czwartek, 24 października 2013

Rozdział 3.

Hej, hej, hej... zapraszam do notki pod rozdziałem i miłego czytania! :)) JESTEM TU( KLIK)
_________________________

BIP.BIP.BIP.BIP. zerwałam się w błyskawicznym tempie na równe nogi. Co jest kurwa? Kto ustawił mi budzik na 6:30? Uhg..próbowałam go wyłączyć ale za żadne skarby nie chciał się zamknąć. Nienawidzę tych wkurzających, małych urządzeń. Co za idiota wymyślił budzik, hę? Giń w piekle sukinsynu..
Złapałam go pełną ręką i rzuciłam przez środek pokoju co sprawiło, że roztrzaskał się o ścianę na milion kawałków. Ałć, moja głowa. Skrzywiłam się, masując moje czoło. Tak, wiem, wczoraj troszeczkę przesadziłam, ale kurwa, ludzie mamy wakacje! Wzięłam głęboki oddech i spróbowałam zasnąć ponownie..
~.~
-Miley..- poczułam jak ktoś szarpie mnie za ramie na co jęknęłam i przewróciłam się na drugą stronę.
-Miley wstawaj, już 14:00- machnęłam ręką aby ta osoba już sobie poszła, bo strasznie mnie denerwowała.
-Miley no rusz się..- mamo proszę, daj.mi.spokój.bo.nie.ręcze.za.siebie.
-Nie chcę, wyjdź stąd - wrzasnęłam i wtuliłam się bardziej w pachnącą i cieplutką poduszkę.
Usłyszałam kroki, które kierowały się do wyjścia. Mądra dziewczynka. Uśmiechnęłam się zwycięsko i podrapałam w tył głowy. Zasypiając ponownie, nagle poczułam zimną a wręcz lodowatą ciecz na moim rozgrzanym ciele. Błyskawicznie zerwałam się na równe nogi i umieściłam wzrok na mojej matce, która stała przede mną z ogromną miską w ręce.
-Co jest kurwa?- wrzasnęłam i posłałam jej mordercze spojrzenie a następnie potarłam dłońmi ramiona w celu pozbycia się gęsiej skórki. A ona stała tam i się głupio uśmiechała. –Wyjdź stąd!- krzyknęłam.- Głucha jesteś? Wyjdź- machnęłam ręką w stronę drzwi.
-Oj, głupiutka Miley- mama zaśmiała się i poklepała mnie po ramieniu, wieszając następnie na nim miękki ręcznik. – Chyba będę zmuszona częściej korzystać z takiej pobudki ,hm? – uniosła pytająco brwi a ja wypchnęłam ją z pokoju i zamknęłam drzwi przed nosem. Szybkim krokiem ruszyłam w stronę łazienki a następnie pozbyłam się bielizny z mojego ciała i jak najszybciej weszłam pod prysznic. Gdy odkręciłam kurek, momentalnie rozszedł się dreszcz po moim cały ciele. Gorące kropelki wody spokojnie spływały po mojej delikatnej skórze a intensywny zapach brzoskwiniowego żalu pod prysznic, rozszedł się po całej łazience. Dokładnie wtarłam szampon we włosy i spłukałam cały płyn. Wychodząc  spod prysznica owinęłam się mięciutkim ręcznikiem i rozczesałam poplątane kosmyki włosów aby je następnie potraktować, brutalnie suszarką. Otworzyłam małą półeczkę i wybrałam świeżą bieliznę. Wyszłam z łazienki i podreptałam w stronę szafy. Wyciągnęłam z niej..czarne nadkolanówki i koszykarską koszulkę*. Naciągnęłam skarpetki na moje zgrabne nogi a te sięgały mi lekko nad kolano. Następnie założyłam koszulkę, która zwisała luźno do połowy kolana, a więc była goła przestrzeń między nimi. Związałam włosy w koka i zrobiłam lekki makijaż. Usiadłam na jeszcze niezaścielonym  łóżku i włączyłam laptopa. Zalogowałam się na Facebooka i od razu rzuciło mi się w oczy zdjęcie na głównej, które dodał… Spojrzałam kto i miałam ochotę go zabić- Zayn Malik. Na zdjęciu byłam ja, jakoś 3 lata temu. Pijana czternastolatka, możecie to sobie wyobrazić. Nienawidzę tego skurwysyna..skąd on bierze te wszystkie zdjęcia? Po chwili wybuchłam śmiechem i przygryzłam lekko wargę.
 BLIP- wyskoczyła wiadomość od Samanty:
Hej Cipo.. poznałaś już tego nowego? ;)
Odpisałam:
No siema. Nie, chyba nie..
BLIP-Samanta:
Musiałaś go zauważyć..mieszka naprzeciwko Ciebie idiotko. Podobno chodzący seks, mr.
Zaśmiałam się. Napaliła się już suczka..
Odpisałam:
Wysoki, dobrze zbudowany, włosy ciemny blond?
Moje serce zaczęło powoli szybciej bić, choć nawet nie mam pojęcia dlaczego.
BLIP-Samanta:
 Tak, to on..zabaw się Kotek. ;)
Odpisałam:
Mhm..
Zamknęłam laptopa i zeszłam na dół, do kuchni. Byłam cholernie głodna a ja nie lubię być głodna. Pora obiadowa, tak? Tak, bo jest późno a więc powinno mi tu pachnieć obiadem a śmierdzi tylko Maksem. Zajebiście. Oparłam się o blat i otworzyłam szafkę.
-Poczekaj na obiad- powiedziała moja mama, otwierając lodówkę i wyciągając jakieś warzywa.
-Nie wytrzymam..jestem cholernie głodna-zgryzłam wargę po czym zmarszczyłam brwi. Wyciągnęłam pudełko z płatkami a następnie wzięłam miskę i łyżkę, aby odłożyć to na stół. Wyciągnęłam karton mleka i potrząsnęłam nim aby sprawdzić jego zawartość. Pusto.
-Kurwa- zaklęłam i odłożyłam mleko, z powrotem na miejsce.
-Miley..pilnuj języka! Jesteś w domu a w domu obowiązują jakieś zasady czyż nie? – ułożyła swoje dłonie na biodrach.
-Mhm..-wymruczałam i dalej szukałam czegoś co mogłabym zjeść.
- Czy ty mnie w ogóle słuchasz?- krzyknęła poirytowana i złapała mnie za ramie
- Chuj mnie to obchodzi, daj mi spokój- wyrwałam się z jej uścisku i złapałam za karton z płatkami po czym wyszłam z domu, trzaskając drzwiami.
Do: Suka Zayn.
Od: Miley
Zaraz u cie
Pisałam mojego esemesa kiedy nagle na kogoś wpadłam. Upuściłam telefon tak jak i płatki, które rozsypały się po całym chodniku.
-Kurwa, moje śniadanie. Uważaj jak chodzisz..- krzyknęłam, podnosząc telefon aby następnie zamknąć go w mojej ręce. Anderson już stamtąd nie uciekniesz. Spojrzałam przed siebie i zobaczyłam parę neonowych suprów..powoli podnosiłam wzrok ku górze i ujrzałam czyjeś oczy, które intensywnie się we mnie wpatrywały. Wyglądał na niezadowolonego.
-Ja mam uważać? To ty na mnie wpadłaś- fuknął i wyciągnął dłoń w moim kierunku. Złapałam ją a on pomógł mi wstać. Przyjrzałam mu się uważnie z bliska. To ten szatyn sprzed domu- Twoje śniadanie? Serio?- podniósł pytająco brwi a głupi uśmieszek nie schodził mu z twarzy.
-Tak. Masz z tym jakiś problem?- mruknęłam i przymrużyłam lekko oczy.
-Nie, spokojnie Kochanie. Masz okres czy coś?- zażartował a mi nie było do śmiechu, bo moje śniadanie, było teraz śniadaniem gołębi, które powoli już je konsumowały a ja im szczerze zazdrościłam- Jak chcesz..mogę Cię zabrać na prawdziwe śniadanie- posłał mi jeden z tych uśmiechów co często pojawiają się na okładkach magazynów dla nastolatek.
-Nie znam Cię-zmarszczyłam lekko brew i już miałam odchodzić ale zatrzymał mnie jego zachrypnięty głos.
-Justin Bieber- szatyn wystawił dłoń w moim kierunku i uniósł brwi ku górze.
-Miley..Jones-odpowiedziałam ponuro i ścisnęłam lekko jego strasznie.gładką.seksowną.dużą.dłoń. Palcówka tego pana musi być pewnie cholernie dobra.
-A więc..Miley, nie daj się prosić-spojrzał na mnie proszącym i zarazem słodkim wzrokiem a ja od razu wymiękłam. Ciekawe ile razy w ciągu dnia go używa i ile dziwek już na to wyrwał.
-No dobra- wymamrotałam- To gdzie jedziemy? – uniosłam lekko głowę aby móc mu spojrzeć w oczy, ponieważ był o wiele wyższy ode mnie. Ja sobie karzeł.
-Niespodzianka, niespodzianka, niespodzianka- powiedział melodyjnym głosem i wskazał ręką na swój dom. Ruszyłam przed siebie i czułam jego obecność za mną. Pachniał bardzo dobrze.
~.~
Siedzieliśmy w jego samochodzie. Rozglądałam się, pod wrażeniem jego wnętrza, tak samo jak i na zewnątrz, wyglądał zajebiście. Nie znam się na samochodach ale jestem pewna, że kosztował miliony. Ciekawe skąd on ma kasę na to wszystko? Patrząc na jego gadżety, samochód, ubrania..był cholernie bogaty. Może okradł jeden z banków i uciekł do Nowego Jorku? Och, zamknij się idiotko.
-Masz bardzo dobry gust- szatyn, znaczy Justin postanowił przerwać ciszę, panującą w samochodzie. Może i dobrze..
-Co?- uniosłam prawą brew i spojrzałam na niego. Chłopak zmierzył mnie wzrokiem, „od stóp do głów” i uśmiechnął się znacząco. –Ach, no tak … dzięki- posłałam mu lekki uśmiech. To miłe, że zauważył, że mam dobry gust. Koszulka koszykarska* + czarne nadkolanówki + czarne creepersy, tak wyglądałam bardzo dobrze. On też wyglądał bardzo dobrze, ale nie powiem mu tego. Dziewczyna nie powinna komplementować chłopaka, no chyba, że to jest Zayn, a to co innego. Położyłam Andersona na deskę rozdzielczą, bo nie wygodnie mi było trzymać moje maleństwo ciągle w dłoni. Zastanawiacie się pewnie kto to jest do cholery, Anderson? Anderson to mój iPhone. Kocham go a on kocha mnie. Razem tworzymy jedność. On jest rozładowany, ja umieram. Ja śpię, on umiera. Rozumiecie? Przyznam się bez bicia..kocham go bardziej od Zayna. Tak, wiele razy już mu to mówiłam ale on i tak w to nie wierzy. Mam to w dupie. Chuj jebany. Spojrzałam za okno i zauważyłam, że wjeżdżamy na parking pobliskiego super marketu. Co on wymyślił?
-Wysiadaj- uśmiechnął się szeroko a następnie wyłączył silnik i wyszedł z auta. Zrobiłam to samo i spoglądałam jak zamyka drzwi kluczem. Ruszyliśmy w stronę sklepu a po chwili byliśmy już w środku. Justin szedł przodem, prowadząc mnie przez półki z różnymi produktami. Strasznie mnie to zdziwiło, ze tak dobrze zna ten sklep. Z tego co wiem, to nie należy on do żadnej sieciówki. Zapytam się o to później. Szliśmy alejką z przyborami do szkoły. Zauważyłam na jednej z półek, dużo buteleczek z brokatem. Rozejrzałam się wkoło, nikogo nie  było więc podbiegłam bliżej i wzięłam do ręki srebrny brokat. Otworzyłam buteleczkę i uniosłam ją nad głową a następnie przechyliłam i cała jej zawartość po chwili, znajdowała się na moim ciele.  
-Co ty robisz? – usłyszałam śmiech Justina za mną więc pospiesznie się odwróciłam do niego twarzą.
-Jeszcze pytasz? – udałam oburzoną i uniosłam lekko brwi- Zabawiam się w Ke$he- poruszyłam zabawnie brwiami i zaczęłam nucić „Die Young”. Chłopak wybuchnął śmiechem i patrzył na mnie z szerokim uśmiechem, ukazując swoje śnieżnobiałe zęby.
-Mogę Ci zrobić zdjęcie?- zapytał, śmiejąc się równocześnie. Kiwnęłam twierdząco głową i stanęłam w lekkim rozkroku, kładąc rękę na lewej piersi a drugą podnosząc nad głowę i do tego wystawiłam język. Szatyn pospiesznie wyciągnął swojego iPhone z kieszeni i pstryknął mi zdjęcie. Kurwa, zostawiłam Andersona w samochodzie. Podeszłam do niego i ułożyłam dłonie na jego barku, stając lekko na palcach spojrzałam na ekran telefonu.
-Niezła suczka- zaśmiałam się głośno i odgarnęłam dłonią kosmyki włosów, które wypadły z koka, na moje czoło.
-Cholernie seksowna- kiwnął głową zgadzając się ze mną i zaczął się śmiać. Spojrzałam na chłopaka i zauważyłam, że mi się przygląda.
-Co?- odsunęłam się lekko i stanęłam płasko na podłodze- Jestem gdzieś brudna?- uśmiechnęłam się lekko.
-Nie..spokojnie, to tylko tona brokatu a my jeszcze musimy wyjść z tego sklepu, ale to nic takiego- pokręcił rozbawiony głową.
-Czyżby Justin Bieber się wstydził chodzić z idealną Ke$hą?- otworzyłam szeroko usta i przyłożyłam do nich dłoń- Och, przestań..- walnęłam go żartobliwie dłonią w ramię i ruszyłam przed siebie.- Daj mi coś do jedzenia, bo zaraz zwariuję.- owinęłam ręce wokół tali i spojrzałam na Justina.
-A no tak..- trzepnął otwartą ręką w czoło, na co się zaśmiałam- zapomniałem o śniadaniu.- Szatyn wyprzedził mnie i podszedł do półki, biorąc dwie duże paczki chipsów i dwie, 2l cole.
- Och, serio? Czy to nie ty byłeś zdziwiony jak ci powiedziałam, że suche płatki, to moje śniadanie? – ułożyłam dłonie na biodrach uniosłam pytająco brwi.
Justin spojrzał na obie paczki i wzruszył ramionami, następnie podreptał w stronę kasy a ja za nim. Kobieta stojąca za ladą dziwnie się na mnie gapiła, więc ukryłam się za jego szerokimi ramionami.
~.~
Justin siedział oparty o gruby pień drzewa, a ja naprzeciwko niego, po turecku. Jak dobrze, że nie ścieli tego ogromnego dębu, bo przynajmniej można gdzieś się schować od tego słońca. Ogólnie to strasznie dziwnie, to wygląda, bo jest parking a na środku koło z trawy i mega dąb. Śmiesznie, śmiesznie.  Od razu otworzyłam moją paczkę chipsów i biorąc garść smakołyków, wepchnęłam sobie ją do buzi, następnie popijając wszystko colą. Spojrzałam na Justina jak zajada się „swoim śniadaniem”. Strasznie mnie ciekawiło to, że skąd Jus zna tak dobrze Nowy Jork, przecież dopiero co kilka dni temu się tu wprowadził.
-Mogę cię o coś spytać?- Jus podniósł wzrok na mnie i kiwną twierdząco głową.
-Jasne, pytaj o co chcesz- uśmiechnął się szeroko a następnie wyciągnął jedną z ziemniaczanych przekąsek i wsadził ją do buzi.
-Skąd znasz tak dobrze miasto, hm? Przecież dopiero co się wprowadziłeś..- przymrużyłam lekko oczy, urywając listek trawy i powolnym ruchem gładziłam nim, odkryty kawałek skóry mojego uda. Justin uważnie obserwował moje ruchy i zdołałam zauważyć, że oblizał koniuszkiem języka wargi.
-Byłem już tu wielokrotnie więc zdołałem poznać to i owo- spojrzałam na szatyna i już miałam zapytać o to, skąd pochodzi, kiedy ten wyprzedził mnie odpowiadając- Jestem z Bostonu- uśmiechnął się szeroko i mrugnął prawym okiem.
-Ale..-zrobiłam usta na kształt litery „o”- Skąd wiedziałeś? Ty…ale..ugh- chłopak tylko wzruszył ramionami, wyraźnie rozbawiony moją reakcją. Ciekawe jak on to zrobił? Może on serio czyta w myślach.. Justin jesteś seksowną sunią… przymrużyłam oczy, uważnie obserwując jego minę, jego zachowanie i nic. Patrzał się tylko na mnie jak na idiotkę, okej jestem już do tego przyzwyczajona. A to sukinsyn, szkoda, że nie czyta w myślach. Westchnęłam i spojrzałam w jego tęczówki. Były piękne..co róż zmieniały barwę. Raz były złotawe a zaraz ciemne jak rwąca rzeka czekolady. Uśmiechnęłam się na co dostałam momentalnie odpowiedź- firmowy uśmiech Justina Biebera, jestem pewna, że sporo dupci na niego wyrwał.
- Wiem, że dziewczyn się nie pyta o wiek i takie tam- zaczął- ale ile masz lat?
Powiedzieć mu prawdę? No oczywiście, że tak, bo przecież co to za tajemnica, hm?
-17.
- Serio? Wyglądasz na trochę starszą- powiedział a ja na to zmarszczyłam brwi, że prawie stanowiły jedność. – Ale nie, żeby mi to przeszkadzało- zaśmiał się.
- Cokolwiek- wzruszyłam ramionami. – A ty ile masz lat?
- 20- odezwał się a ja spojrzałam w jego czekoladowe tęczówki.
- Serio? Wyglądasz na trochę młodszego- powtórzyłam jego słowa i parsknęłam śmiechem, na co on mi zawtórował.
-To co? Wracamy?- wstałam i otrzepałam tyłek.
-Jasne, wracajmy- Jus również wstał. Obserwowałam jego każdy ruch. Wstał, po czym złapał się w kroku i opuścił spodnie, niebezpiecznie nisko.
- Co?-  prychnął i uniósł prawą brew.
-Nie nic..tak tylko patrzę-potrząsnęłam głową i machnęłam ręką w powietrzu.
-Zrób zdjęcie, zostanie na dłużej Kochanie- posłał mi ten już dobrze znany mi uśmiech i ruszył w stronę samochodu.
-Dupek- mruknęłam pod nosem i podbiegłam w stronę szatyna, dorównując mu kroku.
 ~.~
Otworzyłam drzwi najciszej jak się da i weszłam do środka. Kiedy zobaczyłam, światło w salonie zaklęłam pond nosem i na palcach ruszyła w stronę mojego pokoju.
-Miley, do salonu- usłyszałam surowy głos mojej matki więc weszłam do salonu z obojętnym wyrazem twarzy. Nie dam się zastraszyć ździro. Opadłam bezwładnie na kanapie i zawiesiłam wzrok na jej wściekłej twarzy. – Gdzie byłaś?- podeszła o krok bliżej mnie. Zamiast usiąść i normalnie porozmawiać, ona wolała stać nade mną i udawać twardą. Brawo. Gdzie byłaś przez ostatnie kilka lat wzorowa matko kiedy cię potrzebowałam, huh? Chore.
-Nie twoja sprawa- wyrzuciłam przez zęby. Racja miałam być wcześniej ale tak jakoś się jeszcze, niechcący zasiedziałam w samochodzie Jusa. Nie, do niczego nie doszło mała przebiegła lisico. A myślałam, że dziewczynki w twoim wieku nie mają, aż takich brudnych myśli. No, no…
-Do kurwy nędzy Miley- wrzasnęła, na co lekko się wzdrygnęłam, bo to było takie niespodziewane- MOJA sprawa, MOJA jebana sprawa, bo jesteś MOJĄ córką i wszystkie twoje sprawy są MOIMI sprawami. – wypowiedziała i przesadnie, moim zdaniem, zaczęła podkreślać słowo „moja”.  Wzruszyłam ramionami i cmoknęłam niezadowolona.
-Mogę już iść do siebie?- przymrużyłam oczy i skrzyżowałam ręce na piersi.
-Nie, nie możesz..- wrzasnęła.
- To, czego ty chcesz jeszcze ode mnie? – przymrużyłam oczy i uwiesiłam wzrok na niej.
-Chcę wiedzieć, dlaczego tak się zachowujesz..- zniżyła nieco ton swojego głosu ale nadal było można usłyszeć, że jest nieźle wkurwiona.
-Zachowuje się jak?- parsknęłam śmiechem i uniosłam pytająco brwi.
-O, właśnie tak. Jesteś strasznie chamska i uważasz się za pępek świata, ale tak nie jest. Masz dopiero 17 lat, dziewczyno i mieszkasz ze mną, czy Ci się to podoba czy nie, a ja nie będę tolerowała takiego zachowania młoda damo. Rozumiem, że przechodzisz teraz przez okres buntu ale zastanów się nad swoim zachowaniem, bo ono do niczego dobrego Cię nie zaprowadzi. Mam nadzieje, że dwa tygodnie szlabanu pomogą Ci trochę w przemyśleniach nad swoim zachowaniem, Miley. – powiedziała na jednym tchu i postawiła straszny nacisk na moje imię.
-Ha, ha bardzo śmieszne- powiedziałam rozbawionym głosem- Coś jeszcze? Nie? To dobrze- weszłam na pierwszy stopień schodów i odwróciłam się do niej- Jeśli myślisz, że zamkniesz mnie w domu na jebane dwa tygodnie, to jesteś w dużym błędzie..mamusiu- parsknęłam śmiechem i weszłam na górę, trzaskając drzwiami od mojego pokoju.  Rozpuściłam włosy i przeczesałam je palcami.
-Anderson..Kochanie, gdzie jesteś?- mruknęłam niezadowolona i zaczęłam rozglądać się po pokoju, w celu znalezienia mojego telefonu.  –Wiem, że gdzieś tu jesteś- przeszukałam łóżka ale dalej nic.
- O kurwa..- przywaliłam z otwartej ręki w czoło a następnie ułożyłam dłonie na biodrach. Jak ja mogłam zapomnieć Andersona z samochodu Justina, huh? Westchnęłam poirytowana i pozwoliłam mojemu ciału bezwładnie opaść na łóżko.
-Idiotka- fuknęłam i uderzyłam poduszką w tył mojej głowy. Spojrzałam na zegarek. 00:00. Chwilę poleżę a później może wyjdę na miasto się zabawić. Nie, że chce mi się spać czy coś.. Po prostu potrzebuje czasem poleżeć. Wiem to dziwne, ale bez tego czuje się taka zmęczona. Przymknęłam powieki i przytuliłam się bardziej do cieplutkiej pościeli. Nie zasnę, obiecuję. Zaczęłam powoli odpływać ( przepraszam ale to jest mocniejsze ode mnie), gdy nagle usłyszałam, że coś uderzyło w moją szybę. Zignorowałam to i postanowiłam dalej, cieszyć się tą cudowną, relaksującą chwilą. Pukanie nie ustawało, więc zerwałam się gwałtownie na równe nogi, aby sprawdzić skąd to pochodzi.  Podeszłam bliżej okna i nie uwierzycie kogo rysy twarzy ujrzałam..Justina pieprzonego Biebera. Och, serio, serio musiał mi przerwać chwilę odpoczynku? Ale chwila, jak on tu w ogóle wlazł? Uniosłam wzrok na wysokość jego oczu a on stał i głupkowato się uśmiechał, machając ręką. Przymrużyłam oczy i zauważyłam, że trzyma mojego Andersona. Uśmiechnęłam się szeroko i otworzyłam okno na roścież.
-Właź- powiedziałam półszeptem i ponagliłam go. Jus uniósł nogi przez parapet i cicho wszedł do mojego pokoju, wymijając mnie. Wychyliłam się lekko przez okno, patrząc w dół. Jakim cudem on tu wlazł? Ugh, mówiłam mamie, że ten mój „niby balkon” jest do dupy. Mówiąc „niby balkon” mam na myśli, dwie duże, kwadratowe kafelki, ogrodzone niską, metalową poręczą. Powstał on tylko w celu ozdoby. Przewróciłam teatralnie oczami, zamykając okno a następnie odwróciłam, pospiesznie na pięcie, w stronę szatyna.
- Zapomniałaś czegoś..- pomachał ręką, w której trzymał mój telefon, przed moją twarzą i uniósł brwi ku górze. Już chciałam go odebrać i przytulić, bo przecież leżał tam sam, dobre kilka godzin, kiedy Justin, błyskawicznym tempem, zabrał rękę z powrotem. – A co będę z tego miał? Wiesz.. –urwał i przycisnął środkowy palec wraz z wskazującym, do brody. – Ryzykowałem życie, aby wrócił z powrotem w Twoje ręce. O tej porze, na ulicach Nowego Jorku, jest cholernie niebezpiecznie, ale wiesz co? Zignorowałem to i czym prędzej, przyszedłem tu do ciebie aby Ci go oddać- dodał a kąciki jego ust lekko się uniosły.
- Nic, nie będziesz z tego miał- wyciągnęłam rękę aby mu go odebrać ale mój plan legł w gruzach, kiedy chłopak uniósł lewą rękę nad głowę- Ugh, Justin, oddaj mi go- pisnęłam i uderzyłam go dłońmi w tors ale ten nawet się nie ruszył. Twarda suka.
-Poproszę jednego tu- palcem wskazującym pokazał na swój policzek i uśmiechnął się w ten jego bezczelny sposób.
-Och, przestań..-zaśmiałam się i stanęłam na palcach, podpierając się dłońmi o jego klatkę piersiową, aby dosięgnąć jego dłoni. Ale nic, kurwa..pierdolony olbrzym.- Chyba jesteś jakiś pojebany, jeżeli myślisz, że mogłabym cię dotknąć.. a poza tym, to ile my mamy lat? Pięć, kurwa?- na mojej twarzy pojawił się grymas a szatyn parsknął śmiechem. Po moich wielu, nieudanych próbach odzyskania telefonu, oddał mi go, na co wymamrotałam ciche „dzięki” i uśmiechnęłam się uroczo.
-Dobra, a teraz już idź-popchnęłam jego ciało w stronę okna, śmiejąc się.
-Spotkamy się jutro?- zapytał, siadając na parapecie a następnie przerzucając nogi na drugą stronę.
-Jasne- posłałam mu uwodzicielski uśmiech a chłopak się zaśmiał. Następnie skoczył na trawnik i znikł w ciemnościach. Zamknęłam okno i udałam się do łazienki.  
Chyba polubiłam Justina Biebera.....
_______________________________

* bluzka koszykarska:

Sialalalala i o to nowy rozdział. Mam nadzieje, że Was nim nie zawiodłam i się spodobał <3
ps. pewnie się nie spodziewaliście takiego spotkania Miley i Justina.. :)

36 komentarzy:

  1. o jejku jaki boski...czekam na NN i cieszę się, że w końcu pojawił się Justin, ale jestem ciekawa co bedzie w następnym rozdziale...dodaj kolejny szybko..czekam :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Mega słodki. Czekam na nn ;* //@VeronikaMiriam

    OdpowiedzUsuń
  3. mega. <3 @onlywithinbiebs

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajne jak na razie...czekam nn!!!! =)

    OdpowiedzUsuń
  5. xvhjbshjfbsdh zarąbisty :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Swietne, pisz dalej, czekam na nastepmy :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo mi się podoba <3 Miley jest boska, aż mam na nią ochotę haha <3 Czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Wreszcie oryginalne opowiadanie ! Przeważnie trafiam na takie w których główną bohaterką jest laska-kujon która trafia na typowego "bad-boya" który ją zmienia itd. A u ciebie wreszcie coś się dzieje. Nienawidzę kiedy dziewczyny robią z siebie totalne ofiary losu więc postać Miley jest trafiona w dziesiątkę.
    Cholernie mi sie podoba, i czekam na więcej. A gdybyś kiedyś byłą zainteresowana współpracą, w postaci wspólnego pisania bloga, ( co może być całkiem ciekawym doświadczeniem - a przynajmniej dla mnie ) PISZ ŚMIAŁO :D Pozdrawiam Mikka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. EJEJEJEJE TO GENIALNY POMYSŁ! NA PEWNO SIĘ DO CIEBIE ODEZWĘ! :D

      Usuń
  9. Czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  10. serdecznie zapraszam na mojego bloga http://my-life-is-suck.blogspot.com/ (nie o 1D)
    pozdrawiam xx
    twinkleineye ;)
    przepraszam za spam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. http://love-is-hard-baby.blogspot.com/p/blog-page_18.html proszę tu zostawiać takiego typu komentarze, dzięki ;)

      Usuń
  11. Miley zdecydowanie jest zdrowo pogięta, ale uwielbiam ją. Czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetne czekam na nn!
    U mnie nowy zapraszam po-prostu-tylko-ja.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  13. Kurwa zakochałam się *.*
    Fcjkhc

    OdpowiedzUsuń
  14. genialne, kocham :)
    czekam na nn <3

    OdpowiedzUsuń
  15. Odpowiedzi
    1. jak znajdę czas.. właśnie jestem w trakcie przeprowadzki i mam straszny rozpierdol w domu :(( ;//
      ale postaram się dodać jeszcze w tym tygodniu, ale nie wiem czy znajdę czas, więc trzymajcie kciuki :)

      Usuń
  16. genialność sama w sobie <3

    OdpowiedzUsuń
  17. Miley jest zajebista<3 Chciałabym być nią ;D Czekam na następny ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Hahaha nie mogę z tego jak oni sie tak wyzywają , czekam nn <3

    OdpowiedzUsuń
  19. Kocham Miley, jest zajebista! <3 Świetne mają te teksty ;D Już nie mogę się doczekać kolejnego ;) Pozdrawiam ;* !

    OdpowiedzUsuń
  20. uwielbiam to :D te ich teksty i w ogóle cała fabuła :) już się nie mogę doczekać następnego xx

    OdpowiedzUsuń
  21. DZIWNY ..... ( pozytywnie ) ;*

    OdpowiedzUsuń

Jeżeli przeczytałaś rozdział to proszę o pozostawienie swojej opinii. Dziękuje i kocham (:

Obserwatorzy