środa, 30 października 2013

Rozdział 4.

Heeej, zapraszam do czytania i komentowania. Dla Was to tylko kilka sekund, dla mnie uśmiech do końca dnia.. :)

+NOTKA POD ROZDZIAŁEM. :)


JUSTIN:

Uchyliłem lekko powieki a następnie zamrugałem kilka razy, aby przyzwyczaić się do nagłego światła, rozciągając ramiona, wydałem z siebie jeden z tych dźwięków, które wydajemy z siebie, kiedy się budzimy. Odgarnąłem niesforne kosmyki włosów z mojego czoła  i wstałem na równe nogi. Przeszedłem przez środek pokoju aby dotrzeć do drzwi a następnie zejść na dół, do kuchni. Schodząc po schodach, ziewnąłem jeszcze kilka razy. Nie zwróciłem większej uwagi, na to, że potknąłem się grubo kilkanaście razy i mało co, nie leżałem na zimnych, nieprzyjemnych płytkach.  Jestem do tego przyzwyczajony, tak wcześnie rano. Usiadłem na blacie w kuchni i wyciągnąłem z półki, która wisiała nad moją głową, paczkę Doritos. Wsadziłem w buzię jednego chipsa, następnego i następnego. Koniecznie muszę zmienić swoje nawyki odżywiania, bo długo tak nie pociągnę. Siedziałem, machając bezwładnie nogami kiedy nagle, mój iPhone, który leżał obok mnie, zawibrował. Wytarłem ręce o dresy i sięgnąłem po niego. Odblokowałem ekran palcem wskazujący i od razu wyskoczyło powiadomienie, o jednej, nieodczytanej wiadomości od Christiana.
- W końcu sobie przypomniał o mnie kutas- prychnąłem śmiechem i pokręciłem głową z niedowierzaniem. Odczytałem ją i postanowiłem nie odpisywać, bo to i tak nie miało to najmniejszego sensu, bo to co napisał to nie było pytanie, a stwierdzenie. Napisał, że jest w drodze do mnie i, że zaraz powinien być. Uśmiechnąłem się szeroko, bo dawno go już nie widziałem. Rozejrzałem się aby sprawdzić stan czystości mieszkania. Syf. Sprzątać? No chyba Was pojebało. Wróciłem do mojej wcześniejszej czynności a mianowicie, do chrupania mojego „śniadania”. Nagle po domu rozeszło się, na przemian, głośne pukanie i dzwonienie dzwonka. Serio? Czy tak ciężko normalnie zapukać, jak normalny człowiek? Westchnąłem poirytowany i ruszyłem w stronę drzwi, żółwim tempem. Uwielbiałem go drażnić. Otworzyłem drzwi z szerokim uśmiechem wymalowanym na mojej twarzy.
-Joł Bieber- powiedział zadowolony.
- Steel..- mój uśmiech się poszerzył tak, że poczułem ból w policzkach. Przywitałem się z Chrisem w nasz dziwny, męski sposób.
-Stary…? -Niebieskooki zmrużył oczy i uniósł znacząco brwi.
-Hm?- zamknąłem za nim drzwi i spojrzałem w jego stronę.
-Nie przerwałem w niczym?- zmierzył moją osobę wzrokiem i rozejrzał się po mieszkaniu.
-Nie, nie przerwałeś w niczym- przewróciłem poirytowany oczami i wszedłem do salonu, następnie rozkładając się na kanapie. – Serio myślisz, że otworzyłbym Ci w trakcie seksu, czy gdym leżał i odpoczywał na górze z jakąś dziwką?- śmiejąc się, włączyłem telewizor i zacząłem przeskakiwać z jednego programu na drugi.
-Nie, chyba nie- powiedział zmieszany ale po chwili jego szeroki uśmiech znów zagościł na twarzy i rozłożył się na fotelu.
-Jak tam Brook?- zerknąłem kątem oka na przyjaciela.
-Kto? – wypalił i zrobił minę typu stary-daj-spokój-chcę-udać-że-nie-wiem-o-kim-mówisz, trzepiąc przy tym rzęsami.
-A Brook- powiedział, szczerząc się jak głupi- Jak ja mogłem o niej zapomnieć, huh?- szatyn zaczął machać z niedowierzaniem głową.
-No właśnie- śmiejąc się, sięgnąłem po butelkę wody, która stała obok sofy-Co u niej?- odkręciłem korek i spojrzałem na przyjaciela.
-Nie jesteśmy już razem..- powiedział, jakby to było nic takiego. Wyplułem na podłogę wodę, która miała właśnie odbyć, drogę w dół przełyku a moje oczy przyjęły rozmiar, nakrętki od masła orzechowego.. mmm, dajcie mi masło… chwila co? Przecież to było już wszystko na poważnie i w ogóle. – Ej stary? Wszystko okej? – rozbawiony głos Chrisa, przywrócił mnie na ziemie.
- Kurwa, lubiłem ją- zmarszczyłem brwi i wytarłem dokładnie, chusteczką panele.
- Uwierz mi, że ja też..- westchnął- Ale nie będę z żadną suką, co daje dupy każdemu.
- Racja- przytaknąłem głową i posłałem mu uśmiech.

~.~

Słońce już dawno zaszło a mianowicie, było już około 23:00. Przesiedzieliśmy cały dzień, z Chrisem, w domu, gadając o niczym.
-Idziemy zapalić?- zapiąłem do końca zamek, mojej szarej bluzy a następnie, uniosłem wzrok na Christiana.
-Jaasne- uśmiechnął się serdecznie, wyłączając przy tym telewizor i podchodząc do drzwi wejściowych. Naciągnąłem na głowę kaptur i wyszliśmy. Usiedliśmy przed domem, na chodniku a ja wyciągnąłem z kieszeni skręta a następnie podpaliłem go zapalniczką. Zaciągnąłem się pierwszy.
-Kto to?- chciałem podać go mu, ale zatrzymałem rękę, wędrując wzrokiem, tam, gdzie patrzył mój przyjaciel. Zawiesiłem oczy na dom, przed nami i zauważyłem dziewczynę, która chodziła po pokoju, zawzięcie czegoś szukając. Głupiutka Miley..znów zapomniała rozsunąć rolety. Zaśmiałem się pod nosem i podałem skręta szatynowi.
-Miley- wzruszyłem ramionami i obserwowałem uważnie, każdy ruch dziewczyny, kiedy chyba znalazła to czego szukała, bo uśmiechnęła się uroczo a po chwili zaczęła ściągać z siebie dużą, rozciągniętą, malinową bluzę. Kurwa co?
-No dalej Kochanie..- szepnął brązowooki i uśmiechał się jak człowiek, który siedzi dobre już kilka lat, w zakładzie psychiatrycznym. Jego oczy rozszerzyły się bardziej gdy Miley pozbyła się bluzy i stała tylko w czarnym, koronkowym staniku i w spodenkach, przekręcając na drugą stronę jakąś bluzkę. Poczułem jak mały Justin powoli sztywnieje. Wystawiłem język i dokładnie zwilżyłem nim wargi.
-Patrz teraz..- śmiejąc się, wyciągnąłem mojego iPhona z kieszeni i włączyłem listę kontaktów. – M,m,m..Margaret..m,m..Maya,m..Miley- powiedziałem zadowolony i otworzyłem okienko z wiadomościami.
Do: Miley
Od: Justin
Głupiutka Miley..Kochanie, okno ;)
Uniosłem wzrok na okno i zobaczyłem jak M czyta wiadomość, którą dostała przed chwilą a następnie gwałtownie odwraca się w stronę okna i zasłania rolety. Mój telefon zawibrował więc znów skupiłem na nim całą uwagę.
Od: Miley
Do: Justin
ZBOCZENIEC, idiota, chuj, pierdolony kutas, męska dziwka, jebany skurwiel.
Odczytałem wiadomość na głos a następnie wraz z Chrisem wybuchnęliśmy głośnym śmiechem.
-Zadziorna..- stwierdził, śmiejąc się, Chris.
-Dokładnie, dlatego będzie moja- kiwnąłem głową dumny i zgasiłem skręta, wcierając jego podpalony czubek, w powierzchnię chodnika.
-Czy Justin Bieber  się zauroczył?- ciemnooki podniósł wysoko brwi a jego kąciki ust wykrzywiły się maksymalnie.
- Steel? Serio? Stary..- uderzyłem go z pięści w ramie, na co on momentalnie się skrzywił, pocierając przy tym obolałe miejsce.- Po prostu mam ochotę pobawić się nią dłużej, niż tylko jedną noc. Myślę, że będzie ciekawie. – zgryzłem wargę a moje kąciki ust, od razu powędrowały w górę.

~.~



Otworzyłam niechętnie prawe oko i jęknęłam głośno. Nie chcę wstawać a jak jeszcze pomyślę o tym, że dzisiaj przyjeżdżają siostry mojej matki i mamy jakiś „rodzinny obiadek” to aż rzygać mi się chce. Zwlekłam się żółwim tempem z łóżka i zerknęłam na zegarek. 13:30.. hm, nie jest tak źle. Złapałam za gałkę od drzwi, które prowadziły do łazienki i weszłam wgłąb pomieszczenia. Starałam się jak najszybciej skończyć poranną toaletę i nieco się zdziwiłam gdy zajęło mi to naprawdę mało czasu. Wychodząc z łazienki, przeczesałam dłońmi końcówki moich włosów i podeszłam do szafy aby coś wybrać na dzisiejszą okazję. No wiem..śmiesznie to brzmi. Westchnęłam głęboko i przymrużyłam oczy spoglądając na górę ciuchów w mojej szafie. Też tak macie, że szmat kurwa miliony, a nie ma w co się ubrać? Wiedziałam, że też tak macie..ale spokojnie, jestem z Wami Suki. Wsadziłam rękę wgłąb szafy i zaczęłam szperać między szmatami. Jedna bluza zaskakująco przykuła moją uwagę więc pociągnęłam ją do siebie. Gdy już ją miałam całą przed oczami, uśmiechnęłam się szeroko i wciągnęłam jej zapach, głęboko w moje płuca. Zapach Axe, który od niej było można wyczuć na kilometr, drażnił moje nozdrza. Mmm. Pachniała niesamowicie… pachniała Justinem.  Pamiętam jak mi ją dał jak byliśmy sobie na spacerku. PRZYJACIELSKIM SPECERKU..ugh serio? Już sobie wyobrażam co ty tam sobie pomyślałaś, nie ładnie. I od razu Ci odpowiem na następne pytanie, które pewnie już Ci się ciśnie na język. NIE, NIE JESTEM Z NIM. Nawet nie wiem czy mogę go nazwać przyjacielem, znaczy spędzam z nim ostatnio bardzo dużo czasu, prawie codziennie się widzimy, zaczy..O boże dajcie mi spokój. Zaciągnęłam się ostatni raz zapachem bluzy Justina i wpadłam na pewien pomysł. Fajnie by wyglądało połączenie ja+biała bokserka+bluza Justina+czarne, super obcisłe rurki. Więc i to, na siebie włożę. Uśmiechnęłam się „od ucha do ucha” i ubrałam przygotowane ciuchy a włosy związałam w wysokiego kucyka.
-Okej, pora na makijaż..- szepnęłam sama do siebie i usiadłam na fotelu, przed lustrem. Tradycyjnie wybrałam grube kreski nad rzęsami, bladoróżowa szminka, podkład, puder i trochę różu na policzkach. Gotowe.
Wyszłam z pokoju i udałam się na dół. Rozejrzałam się po przedpokoju i zauważyłam, że mama biega po kuchni a Maks układa talerze na stole. Stałam w bezruchu ale po chwili było mi nie wygodnie więc usiadłam na ostatnim stopniu schodów. Moja matka przebiegała przede mną, to z jednego do drugiego pomieszczenia i nawet nie zauważyła, że tam jestem. To takie typowe. Złączyłam nogi razem i zgięłam je w pół a następnie, zaczęłam wystukiwać o nie rytm palcami. Taylor ( moja mama, tak, tak właśnie ma na imię) wybiegła z kuchni jak poparzona i wbiegła do salonu ale po chwili cofnęła się i stanęła do mnie przodem, układając dłonie na swoich bokach.
-Co ty masz na sobie?- zmarszczyła brwi tak, że tworzyły jedną, cienką linię.
-To co widzisz- prychnęłam i uniosłam wzrok na nią.
- W tej chwili idź się przebierz..- uniosła nieco ton swojego głosu i skinęła głową w stronę schodów.
-Nie- powiedziałam spokojnie a moje palce, dalej wystukiwały rytm.
-Nie? Co kurwa nie!- krzyknęła a przez jej twarz zaczęły przeskakiwać, różne odcienie czerwonego. – W TEJ CHWILI MASZ IŚĆ NA GÓRĘ I PRZEBRAĆ SIĘ Z TYCH SZMAT NA COŚ BARDZIEJ ELEGANCKIEGO.
-Nie rozumiesz? Jąkam się czy coś? N.I.E- przeliterowałam jej z chytrym, lekkim uśmieszkiem wymalowanym na twarzy.
-Miley jeśli..- zaczęła ale przerwał jej dzwonek, rozchodzący się po całym mieszkaniu. Odwróciła się gwałtownie w stronę drzwi a następnie weszła do kuchni.
-OTWARTE-wydarłam się i zawiesiłam wzrok na otwierające się drzwi. Ciocia Mel, ciocia Selena, ciocia Tori, wujek John, wujek Jim. W pomieszczeniu raptownie zrobiło się wielkie zamieszanie. Te całe całowanie, przytulanie, witanie to nie dla mnie, więc wstałam i weszłam do salonu, następnie siadając przy stole. Zaśmiałam się gdy zauważyłam jak Maks, skrycie wyciera dłońmi twarz z wykrzywioną mordą.  Wszyscy zaczęli zbierać w salonie, rozmawiając żywo. Skuliłam się i siedziałam jak najciszej, bawiąc się fioletową serwetką.
-MILEY, KOCHANIE!- krzyknęła ciocia Tori, na co lekko podskoczyłam przestraszona. Niepewnie i powoli odwróciłam głowę w ich stronę.
-Hej- wymamrotałam pod nosem i posłałam im blady uśmiech.
-Oj, słabo wyglądasz żabciu..co się dzieje? – zmrużyła oczy ciocia Selena i zaczęła mierzyć mnie wzrokiem. Wzruszyłam ramionami i wróciłam do zabawy serwetką.
Wszyscy już siedzieli przy stole i śmiali się w niebo głosy. Na mojej twarzy pojawił się grymas gdy bacznie ich obserwowałam. Matka wciąż patrzała na mnie krzywo więc zmusiłam się do uśmiechu.
Do: Justin
Od: Miley
Proszę, błagam ratuj..
Nie musiałam długo czekać na odpowiedź. Odblokowałam Andersona zaraz po tym jak poczułam znajome wibracje.
Do: Miley
Od: Justin
Rodzinny obiad? Przepraszam ale nie mogę..twoja mama i tak już mijając mnie na ulicy, patrzy na mnie wzrokiem jeden-ruch-a-dzwonię-po-pały. Nie mogę jej tego zrobić ;)
Czułam. Czułam ten jego bezczelny, arogancki uśmiech. Pewnie świetnie się bawił, drocząc się ze mną.
Do: Justin
Od: Miley
Cokolwiek.
Do: Miley
Od: Justin
Czekam pod twoim domem, pospiesz się Kochanie. Nie będę tu stał i marznął. ;)
Uśmiechnęłam się jak głupia do telefonu, czym zwróciłam uwagę innych. Zgryzłam dolną wargę, nieco zdenerwowana.
-To ja idę, miłej kolacji- wstałam pospiesznie od stoły i zaśmiałam się nerwowo, machając wszystkim.
-Miley- krzyknęła Taylor i wzrokiem wskazała mi na krzesło abym je ponownie zajęła.
-Sorry- powiedziałam bezgłośnie i wzruszyłam ramionami. Wybiegłam z domu jak najprędzej. Rozejrzałam się i zauważyłam, że Jus stał, oparty o swój samochód przed moim domem. Kiedy tylko mnie zauważył, na jego twarzy momentalnie pojawił się uśmiech. Włosy miał lekko poburzone, ale jestem pewna, że były po prostu wystylizowane w taki sposób, aby wyglądały ekstrawagancko niedbale
Wyglądał zajebiście, zresztą jak zawsze..ugh jebany kutas. Pewnie nawet gdybym go obudziła o 3 rano, po ostrej imprezie, wyglądałby nadal zajebiście. Zasunęłam do końca zamek jego bluzy i podeszłam pewnym krokiem, bliżej niego.
-Hej..-rzuciłam, uśmiechając się zalotnie.
Jus schylił się niżej, ocierając swoim ciepłym, policzkiem o mój i szepnął mi do ucha, przygryzając lekko płatek mojego ucha- Cześć Księżniczko- chłopak zamknął mnie w niedźwiedzim uścisku. Odwróciłam się gwałtownie gdy usłyszałam, że drzwi wejściowe mojego domu, otwierają się.
-Miley, w tej chwili wracaj do domu- krzyknęła moja matka, stając na najwyższym stopniu schodów.
-Nie kurwa, nie wrócę na tą jebaną biesiadę- wykrzyczałam na jednym tchu- Możemy już jechać? – uniosłam lekko głowę aby spojrzeć  w oczy szatyna.
-Jasne- Jus zmarszczył lekko brwi, następnie wypuścił mnie z ciepłego uścisku i przeszedł na dugą stronę samochodu, otwierając drzwi a po chwili zajmując siedzenie kierowcy.
-A tylko spróbuj nie wrócić do domu, zadzwonię do twojego ojca, niech Cię zabiera.
-Spieer-daa-laj – powiedziałam, dzieląc na sylaby. Pomachałam jej jeszcze przed odjazdem a po chwili już siedziałam na miejscu pasażera. Justin odpalił silnik i ruszył. Oczywiście nie dało się nie słyszeć pisków opon. Chłopacy i ich szpanowanie drogimi autami, nie nic, nic nie mówiłam.
-A więc..- odezwał się Justin ale szybko mu przerwałam palcem, wyciągając Andersona z kieszeni gdy poczułam wibracje.
-Słucham?- zmrużyłam lekko oczy i przeniosłam wzrok na szatyna. Uśmiechnęłam się lekko na co on mi zawtórował.
-Nie mów słucham, bo cię wyrucham szmato- wykrzyczał Zayn i wybuchnął niekontrolowanym śmiechem. Och, ha ha jakie to suche.
-Nawet byś nie miał czym, suko bez wacka- uśmiechnęłam się zwycięsko. Och, kurwa przecież siedzę w samochodzie z Justinem. Zerknęłam kątem oka na niego i zauważyłam, że uśmiecha się szeroko. Tak, chyba usłyszał naszą wymianę zdań z Zaynem. Czy przeszkadza mi to? Mam to w dupie. – I mógłbyś mówić trochę ciszej? Moje ucho cierpi..- skrzywiłam się i odsunęłam nieco głośnik od mojej głowy.
-Gdzie ty jesteś? Właśnie byłem u Ciebie i przywitała mnie tylko seksowna Taylor, w seksownej kiecce- zaśmiałam się cicho. Tak moja mama była nawet seksowna. Lubiła gdy ją komplementowano, że wyglądamy jak siostry. W końcu urodziła mnie gdy miała tylko 16 lat. Idiotka. Czy tak ciężko się zabezpieczyć?
-Omm- przygryzłam dolną wargę i rozejrzałam się nerwowo po samochodzie. Gdyby się dowiedział, że jadę sama z Justinem w samochodzie, udusiłby mnie. Tak, jest strasznie opiekuńczy, aż za czasami.- Nie ma mnie w domu- palnęłam to, co pierwsze mi przyszło do głowy i od razu spoliczkowałam się w myśli. No oczywiście, że nie ma mnie w domu, w końcu pewnie jeszcze stoi na moim podwórku, po tym jak moja matka mu powiedziała, że NIE MA MNIE W DOMU.
-Och, serio? Myślałem, że jesteś. Twoja mama umie dobrze kłamać. – powiedział z sarkazmem,  na co przewróciłam oczami.
-No, no. Rozłącz się już dziwko- przygryzłam paznokieć wskazującego palca i uśmiechnęłam się lekko.
-Jestem u Samanty. Znaczy wszyscy jesteśmy. Znaczy..Kurwa. Przyjeżdżaj tu szybko, bo zaczęła się zajebista domówka- wykrzyczał pełen energii. Aaa, to stąd słyszałam muzykę w tle.
-Przemyślę to jeszcze. Cześć.
-Ty nie myślisz..- nie pozwoliłam mu dokończyć, rozłączając się.
Zerknęłam na Justa a ten uśmiechnął się, gdy złapaliśmy kontakt wzrokowy.
-Więc- zaczął- Gdzie jest ta domówka?- stuknął palcami o kierownice i nieco przyspieszył.
-Dom nr.36- uśmiechnęłam się zalotnie i poprawiłam się na siedzeniu, aby chociaż trochę było mi wygodniej.
Po krótkim czasie, byliśmy już na miejscu. Jus zaparkował auto i zgasił silnik. Zerknęłam na dom, po prawej stronie. Ta ciota nie kłamała, mówiąc „zajebista domówka”. Uśmiechnęłam się szerzej i wyszłam z pojazdu.  Justin już stał przy mnie, z wyciągniętą w moim kierunku ręką, a więc lekko ją złapałam. Weszliśmy do środka, a wzrok bawiących się ludzi, raptownie skierowany był na nas. Och, witajcie wścibskie suki. Uśmiechnęłam się dumnie, widząc jak laski ślinią się na widok Justina. A kto z nim przyszedł? Najwspanialsza, najcudowniejsza Miley. Tak. Zaczęłam rozglądać się po pomieszczeniach aby znaleźć Zayna czy Samantę ale nie widziałam ich nigdzie. Westchnęłam i stanęłam na palcach aby coś powiedzieć Justinowi, tak aby to usłyszał, a on zauważając, że trudzę się aby dotrzeć bliżej jego ucha, wyszczerzył się jak głupi, a następnie ugiął lekko kolana, tak, że byliśmy teraz równi.
-Idę po coś do picia, nie ruszaj się- krzyknęłam mu do ucha i chyba trochę za głośnio, sądząc po jego minie. Zachichotałam a on tylko skinął głową i puścił moją dłoń, która bezwładnie opadła na bok mojej talii.
Przepychałam się przez spocone ciała, kiedy w końcu dotarłam do baru. Rozejrzałam się po stole. Coś mocniejszego? Czy coś bardziej lekkiego? Hm, na początek chyba będzie lepsze coś lekkiego..nie chcę za wcześnie osiągnąć zgonu. Sięgnęłam po dwie butelki jakiegoś, nieznanego mi piwa i odwróciłam się gwałtownie na pięcie, co spowodowało, że na kogoś wpadłam.
-Uważaj kurwa..-pisnęła blondynka i przyłożyła dłoń do ust, skanując moją twarz uważnie. Och, kurwa. Tylko nie Bella, proszę. – Jones..- moje nazwisko wyszło z jej obrzydliwych ust, na co się skrzywiłam z niesmakiem.
-Brawo- zaśmiałam się i zaczęłam klaskać dłońmi-  Przecież w ogóle się nie znamy 16 lat, w ogólne, pf no co ty..- pokręciłam głową z niedowierzaniem i uderzyłam w czoło z otwartej ręki. Tleniona blondynka, om jakie to piękne. A dokładniej to Bella Swan. Odkąd pamiętam, zawsze była moim najgorszym wrogiem.
- Tak, przez całe 16 lat jak i dzisiaj, jesteś nic nie wartą suką, Miley. Zejdź mi z drogi- pchnęła lekko moje ramię i wyminęła mnie. O nie, nie tym razem kurwo. Złapałam w dłoń plastikowy kubek, wypełniony jakimś kolorowym płynem. Ruszyłam gwałtownie ręką, co spowodowało, że cały napój wylądował na jej odkrytych plecach. Kropelki niebieskiego płynu, swobodnie płynęły w dół jej kręgosłupa, barwiąc przy tym jej białą, obcisłą, kurewską kieckę. Bella pospiesznie odwróciła się w moją stronę.
-Pożałujesz, że się urodziłaś szmato- krzyknęła zrozpaczona i wylała zawartość jej kubka, na mnie. Następnie rzuciła się na mnie, z jej kurewsko, długimi tipsami. Pociesz się tą swoją sztuczną opalenizną póki możesz, bo zamierzam zedrzeć ci ją całą, z twojego brudnego cielska.

JUSTIN:



Czekałem na Miley tak jak prosiła. Rozejrzałem się po salonie i stwierdziłem, że dużo tu gorących dziwek. Co wy na to aby się urwać z jakąś na chwilę? Och, mały Justin już się cieszy. Zauważyłem, że przy kanapie zebrała się pewna grupka ludzi. Krzyczeli, śmiali się i wiwatowali. Ciekawe kto już sobie obija mordę. Zaśmiałem się i postanowiłem podejść bliżej. Przepchnąłem się przez osoby, stojące w grupce i stanąłem w samym środku widowiska. I nie uwierzycie kto siedział okrakiem na jakieś lasce..Miley. Tak, kurwa, Miley. Obydwie krzyczały i wymieniały ciosami z pięści. Co kurwa?
- Miley- krzyknąłem i złapałem dziewczynę za ramiona, odciągając ją ale ta ani drgnęła. – Miley, odpuść- pociągnąłem ją nieco mocniej więc wstała i stanęła przy mnie. Zauważyłem jak skrzywiła się, gdy poczuła krew na jej dolnej wardze. Złapałem za jej łokieć i jak najszybciej wyciągnąłem z zamieszania.  Nagle poczułem jak zaczyna się wyrywać z mojego uścisku więc spojrzałem przez swoje ramię i dostrzegłem, że wyciąga rękę po butelkę wódki. Po chwili już byliśmy na zewnątrz.
-Co to kurwa miało być, huh?- zmrużyła powieki i ułożyła ręce na biodrach. Och, Kochanie tak straszną mam ochotę na ciebie. – Czemu mnie od niej odciągnąłeś?
-Po prostu wyciągnąłem cię, zanim porządnie skopałabyś dupę temu plastikowi. – podszedłem nieco bliżej jej drobnego, ale cholernie seksownego ciała i posłałem jeden z tych moich firmowych uśmieszków, a mianowicie wiem-że-uważasz-że-jestem-seksowny-i-podoba-ci-się-to.
-Możemy już jechać?- westchnęła cicho- Myślę, że nasza impreza będzie o wiele lepsza i bez żadnych plastikowych suk- zatrzęsła zawartością butelki przed moją twarzą i uśmiechnęła się zalotnie.
-Nasza impreza będzie najlepszą tego roku Kochanie-śmiejąc się, przeczesałem dłonią włosy i oblizałem językiem, dokładnie, każdy zakątek moich ust- Chodź..- objąłem ramieniem jej talię i tanecznym krokiem, ruszyliśmy w stronę samochodu.

~.~

Gdzie tu by ją zawieść? Bingo. Domek wypoczynkowy nad jeziorem, moich rodziców. Przyspieszyłem nieco, wjeżdżając na polną drogę. Zerknąłem kątem oka na Miley a następnie na, do połowy już pustą, butelkę wódki.
-Justy- parsknęła śmiechem szatynka i położyła rękę na moim kolanie.
-Tak Księżniczko?- uśmiechnąłem się szeroko i pogłaskałem ją po ciepłym, zaróżowionym policzku.
-Trochę już wypiłam- śmiejąc się, zamachała butelką- Ale mogę ostatniego łyka, dobrze? Tyy—ylko o-sttatniego- zacisnęła wszystkie palce w piąstkę, zostawiając tylko wyprostowanego wskazującego palca. Starała się brzmieć poważnie ale nie udało jej się, bo od razu zachichotała gdy tylko wyłączyłem silnik, parkując pojazd przed domkiem wypoczynkowym.
-Jasne..mam w domu chyba coś jeszcze- zaśmiałem się i wyszedłem z samochodu. Następnie okrążyłem go do połowy, podchodząc pod drzwi pasażera.- Wysiadaj Księżniczko- wyciągnąłem dłoń w jej kierunku i uniosłem lekko brwi. Z mojej twarzy ani na chwilę nie znikł uśmiech. Miley gwałtownie podniosła się na równe nogi i nieco się zachwiała, więc oplotłem moje ramiona wokół jej talii.
-Ostrożnie- szepnąłem jej do ucha, tak, że mogła poczuć na nim moje wargi. Zamknąłem drzwi stopą i pociągnąłem ją w stronę drzwi frontowych.
-Justin, ja nie dam rady- śmiejąc się, przyłożyła dłoń do czoła.
 -No dobrze, chodź..- owinąłem jej ręce wokół mojej szyi, a swoje wokół jej bioder. Uniosłem ją tak, że była „ twarzą w twarz” ze mną. Umieściła swoje nogi wokół mojej talii i ułożyła, wygodnie, głowę w zagłębieniu mojej szyi. Wciąż szedłem ścieżką, prowadząco do domku. Otworzyłem drzwi i postawiłem Miley, tak, że dotykała swoimi drobnymi nóżkami podłogi.
-Widzę, że jesteś zmęczona..chodź pójdziemy się położyć- złapałem ją za rękę i potarłem kciukiem wierzch jej dłoni.
-Mam ochotę na lody z pole-e-ewą czekoladową Justin, ku-uupisz mi?- wydukała dziewczyna, śmiejąc się przy tym.
-Tak, kupię ci masę pudełek z lodami , ale teraz chodź, pójdziemy się położyć- ciągnąłem ją w stronę sypialni, uśmiechając się przy tym.
-Ale-ee ja nie chcę spać, Justy- jęknęła szatynka i odwróciła się do mnie przodem, zatapiając twarz w moim torsie.
-Nie, nie będziemy spać. Tylko trochę odpoczniemy, dobrze? Miley no chodź..- odwróciłem jej drobne ciało w stronę wejścia a ręce ułożyłem w zagłębieniu między końcówką jej pleców, a początkiem okrągłego tyłeczka i pchnąłem ją lekko do przodu.

**

Miley czując jak jej się kręci w głowie, wskoczyła, śmiejąc się w niebo głosy, na łóżko. Co do alkoholu to, miała słabą głowę i wiedziała o tym doskonale, ale sytuacja na domówce zmusiła ją do „rozluźnienia się”. Justin zsunął supry ze stóp i wdrapał się na łóżko, pochylając się nad ciałem dziewczyny. Pijana nastolatka i on, sam na sam. Co mogło mu się lepszego przytrafić? Pewnie nie jeden, by mu zazdrościł. Szatyn zachłannie przyglądał się każdej części jej ciała i uśmiechał się szeroko na myśl, o dzisiejszej nocy. Momentalnie i namiętnie, nie tracąc czasu, Justin wbił się wargami w zagłębienie szyi dziewczyny, na co ona cichutko, pod nosem, syknęła. Jego ręce błądziły po jej ciele, pozbywając się to kolejnej rzeczy z jej ubranego ciała, a Miley? Miley, nie zdając sobie za bardzo sprawy z tego co się właśnie działo, chichotała zadowolona. Po incydencie na imprezie w zeszłym roku, a mianowicie straceniu dziewictwa po pijaku, z nieznanym, o wiele starszym od siebie mężczyzną postanowiła, że kochać się będzie tylko i wyłącznie na trzeźwo, bo nie raz widziała, co potrafią wyrabiać ludzie ,pod sporym wpływem alkoholu, podczas seksu. Gdy dziewczyna, leżała już całkowicie pozbawiona ubrań, nie do końca, bo miała jeszcze na sobie koronkową bieliznę, Justin oderwał się na chwilę od swojej „zdobyczy”, unosząc się na dłoniach i patrząc głęboko w oczy Miley.
-Och, Miley- uśmiechnął się ironicznie i gwałtownie, rozbawiony potrząsnął głową. Zniżył twarz tak, że wargami wyczuwał wierzch ucha dziewczyny- Mam zamiar cię dzisiaj pieprzyć- szepnął seksownie- Cholernie ostro, pieprzyć- dokończył
- Justin?- wymruczała dziewczyna, chcąc zwrócić na siebie uwagę szatyna, ale ten ani na moment nie odkleił się od jej szyi, pozostawiając małe siniaki po sobie, tak zwane „malinki”.
-Mhm..- mruknął, a ich klatki piersiowe uderzały o siebie w ekspresowym tempie.

______________________________________________

Jejku.. wiem, że beznadziejny rozdział, tak bardzo przepraszam, serio :(((
Co powiecie o końcówce? Sialaalalallala, nic nie zdradzam.
JESTEM TU( KLIK ) - zapraszam! 

do następnego.kocham i całujee <3

61 komentarzy:

  1. jak zawsze, rozdział świetny, czekam na następny :) x @onlywithinbiebs

    OdpowiedzUsuń
  2. boooski rozdział...z resztą jak każdy inny...czekam na NN oby był szybko..kocham <33333

    OdpowiedzUsuń
  3. jezuu. kocham to. ♥ rozdział wcale nie beznadziejny. idealny, ale dlaczego urwałaś w takim momencie? ♥ ily ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Zajebisty rozdzial super piszesz <3

    OdpowiedzUsuń
  5. czekam na następny! aaa <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Swietny rozdzial;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Miley jest zadziorna ;D Szkoda, że Jus jej przerwał mogłaby bardziej dokopać tej tlenionej barbie. Mam nadzieję, że Jus się opamięta i nie zaliczy jej, może do Miley coś dotrze i go powstrzyma? Czekam na następny! ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. UGH! w tym momencie przerwać !!? jak możesz :C ale postaram się wytrwać !! rozdział świetny, kocham to opowiadanie <3

    OdpowiedzUsuń
  9. edrftghyujikertyui, kocham to <3
    czekam na nn <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Podoba mi sie :) informuj mnie na Twiterze @maja378

    OdpowiedzUsuń
  11. Kiedy następny? Bo umieram.!!

    OdpowiedzUsuń
  12. Fajny :D Zapraszam na mojego bloga o Room 94 może sie wam spodoba
    http://blog-about-the-band-room-94.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. Swietny kocham<3

    OdpowiedzUsuń
  14. Uwielbiam to opowiadanie! Rozdział jest świetny, a Miley i Justina po prostu kocham *.*
    Czekam z niecierpliwością na następny i chciałabym (oczywiście jeśli Tobie się chcę i mogłabyś) informować mnie o kolejnych rozdziałach na moim blogu? Byłabym wdzięczna :)

    ________________________________________________________

    poisoned--mind.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  15. cudowny rozdział, eh dlaczego piszesz tak cudownie?
    bardzo zazdroszczę ci talentu i ilości czytelników

    powodzenia i weny życzę ♥
    oraz zapraszam do mnie ; http://fanfiction-justinbieber-believe.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  16. Cudeńko.. jestem strasznie ciekawa co zrobi Justin <3 <3 <3 kocham cię

    OdpowiedzUsuń
  17. Piszę Ci to z ręką na sercu (dosłownie),że masz NAJLEPSZY styl pisania na świecie.Te rozmowy Miley i Zayna,te wszystkie przemyślenia...
    No po prostu cuuudo !!!
    Kocham,kocham i jeszcze raz kocham...
    Miley jest normalnie zajebita !!!
    Ta bezpośredniość mnie całkowicie powala xD
    Wspaniałe,czekam na następny !!
    my-heaven-jb.blogspot.com
    the-other-side-jb.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  18. Będzie ruchanko??
    Hahaha
    Rozdział świetny!

    OdpowiedzUsuń
  19. Ja chce następny c;

    OdpowiedzUsuń
  20. djsfvsdvfsb ja chce juz następny xx

    OdpowiedzUsuń
  21. to jest tak cholernie dobre :D podziwiam cię za styl pisania ogl całokształt :D

    OdpowiedzUsuń
  22. Udhhhrhrudi ide po nową pare majtek

    OdpowiedzUsuń
  23. superr rozdział bardzo mi sie podoba . czekam na następny @MadziaMajz

    OdpowiedzUsuń
  24. O MÓJ BOŻE, chcę więcej! Jestem ciekawe co Miley ma mu do powiedzenia, haha. Na jej miejscu strzeliłabym mu z główki :3

    [ http://collision-fanfiction.blogspot.com/ ] !

    OdpowiedzUsuń
  25. Ja mam mimo wszystko nadzieję, że on jej nie przeleci po pijaku. Przecież ona mu potem odetnie jaja!

    OdpowiedzUsuń
  26. O niee Justin zostaw ją, a ty Miley ogarnij się póki jeszcze możesz! :D. Zakochałam się *_*. Czekam na new.

    OdpowiedzUsuń
  27. Chce następny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  28. Świetnie piszesz. Rozdział mega, w sumie jak zawsze :). Mam nadzieje że jakpś niedługo będzie następny rozdział. <3

    OdpowiedzUsuń
  29. Ugh. Mam nadzieje że Justin jej nie przeleci. Niech ma trochę rozumu!
    Opowiadanie bardzo fajne :)

    OdpowiedzUsuń
  30. JESTEŚ BOSKA <3 uwielbiam to! Rany, piszesz wprost idealnie. Nie będę się rozpisywać, bo widzę, że komentarzy Ci nie brakuje, ale musiałam wtrącić swoją opinię, zwłaszcza, że na to zasłużyłaś :D czekam baaaaardzo niecierpliwie na nn!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rooozpisuj, rozpisuj się. Uwielbiam czytać wasze opinie <3

      Usuń
  31. Ło rzesz kurwa w mordę jebanego chuja jeża
    Sraka do końca życia

    OdpowiedzUsuń
  32. Nie mogę się doczekać następnego

    OdpowiedzUsuń
  33. PRZYPIERDOLE KOMUŚ JAK KTOŚ POWIE COŚ ZŁEGO NA TO OPOWIADANIE. PODOBA MI SIE STRASZNIE, TO CHYBA JEDYNE KTÓRE TAK LUBIE I JEST PISANE :):)

    OdpowiedzUsuń
  34. czekam na nn :)

    OdpowiedzUsuń
  35. czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  36. Straws nie posing mi sie to opowiadanie. Migrants mnie informowac ? @jdbismygold

    OdpowiedzUsuń
  37. Uncthlh ey nie mam słów

    OdpowiedzUsuń
  38. jestem cholernie ciekawa co zrobi Justin . Aww kocham cię <3

    OdpowiedzUsuń
  39. Kocham cię że to piszesz <3 Powoli coć zaczyna się dziać!! LOVE <3

    OdpowiedzUsuń
  40. Wspaniała jesteś . Zajebiste opowiadanie szkoda tylko że tak krótko na razie .. :)

    OdpowiedzUsuń
  41. Jezu jak ja kocham to ff ;)) kiedy nn ? Juz nie moge sie doczekac

    OdpowiedzUsuń
  42. po pierwsze sorry że z anonima ale się śpieszę bo zaraz muszę wyłączyć kompa xd a po drugie to fantastyczny rozdział... <3

    OdpowiedzUsuń
  43. To opowiadanie jest niesamowite... jestem nim wręcz zachwycona :) nie mogę się doczekac kolejnego.. ;P

    OdpowiedzUsuń
  44. Świetny rozdział. Miley powstrzymaj go, a ty Justin ogarnij hormony :D.

    OdpowiedzUsuń
  45. czekam na rozdział i czekam a dalej nie ma :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dalej nie mam internetu. ale jetem u taty i jutro wpadam do koleżanki i dodam nowy rozdział. Piękne zdanie nie ma co, hahahha. BOZE ZARAZ BEDZIE MILEEEEEY NA MTV, siedzę cała osrana..mmm.

      Usuń

Jeżeli przeczytałaś rozdział to proszę o pozostawienie swojej opinii. Dziękuje i kocham (:

Obserwatorzy