwrócone na mnie, ale posłałam im wszystkim
złowrogie spojrzenie i wszystko wróciło do normy.
-Słucham?- jestem pewna, że brwi dotykały teraz linii moich
włosów.
-Pytam się jaki jest jego kutas- wzruszył ramionami,
siorbiąc napój przez rurkę.
-Ty napalona ździro- podniosłam lekko pośladki z kanapy,
żeby uderzyć go pięścią w ramie, na co on jęknął i posłał mi pytające
spojrzenie.
-Odpowiedz mi, chcę wiedzieć czy jest wystarczająco dobry,
dla mojej małej dziewczynki- uśmiechnął się głupio, oglądając swoje aż za
bardzo zadbane paznokcie- Ale widząc twoją minę i ten głupi uśmiech, mogę się
domyślać jak ogromny jest- poruszył zabawnie brwiami, chichocząc pod nosem.
-Och, przymknij się- wystawiłam język w jego stronę.
Obserwowałam jak napój z kubka, powoli znika- Odprowadzisz mnie chyba?-
spojrzałam na niego. Zayn kiwnął twierdząco głową, a ciszę przerwał jeden z
tych wkurzających dźwięków, kiedy w kubku pozostają resztki, a ty próbujesz je
wyczyścić słomką. Zostawiłam pod pustym
kubkiem, pare banknotów i po chwili, wmieszaliśmy się w tłum, który ciągle był
ogromny. Wskoczyłam na plecy chłopaka, zawieszając ręce na jego szyi.
-Ups, chyba widać mi krocze- wybuchłam śmiechem, podciągając
moją sukienkę w dół.
-Jak dobrze, że nie jestem jednym z tych ludzi, którzy idą
za nami- przyłączył się do mnie, również wybuchając śmiechem- A teraz tak na poważnie,
jak z twoją mamą Miley?
-Kurwa, dlaczego każdy mnie o to pyta?- zmarszczyłam brwi,
oglądając ludzi, którzy wiecznie się gdzieś spieszyli, a przecież w końcu mamy
pieprzone wakacje.
-Martwię się cipko, więc mi odpowiedz- ścisnął lekko moje
pośladki, powoli zbliżając się do domu.
-Co mam ci odpowiedzieć?- powiedziałam lekko za głośno, więc
szybko zniżyłam mój ton- Nie mam pojęcia, po prostu..
-Po prostu?
-Jest mi dobrze z Justinem, okej? I nie masz się o co
martwić, jestem już dużą dziewczynką i umiem o siebie zadbać- uśmiechnęłam się
lekko, kiedy zrzucił mnie ze swoich pleców, pod drzwiami do mieszkania.
-Wiesz, że cię kocham?- wtuliłam się mocno w jego rozgrzaną
klatkę piersiową.
-Ja ciebie bardziej laska i kurwa się martwię o ciebie. Nie
chcę, żeby jakiś kutas skrzywdził moją małą dziewczynkę i uważaj, bo nie przeżyłbym jakbyś skończyła na ulicy z ciężarnym brzuchem- owinął swoje długie ręce wokół mojej
talii, zanurzając się twarzą w zagłębiu mojej szyi.
-Wiesz, że to nie prawda, bo ja kocham cię bardziej i nie
mów na mnie laska, to brzmi bardzo wieśniacko. Nie martw się, naprawdę wszystko
mam pod kontrolą i nie jestem głupia Zayn- zaśmiałam się, unosząc głowę, gotowa
na soczystego buziaka. Zayn od razu załapał i przyssał się do moich warg.
-Dobra idź już, bo jeszcze wejdę za tobą do mieszkania i
odbije ci twoje ciasteczko suczko- odepchnął mnie od siebie, śmiejąc się
uroczo.
-Chciałbyś- wystawiłam mu język, wchodząc do środka. Jak
zwykle nikogo nie było w domu. Głupi
Justin.
~.~
Wchodząc do domu, odłożyłem klucze nasz komodzie. Usłyszałem
jakieś stłumione odgłosy, pochodzące z kuchni, więc ruszyłem w tamtym kierunku.
-Co ty odpierdalasz?- zmarszczyłem brwi, gdy zobaczyłem
Miley na kolanach, grzebiącą w szafce pod zlewem. Jej tyłeczek, był pięknie wypięty w moją
stronę. Podziwiałem jej krągłości, przygryzając dolną wargę moich ust. Oparłem
się o ścianę za mną, a dłonie włożyłem w kieszenie moich zwężanych dresów.
-Nie gap się na mój tyłek, tylko rusz się i mi pomóż-
sapnęła oburzona, uderzając czymś ciężkim w coś metalowego, zgaduję, że to była
rura, którą uciekała woda. Podszedłem bliżej, kucając przy jej szczupłym ciele.
Zmrużyłem oczy, patrząc na różne rury przede mną. Z jednej ciekła woda.
-To nie ja- pisnęła Miley, odkładając śrubokręt z kolorową
rączką i podniosła ręce w obronnym geście. Papieros wystawał z jej pulchnych
warg-Jak nic nie zrobiłam, serio- uśmiechnęła się niewinnie, patrząc na mnie
jej dużymi oczami.
-Po pierwsze..- wyrwałem narzędzie z jej ręki- To jest
śrubokręt, kochanie i nic byś nim nie zaradziła- wstałem na proste nogi,
ciągnąc ją za mną w górę- Trzeba zadzwonić po hydraulika- wzruszyłem ramionami,
ocierając ręce w ściereczkę. Wyciągnąłem papieros, z pomiędzy jej warg, który i
tak już był w połowie spalony. Zaciągnąłem się mocno, bo właśnie tego teraz potrzebowałem.
-Pf, równie dobrze mogę to zrobić sama, panie „Jestem głową
tego domu”- prychnęła, krzyżując ręce na cyckach.
-Tak, tak i przy okazji zalać cały dom..Nie dzięki-
cmoknąłem ją w usta i wyszedłem z kuchni, szukając mojego iPhone’a.
-Ej i oddaj, on był mój- wystawiła rękę, w celu zabrania
skręta.
-Będziesz zdrowsza mała- zaśmiałem się, zaciągając się po
raz kolejny. Obserwowałem jak śmiesznie marszczy nos i staje się coraz bardziej
naburmuszona. To takie dziecinne.
~.~
-Jak znowu padnie rura, to jestem
pod telefonem panie Bieber- facet ubrany w granatowy kombinezon, z czerwoną
skrzynką w lewej ręce, wystawił dłoń w moim kierunku.
-Jasne- kiwnąłem głową,
uśmiechając się i ściskając jego dłoń- Do widzenia- odprowadziłem go do drzwi,
zamykając je następnie. Wróciłem do salonu i usiadłem wygodnie na sofie.
-Już możesz wyjść- krzyknąłem tak,
żeby Miley mnie usłyszała.
-Naprawdę nie wiem czemu kazałeś
mi iść na górę- skrzywiła się, zapinając guzik u swoich spodni. Patrzyłem jak
schodzi po schodach na dół.
-Serio? Byłaś naga-wyrzuciłem ręce
w powietrze, unosząc przy tym brwi.
-Bez przesady, Justin- zaśmiała
się gorzko, wchodząc do salonu- Miałam na sobie twoją koszulkę, która szczelnie
zasłaniała moje ciało.
-A przy tym odsłaniała twój tyłek,
super- pokazałem jej kciuk do góry i uśmiechnąłem się sztucznie- Ale hej..
-Co?- stanęła, patrząc na mnie
zdezorientowana.
-Nie kazałem ci się ubierać-
pokręciłem niezadowolony głową- Wiesz, że..- pociągnąłem ją za rękę w moją
stronę, tak, że stała pomiędzy moimi nogami- Musimy się tego pozbyć- spojrzałem
w jej oczy, uśmiechając się cwaniacko. Złapałem dłońmi za mały guziczek
przyszyty do jej spodni.
-Tak?- uniosła brwi pytająco- Ale
mam lepszy pomysł- zawiesiła ręce na moim karku- Zrobię nam pyszny obiad, co ty
na to?- szepnęła uwodzicielsko, gryząc delikatnie płatek mojego ucha.
-Jestem na tak, ale później
pozbędziemy się nie potrzebnych ubrań- zgryzłem dolną wargę, wodząc wzrokiem po
jej cholernie seksownym ciele.
-Oczywiście- uśmiechnęła się,
wychodząc do kuchni.
Ułożyłem się wygodniej na kanapie,
włączając telewizor. Przeskakiwałem z kanału na kanał, kiedy ktoś zadzwonił do
drzwi. Podszedłem do nich, przekręcając zamek, a przede mną stanęło dwóch
policjantów.
-Pan Bieber?- zapytał jeden.
-Tak, a o co chodzi?- podrapałem się w kark,
zdezorientowany.
-Przyszliśmy po panią Jones, jej rodzice powiadomili nas, że
u Pana przebywa- powiedział ten sam, kiedy wepchnęli się bez zaproszenia do
środka- Gdzie ona jest?- drugi zaczął rozglądać się po salonie.
-Justin, o co chodzi?- uniosłem wzrok na Miley, kiedy
wytknęła głowę z kuchni, szok w jej oczach był niedopisania.
-Kochanie..- zacząłem, ale nie pozwoliła mi skończyć.
-Nigdzie nie idę- pokręciła gwałtownie głową, wchodząc do
salonu. Miała na sobie tylko i wyłącznie moją bluzkę, w której wyglądała
cholernie seksownie.
-Idzie pani..- odezwał się ten niższy policjant, łapiąc ją
za ramię.
-Puść mnie, kurwa- wrzasnęła, szamocąc się. Mało co, a oberwał by od niej z pięści w szczękę. Dobrze, że miał niezły refleks.
- Ej..- podbiegłem do niego, ale przytrzymał mnie ten drugi-
Zostaw ją,kurwa- próbowałem się wydostać z uścisku, ale na nic.
-Spokojnie.. A teraz grzecznie wyjdziemy i wrócimy z powrotem do domu, jasne?-
-Ja-a nie chcę, Justin- szepnęła, a pojedyncza łza spłynęła
po jej policzku.
-Coś wymyślę, obiecuję- kiwnąłem
głową i obserwowałem jak wychodzą z domu. Zamknąłem za nimi drzwi. Rozzłoszczony kopnąłem z całej siły w stolik, aby chociaż trochę się wyżyć. Ale wiecie co? Nie pomogło, kurwa!
Muszę coś szybko wymyślić..
~.~
-Proszę się nie szamotać panno
Jones, to nie poprawi sytuacji- policjant, a raczej pan Smith- takie nazwisko
widniało na jego legitymacji, pchnął mnie delikatnie pod drzwi mego domu. Nie
zdążył nawet zapukać, kiedy w progu pojawiła się moja matka.
-O mój boże- przyłożyła dłoń do
ust, unosząc swoją rękę, chyba nie wiedziała czy może mnie dotknąć.
Prychnęłam, wymijając ją i od razu
kierując się w stronę mojego pokoju. Trzasnęłam drzwi, kładąc się następnie nie
łóżku. Szczelnie opatuliłam się kołdrą, a łzy powoli wypływały z moich oczu.
Nienawidzę jej.. jak ona mogła mi to zrobić?
Ciche pukanie zmieszało się z
moich szlochem. Ona jest chyba, kurwa, śmieszna jeżeli myśli, że zaproszę ją
tutaj na jakieś jebane przytulaski i wszystko będzie dobrze. Nie, nie będzie
dobrze i muszę coś wymyślić, żeby się spotkać, czy porozmawiać z Justinem.
Okno.
Zerwałam się z materaca, biegnąc
pod okno. Jaja sobie chyba kurwa ze mnie robi. Gdzie są klamki? Rozzłoszczona
zrzuciłam wszystkie gówna z parapetu. Kawałki szkła ,z ramek na zdjęcia, walały
się po podłodze. Zza drzwi dało się usłyszeć ciężkie odgłosy, jakby ktoś
zbiegał ze schodów. Osunęłam się po ścianie, siadając na panelach. Spojrzałam
na mój nadgarstek i stare blizny po cięciu żyletką. Tak, na początku, kiedy
ojciec nas zastawił, nie radziłam sobie z tym i zdarzało mi się czasami pociąć
moją skórę. Nachyliłam się nad wszystkimi rzeczami, które zrzuciłam z parapetu,
szukając jednej rzeczy.
Mam cię.
Rozwinęłam niebieski papierek, a
przed moim oczami, zaświeciła mała żyletka. Cześć,
przyjaciółko.. Zaśmiałam się gorzko, pociągając nosem. Przyłożyłam zimne
ostrze do mojej rozgrzanej skóry, mrużąc oczy.
Pierwsze nacięcie.
Bordowa krew, zaczęła spływać po
mojej ręce, brudząc przy tym wszystko dookoła. Odchyliłam głowę w tył,
opierając ją o ścianę. Poczułam ulgę, kiedy z każdą chwilą liczba cięć na moim
nadgarstku i nawet przed ramieniu, wciąż rosła. Wszystko zaczęło wkoło wirować,
a głos Taylor, zdawał się jakby ciągle się oddalała.
-Miley, coś ty najlepszego
zrobiła...
____________________________
hej, zapraszam na mojego aska - [KLIKNIJ TUTAJ!]
Kocham Was tak strasznie bardzo, do następnego xx.
hej, zapraszam na mojego aska - [KLIKNIJ TUTAJ!]
Kocham Was tak strasznie bardzo, do następnego xx.
omg jakie boskiee kochammm dawaj następny jak najszybciejjj xd
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że Justin cos wymyśli ;)
OdpowiedzUsuńCzekam nn ;))
Kocham <3 szkoda że krótki,ale przynajmniej jest zajebisty x
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział! Jej relacja z Zayn'em jest zajebista<3 Też chcę takiego przyjaciela! Mam nadzieję, że Miley się nic nie stanie! Cholera jak można przerwać w takim momencie!? Dawaj szybko następny!
OdpowiedzUsuńomg. cudowny. ♥
OdpowiedzUsuńRozmowy Miley z Zaynem mnie rozwalają. Oni są tacy fajni razem mmm!
OdpowiedzUsuńUwielbiam! A Zayn i Miley - boscy! Czekam na nn
OdpowiedzUsuńBiedna Miley..
OdpowiedzUsuńbiedna Miley :c czekam na nn
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział! Piszesz bosko <3. Boże.. co ta Miley odwaliła no!?
OdpowiedzUsuńNo witam,witam.Więc zaczynamy...
OdpowiedzUsuńAaaaaaaaaaaaaaaaaa !!!!!! Genialny rozdział !!!! Ten kontakt,jaki maą ze sobą Miley i Zayn jest po prostu nie do opisania !!! To,jak się do siebie odzywają i co robią jest normalnie z.a.j.e.b.i.s.t.e !!! Cały czas leję ze śmiechu jak rozmawiają,a w momencie kiedy Zayn spytał jakiej wielkości [...],nie wytrzymałam !!!
I później,jak Justin wraca do domu,a tam Miley z tymi śrubokrętami-fantastyczne !!! Wyobrażam sobie,jak Justin mógł zareagować xD
Szkoda mi Miley.Ona tak strasznie go kocha i mogłaby oddać za niego wszystko,a dla niego jest tylko zabawką do pieprzenia.Mam nadzieję,że z biegiem czasu Justin się zmieni i nie będzie już takim idiotą.
I teraz najważniejsze,chociaż znów się powtarzam.Koooocham Twoje opowiadanie i jestem od niego totalnie uzależniona !! Siedzę sobie właśnie na łóżeczku z wielkim bananem na ryju i czytam Twoje genialne pomysły ! No jesteś po prostu zaaaaarąbista (zresztą to też już Ci mówiłam).
Jestem strasznie ciekawa,co się stanie z Miley i jak zareaguje na tok Justin.Spodziewam się jakiejś akcji z jej rodzicami czy coś w tym stylu.I ciekawe,co na to mama Miley.Czy zaakceptuje Justina,czy zamknie Miley w czterech ścianach i całkiem odetnie od świata zewnętrznego...
Cudo,cudo i jeszcze raz cudo !!! Nie znajduję nowych słów,aby opisać Twój geniusz i nie wiem,jak mam ci to pokazać.Mam takie ogromne wrażenie,jakbyś znała Miley (Cyrus) osobiście i na prawdę opisywała jej charakter i to,jaka jest,bo właśnie taką ją sobie wyobrażam.Piszesz tak cholernie naturalnie i jednocześnie dokładnie,że wszystko można sobie wyobrazić i nie ma żadnych niedopowiedzeń czy czegoś w tym stylu.
To się nazywa precyzja...
Mam wrażenie,jakbym czytała opowiadanie doświadczonej pisarki,która wydała już masę książek-tak wspaniale się to czyta !
Kocham Cię i czekam na następny !!!
the-other-side-jb.blogspot.com
my-heaven-jb.blogspot.com
świetny <3
OdpowiedzUsuńCudny *-* Czekam na nn <3
OdpowiedzUsuń