środa, 4 grudnia 2013

Rozdział 10.

CZYTASZ? TO SKOMENTUJ, to dla mnie cholernie ważne. Chcę wiedzieć ile Was tu jest <3

_______________



Skrzywiłam się kiedy jasne światło z pomieszczenia raziło mnie po oczach. Gdzie ja kurwa jestem? Rozejrzałam się po pomieszczeniu, dokładnie badając wzrokiem każdy przedmiot. Zajebiście, jestem w szpitalu. Poruszyłam się niespokojnie, oglądając moje ciało. Zauważyłam, że mój nadgarstek został owinięty białym bandażem, który delikatnie przesiąknięty był czerwoną cieczą. Super, znowu zemdlałam.
-Dzień dobry panno Jones- do pokoju weszła pulchniutka pielęgniarka, z notesem w ręku- Jak się pani czuje?- podeszła bliżej, skanując moją twarz.
-Jest okej- wychrypiałam, patrząc w sufit.
-To dobrze- kiwnęła zadowolona głową, zapisując jakieś notatki- Pańska mama na chwile wyszła, ale zaraz powinna wrócić i pewnie wyjdziesz już dzisiaj, więc możesz powoli zacząć się ubierać. Przyszykowane ciuchy, zostawiłam Ci na krześle w łazience- uniosła wzrok, na drzwi prowadzące do łazienki- Ach, miałaś dużo szczęścia kochanie- westchnęła, cmokając znacząco. Jej dłoń delikatnie gładziła mój policzek.
-Dziękuje- uśmiechnęłam się serdecznie, kiedy wychodziła.
-Jasne, nie ma sprawy- odwzajemniła mój uśmiech. Wstałam z niewygodnego, szpitalnego łóżka, kierując się do łazienki.  Ubrałam się w przyszykowane ciuchy i ogarnęłam trochę moją twarz.
Kurwa.
Mojej matki nie ma.
A ja mam dzisiaj wyjść.
Muszę zobaczyć się z Justinem, więcej taka okazja się nie zdarzy.
Pobiegłam czym prędzej do recepty.
-Uh, dzień dobry- kobieta siedząca za ladą, słysząc mój głos uniosła wzrok na mnie- Nazywam się Miley Jones i mam zostać dzisiaj wypisana z przychodni.
-Chwila, sprawdźmy to- kobieta zmrużyła oczy, wystukując coś na klawiaturze komputera- Ach, tak..to prawda- kiwnęła głową, uśmiechając się-A gdzie twoja mama?
-Czeka na mnie na zewnątrz- wzruszyłam ramionami, wciąż z przyklejonym na mordzie uśmiechem.
-No dobrze, więc do widzenia i uważaj na siebie.
-Do widzenia- wyszłam z przychodni czym prędzej. Rozejrzałam się po okolicy i zauważyłam, że na postoju dla taksówek, stoi jedna wolna. Tak! Uśmiechnęłam się szeroko, a już po chwili siedziałam w aucie, jadąc chyba już każdy wie pod jaki adres…
~.~
-Miley?- Justin wyszczerzył oczy, gdy zobaczył mnie w drzwiach. Pchnęłam go do środka, zamykając za nami drzwi. Miał minę jak te jelenie, oślepione przez reflektory w samochodzie.
-Masz minutę na spakowanie się, jedziemy na wycieczkę- wzruszyłam ramionami, uśmiechając się blado.
-Kurwa, wiedziałem, że w końcu się na to zgodzisz- uśmiechnął się jak małe dziecko przed Bożym Narodzeniem. Przyssał się do moich warg, miętoląc w dłoniach pośladki.
– Idź już, mamy mało czasu- ułożyłam dłonie na jego klatce piersiowej, chcąc go odepchnąć, ale kurwa nawet się nie poruszył o milimetr. –Justin- pisnęłam, przerywając pocałunek, kiedy zaczął podgryzać dolną wargę, tak, że czułam delikatny posmak krwi. Kurwa.. to dziwne, że czułam się jak złodziej? Złodziej, który zrobił coś naprawdę wielkiego i teraz musi uciekać, żeby go nie złapano. Ja Pierowe, idiotko, ty tylko uciekasz z chłopakiem. Ta..
-Okej, okej- wymamrotał, zanim wbiegł na górę do swojego pokoju.
Kurwa, Zayn.
Odnalazłam wzrokiem telefon Justina, wzięłam go do ręki i wystukałam numer, który ładnie usadowił się w mojej pamięci.
-Halo?- nie musiałam długo czekać, aż Zayn odbierze.
-To ja Miley- odchrząknęłam, skubiąc moimi nowymi pazurkami, skrawek niebieskiej koszuli.
-Ja pierdole, ty mała dziwko- wrzasnął- Jak mogłaś przez tyle czasu nie okazywać żadnych oznak życia, huh? Jak mogłaś do mnie nie zadzwonić? Co się kurwa stało, że się znowu pocięłaś, tak twoja mama do mnie dzwoniła i czy masz przechlapane? O tak i to bardzo.
-Zayn to tylko 2 dni i przepraszam..
-Nie kurwa. Nie przepraszaj mi tu, tylko powiedz mi dlaczego to zrobiłaś szmato. Boże, jak cię spotkam..wypcham ci tą twoją małą szparkę czymś bardzo wiel…
-Suko jebana, posłuchaj mnie!
-Co kurwa?- pisnął. Na całe szczęście udało mi się to przerwać.
-Ja wyjeżdżam..- szepnęłam, pociągając nosem chociaż nie płakałam.
Cisza. Długa cisza.
-Halo? Jesteś tam?- zapytałam, gdy tylko było można usłyszeć cichutki szum w słuchawce.
-Ale jak to? Nie rozumiem..- płakał. Kurwa, płakał. Momentalnie z moich oczu wypłynęło stado łez, zatrzymując się na brodzie. Nienawidzę gdy on płacze. Nie robił to jakoś zajebiście często, ale jak już to robił to łamało mi to serce.
-Spokojnie to tylko chwilowe- wzruszyłam ramionami, wyglądając za okno.
-To ja jadę z tobą, kurwa. Nie pozwole Ci samej wyjechać, słyszysz?- powiedział, a w moim sercu momentalnie zrobiło się ciepło jakby ktoś wylał wiadro ze wrzątkiem. Mam nadzieje, że rozumiecie. No jasne, że tak..
-Ale..
-Nie ma żadnych „ale” .- mogłam sobie wyobrazić jak gestykuluje, choć nawet go nie widzę- Jadę z tobą i koniec. Powiedz tylko gdzie mam na ciebie czekać-  uśmiechnęłam się lekko, choć nie było mi teraz do śmiechu. Usłyszałam stukot, jakby ktoś a raczej Justin schodził już na dół. Odwróciłam się w jego stronę, szybko wycierając mokre ścieżki na moich policzkach. Pokazałam mu palcem, żeby poczekał minutkę, a on kiwnął głową, że rozumie.
-Muszę kończyć. Wiesz, że cię kocham? No jasne, że wiesz..- wypuściłam głośno powietrze. Nie chciałam się w taki sposób z nim żegnać- Pamiętaj, że są telefony, będziemy ze sobą codziennie rozmawiać. Kocham Cię- nie czekając na jego odpowiedź, nacisnęłam czerwoną słuchawkę. Wiem, że jakbym pozwoliłam mu dalej mówić, byłoby jeszcze trudniej niż jest.
-Wszystko w porządku?- zapytał Justin, stając po mojej lewej. Jego dłoń masowała dolne okolice moich pleców.
-Tak, jest okej- pociągnęłam nosem, wypuszczając głośno powietrze- Jedźmy już.
Kiwnął twierdząco głową, ciągnąc mnie za ręke w stronę drzwi wyjściowych.
-Ale chwila..- stanęłam, patrząc na niego uważnie- Gdzie twoje bagaże?- rozejrzałam się dookoła, nie widząc żadnych toreb ani reszty gówna.
-Po prostu nie potrzebuje ich- wzruszył ramionami, lekko się uśmiechając- Najważniejsze, że mam ciebie- złożył delikatny pocałunek na moim czole, a następnie wyszliśmy razem z jego domu.
~.~
Rozłożyłam się wygodnie na siedzeniu, kładąc nogi na deskę rozdzielczą.
-Czemu jesteś taki cichy? Nie cieszysz się?- zerknęłam kątem oka na Justina, który uważnie patrzył na drogę przed nami.
-Cholernie się cieszę Miley- ułożył dłoń na moim udzie, gładząc jego wierzch- Nawet nie wiesz jak bardzo- uśmiechnął się jakby sam do siebie, wystukując rytm na kierownicy.
-No właśnie.. – wyciągnął ze skrytki paczkę papierosów. Przytrzymał kolanem kierownice, a rękoma zwinnie wyciągnął dwie fajki z czarnej paczuszki. Podał mi jednego, a drugiego włożył do ust.
-Hmm?- zerknęłam kątem oka i kiwnęłam na znak, aby kontynuował. Podpaliłam końcówkę, głęboko się zaciągając. Mmm..uwielbiam to.
-Co z twoją ręką?- wypuścił dym wprost na moją twarz, a następnie skupił wzrok na moim nadgarstku, który wciąż był owinięty białym bandażem. Dziwnie się czułam, gdy patrzył na mnie tak wyczekująco. Schowałam dłonie w udach, a następnie wciągnęłam głośno powietrze.
Skłamać i mieć wszystko w dupie?
Powiedzieć prawdę i się tłumaczyć?
-Po prostu gdy próbowałam zalać herbatę w kubku, upuściłam czajnik i się poparzyłam. To nic wielkiego Justin- uśmiechnęłam się jak najbardziej szczerze.. Oby to kupił. Nienawidzę rozmawiać o mojej skłonności do cięcia się.
-Och, rozumiem- pociągając tak mocno swojego papierosa, że aż żar na nim, zaiskrzył i został sam filtr. Rozsunął lekko okno i charakterystycznych „pstrykiem z paznokcia” pozbył się niedopałka.
Nie, nie zrozumiał. Nie uwierzył.. ale nie chcę o tym gadać, przynajmniej nie teraz.
Postanowiłam się już nie odzywać. Byłam tym wszystkim bardzo zmęczona. Ułożyłam wygodnie głowę na bocznej szybkie auta, kiedy Justin zjechał z ulicy na jakiś zajazd.
-Chyba pora coś zjeść- wyłączył silnik, wychodząc z samochodu.
-Tak, pora- westchnęłam, dobiegając do niego, kiedy już wchodził do baru. Ja pierdole, też tak macie, że momentalnie wasz humor się zmienia? Nienawidzę tego.. W środku nie było nikogo, a smród spalonego oleju, uderzył o moją twarz. Skrzywiłam się siadając przy jednym z małych, okrągłych stoliczków. Justin usiadł naprzeciwko mnie
-Na co księżniczka ma ochotę?- zapytał Justin, głupkowato się uśmiechając. Ułożyłam dłoń na jego kolanie, pod stołem.
-Na ciebie- szepnęłam uwodzicielsko, przygryzając dolną wargę. Moja dłoń krążyła po jego udzie, niebezpiecznie blisko krocza.
Jęknął, zamykając oczy- Miley, przestań..- powiedział gardłowo, wyraźnie sfrustrowany.
-A co jeśli nie chcę?- zagruchałam, uśmiechając się jak głupia blondynka. Celowo.
-Będę musiał zabrać cię do tej śmierdzącej łazienki i wyruchać- wzruszył ramionami. Odwróciłam się w drugą stronę, patrząc na obrzydliwie wyglądające drzwi od łazienki. Zmarszczyłam nos, przenosząc wzrok z powrotem na Jusa. Nie, nie chcę nawet sobie wyobrażać co tam się dzieje. Fuj.
-Zjem frytki- uśmiechnęłam się lekko, na co skinął głową i uśmiechnął się szeroko.
-Tak myślałem, ale wiesz co po obiedzie Cię czeka- zapytał, albo i nie.. To nie było pytanie. Zrobiłam minę, mówiącą „serio?!”, na co on wybuchł głośnym śmiechem. Małżeństwo –tak mi się wydaje- które właśnie wchodziło do tego obleśnego lokalu, od razu przerzuciło na nas swój wzrok. Przepraszam, że siedzę z najgorszym debilem na świecie. Justin tylko wzruszył ramionami, kiedy podeszła do nas jedna z kelnerek, przynosząc nasze zamówienie. Widziałam jak gapiła się ukradkiem na MOJEGO FACETA i wysyła mu jakieś marne próby uśmieszku. Zabieraj stąd swój tyłek, póki masz jeszcze na to czas suko.
Chwila.
Zabijcie mnie.
Ten chuj do niej mrugnął.
Gdy już przyjęła nasze zamówienie, odeszła a ja uderzyłam z całej siły, pięścią, w jego pierś. Spojrzał na mnie spod swoich długich rzęs, uśmiechając się głupkowato. Nic nowego, halo.
-A to niby za co było?- zrobił smutną minkę, marszcząc czoło.
-Za bycie najgorszym dupkiem na całym jebanym świecie, dupku- kiwnęłam głową, zadowolona z tego co powiedziałam. Wzięłam jednego frytka, pchając go prosto do buzi.
-Bo byłem miły?- zrobił usta na kształt litery „o”- Cięgle mnie ranisz- pokręcił smutno głową- Ale wiesz gdzie mnie boli najbardziej gdy to robisz?- uniósł wzrok na mnie, utrzymując nadal tą głupią minkę.
-Nie, nie wiem, ale myślę, że zaraz mi powiesz- wciągnęłam, a zaraz wypuściłam głośno powietrze. Odnalazłam wzrokiem solniczkę, a następnie posoliłam moją ziemniaczaną przekąskę.
-O tu- ułożył dłoń w miejscu gdzie znajduje się serce- O właśnie tu boli mnie najbardziej- wydął do przodu dolną wargę. No uwierzcie mi, ale kurwa, nie da się nie śmiać. Momentalnie uśmiech na mojej twarzy się powiększył o jakieś pieprzone milion razy.
-  Zamiast pierdolić jakieś głupoty, daj mi buzi- złapałam go za jego koszulkę, ciągnąc w moją stronę. Usta ułożyłam w idealny dzióbek, a oczy przymrużyłam. Po chwili nasze usta złączyły się w całość, a Justin uchylił delikatnie wargi, zapraszając mnie do środka. Uśmiechnęłam się poprzez pocałunek, szukając językiem jego język, kiedy w ekstremalnym tempie wypuściłam powietrze, tak, że moje wargi zrobiły tak jak wargi konia.
-Miałeś jedzenie w buzi!- pisnęłam, wycierając dłonią wierzch moich ust. Wzięłam łyka wody, obserwując jak Justin pęka ze śmiechu – Jesteś obrzydliwy. Fuj- wystawiłam język w jego stronę. Teraz już wiem czemu mi pozwolił pierwszej wepchnąć język wgłąb jego ust.
-Też cię kocham- wzruszył ramionami jakby nigdy nic, przełykając resztki jedzenia.
Uśmiechnęłam się delikatnie w jego stronę, odsuwając talerz, wypełniony po brzegi frytkami- Justin?- chciałam, żeby zwrócił na mnie swoją uwagę, co mi się nawet udało. Serio, myślałam, że się nie oderwie od tej grubej bułki, wypchanej różnymi świństwami, którą ledwo co mieścił w swoich dłoniach. Mruknął coś pod nosem, dając mi do zrozumienia, że mnie słucha.
-Wiesz, że będzie nam ciężko? Ale wiesz co jeszcze?- westchnęłam cicho- Nie możemy się poddawać, musimy starać się aby wszystko szło idealnie- kiwnęłam głową, skubiąc czerwoną serwetkę.
-Będzie dobrze, bo jesteśmy twardzielami- posłał mi swój bezczelny uśmiech, mrugając prawym okiem.
-Zamknij się..jestem w tej chwili poważna- jęknęłam oburzona. Boże, on jest taki dziecinny..-I, przepraszam.. Coś ty kurwa przed chwilą powiedział?- wypuściłam powietrze nosem, tak, że słychać było jakbym parsknęła.
-Jesteśmy twardzielami, więc będzie dobrze- wzruszył ramionami, oblizując językiem majonez z kącika ust.
-Pf. Jestem lepszym od ciebie twardzielem, frajerze- powiedziałam dumnie, machając wysuszonym i już chłodnym, frytkiem w powietrzu.
-Cokolwiek, co pozwoli Ci lepiej spać w nocy, księżniczko- uśmiechnął się, ukazując swoje białe zęby.
-Udław się- zaśmialiśmy się oboje.
 ____________
dzień dobry, kocham Was <3 hahahahah :) wpadajcie na mojego aska, nudno :( [LKIKNIJ TUTAJ!!]
Tak, Miley wyjechała z Justinem.. jesteście ciekawi co się będzie dalej działo? Jak myślicie? :)
do następnego xx.

ps. widzicie jak ładnie w "archiwum" wygląda rozdział 10? pod grudniem, boże boże już czuje święta.. czekam jeszcze tylko na śnieg :)

24 komentarze:

  1. Ciekawe kiedy Miley dowie sie o zdradzie Justina ;> Swietny rozdział! Do nastepnego, xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Na Wesoło widzę <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa !!!!!!!!!!!!!!!!!!
    Tak,tym oto akcentem zaczynam moją przemowę xD
    Rozdział jest po prostu zajebisty !!! Nic dodać,nic ująć !!! Za każdym razem,kiedy czytam Twoje rozdziały,przenoszę się do świata,który stważasz i przeżywam to,jak normalne życie.Aż trudno rozróżnić...
    Czyli Miley jednak wyjechała z Justinem...Kurwa,jestem strasznie ciekawa,jak to się wszystko dalej potoczy.Mam wrażenie,że nie będzie pięknie i słodko...
    Ta rozmowa Zayn'a z Miley była zajebista.To się nazywa prawdziwa przyjaźń.Na dobre i złe,zawsze.
    A wymiana zdań Justina i Miley...Ugh !!! Oni są cudowni ! Chociaż nie,to złe określenie...Oni są zajebiści !!! Jak Miley "znalazła" jedzenie w buzi Justina,myślałam,że pęknę ze śmiechu !!! To się nazywa wyobraźnia !!!
    Jestem strasznie ciekawa,czy Justin dowie się,że Miley się tnie i co zrobi jej matka,kiedy zorientuje się,że jej córeczka-aniłek zniknęła xD
    Piszesz po prostu fantastycznie i ja już normalnie nie mam co pisać !!! Za każdym razem jest to samo...Jesteś genialna,Twoje pomysły są cudowne i w ogóle całe opowiadanie przyprawia mnie o dreszcze ;D
    Dziękuję,że poświęcasz swój czas,aby pisać dla nas to opowiadanie.Jesteś na prawdę kochana !!!
    Też czekam na śnieg i każdego dnia,gdy budzę się rano,patrzę przez okno z nadzieją,że zobaczę białą ulicę...A co do świąt,tych nie będę przeżywać nie wiem jak bardzo,bo dla mnie najważniejsza jest rodzina,z którą się w tym roku niestety nie zobaczę... :(
    Ale co będzie 25.12...!?!?! Believe 3D !!!!
    Odliczam dni,godziny,minuty i sekundy !!!
    Kocham Cię i z niecierpliwością czekam na kolejny !!!
    the-other-side-jb.blogspot.com
    my-heaven-jb.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytam , czytam <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Kocham te twoje słodkie rozdziały <3

    OdpowiedzUsuń
  6. sjfsdfk jak słodko :3

    OdpowiedzUsuń
  7. booski..i taki romantyczny...czekam na NN

    OdpowiedzUsuń
  8. świetny. kocham to opowiadanie ♥

    OdpowiedzUsuń
  9. cudo, cudooo, czekam na nn :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Kocham to opowiadanie! Miley jest boska <3 Jus jak ją zranisz to osobiście Cię wykastruję! Czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Czekam nn <3 Miley jest zajebista :D

    OdpowiedzUsuń
  12. świeetny ;* a Miley bombowa!
    +zapraszam do mnie http://gangster-can-be-any.blogspot.com/ ;*

    OdpowiedzUsuń
  13. Cholera ;o Miley wykreowana przez Ciebie jest taka zajebista<3 Czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  14. To jest kurwa takie zajebiste <3 Czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  15. Zostałaś nominowana Libster Award Blog więcej informacji tutaj http://onelesslonlygirl69.blogspot.com/2013/12/libster-award-blog.html#comment-form

    OdpowiedzUsuń
  16. Oni są dla siebie stworzeni! <3 Suczko dawaj szybko następny ;*!

    OdpowiedzUsuń
  17. Jak zawsze świetny rozdział! Jak mi się podoba ich związek :D Jest taki... Na luzie, kurcze. Kto by takiego nie chciał hahaha


    + Blog ten został nominowany do "Liebster Award Blog" http://collision-fanfiction.blogspot.com/p/blog-page_9.html Gratuluję i zapraszam!

    OdpowiedzUsuń
  18. Jak się zaczytałam, super haha:)

    OdpowiedzUsuń
  19. 58 year old Web Developer II Briney Hurn, hailing from Dauphin enjoys watching movies like Demons 2 (Dèmoni 2... l'incubo ritorna) and Origami. Took a trip to Medina of Fez and drives a Duesenberg Model SJ Convertible Coupe. zrodlo obrazu

    OdpowiedzUsuń

Jeżeli przeczytałaś rozdział to proszę o pozostawienie swojej opinii. Dziękuje i kocham (:

Obserwatorzy