wtorek, 21 stycznia 2014

Rozdział 15.

Siedziałam roztrzęsiona w poczekalni. Schowałam głowę w dłoniach, czekając. Na co? Sama nie wiem. Zaro jakichkolwiek informacji. 
Nic.
Wczoraj jak go zobaczyłam... kurwa, był potwornie blady. Od razu zadzwoniłam po karetkę, która po kilku minutach była już na miejscu. Ja pierdole, nawet tam mi nie powiedzieli co z nim...
Usłyszałam jak ktoś krzyczy moje imię, ale nie miałam siły podnieść głowy. Nie miałam siły na nic, kiedy widziałam w myśli jak Justin umiera. 
-Miley!- ktoś kucnął przy mnie, pocierając dłońmi uda- Właśnie szłam do was, kiedy zauważyłam pogotowie przed domem. Co się stało? Gdzie Justin?- Cara mówiła wszystko na jednym oddechu.
-On umiera, rozumiesz? Kurwa, umiera..- uniosłam głowę, patrząc jej prosto w oczy.
-Co ty pierdolisz to nie może być prawda- zaczęła machać energicznie głową, a w kącikach jej ogromnych oczy pojawiła się słona substancja- ...Nie Justin. Co się stało?
-Nie wiem- zaśmiałam się gorzko, wycierając łzy z policzków. Nie chcę wiedzieć jak w tym momencie wygląda moja morda.
-Jak wróciliśmy z tej plaży, on się spakował i powiedział, że musi wyjechać na pare dni. Zapytałam o co chodzi, ale mnie olał. Próbowałam go zatrzymać, ale to nic nie dało. Ktoś zadzwonił wczoraj do drzwi..- przełknęłam z trudem ślinę- Otworzyła i on..on tam stał, cały blady, rozgrzany...ledwo co łapał oddech, zanim zemdlał- z trudem powstrzymałam łzy, które znów chciały swobodnie spłynąć po moich policzkach. 
Cara nic nie mówiąc przytuliła mnie,  a następnie usiadła na krześle obok.
-Masz telefon?- spojrzałam na nią z zaciekawieniem w oczach.
-Jasne, trzymaj- podała mi swojego różowego IPhona, uśmiechając się delikatnie. 
Trzymając go w dłoni, otworzyłam klawiaturę. Numer, który właśnie chciałam wystukać, zasiedlił się na dobre w mojej pamięci i myślę, że nie zamierza zbyt szybko stamtąd uciec.
-Tak?-w słuchawce usłyszałam głos Zayna. A co jeśli on mnie znienawidził po tym co mu zrobiłam? Otworzyłam usta i chciałam się odezwać, ale nie mogłam.
-Jest tam ktoś?-dopytywał.
-Cześć Zayn- chrząknęłam, zbierając w sobie chociaż odrobinę odwagi. 
Nie bądź tchórzem, idiotko!
-Miley...- urwał, jakby nie wierzył, że to naprawdę ja- Gdzie ty jesteś do chuja? Co się stało?  Tak strasznie tęsknie! Twoja mama, ja pierdole jadę po ciebie- powiedział stanowczo co pewnie i by mnie rozśmieszyło, gdybym była w innej sytuacji, bo przecież jest moim malutkim, gejowskim kutaskiem.
-Gdzie jesteś?
-Jestem w szpitalu św. Elżbiety, Iriks*- mój głos z każdym wyrazem łamał się coraz bardziej.
-Milej, jeżeli..- zaczął przerażony- Jeżeli on ci coś zrobił...
-Nic mi nie jest. Po prostu rusz dupsko i bądź tu szybko. Tak cholernie cię teraz potrzebuje szmato- zakończyłam połączenie, przeciągając czerwoną słuchawkę na lewą stronę. 
Podałam dziewczynie telefon, kiedy drzwi od sali, w której leżał Justin, otworzyły się. Zerwałam się gwałtowanie, pochodząc do pielęgniarki.
-Co z nim? Jak on się czuje? Czemu nie mogę się z nim zobaczyć!- spojrzałam na nią z nutką nadziei, że jej odpowiedź będzie inna, niż te, które do tej pory słyszałam. 
-Przepraszam, ale nie mamy jeszcze żadnych informacji- spojrzała na mnie przepraszającym wzrokiem- Proszę być dobrej myśli- uśmiechnęła się pocieszająco, gładząc delikatnie moje ramię. 
-Słucham?- otworzyłam szeroko oczy, nie wierząc własnym uszom- Jak to nie wiecie co mu jest? Jesteśmy w pieprzonym szpitalu. Waszą pracą jest wiedzieć, co mu kurwa dolega.
-Proszę się uspokoić. Pani złość naprawdę w niczym nam nie pomoże- westchnęła cicho, jakby znudzona tym wszystkim.
-Ja mam się uspokoić? -przyłożyłam dłoń do czuła, przenosząc cały ciężar ciała na lewą stopę. Czułam jak policzki płoną czerwienią od złości.
-Miley..
-Mój chłopak właśnie tutaj leży, może umrzeć, bo wy nie wiecie co mu jest. Przypomni mi Pani od czego wy tu jesteście?- uniosłam pytająco brwi, patrząc na nią przeszywającym wzrokiem.
-Miley!- po raz kolejny Cara mnie upomniała, ale zignorowałam to jak i za pierwszym razem.
-Muszę już iść, a Pani radzę się uspokoić, bo będę zmuszona wezwać ochronę- ominęła mnie, idąc w stronę recepcji. 
-Jebana dziwko..- zaklęłam pod nosem, kopiąc w nóżkę od krzesła, na które zaraz usiadłam.
-Może ona ma racje. Przecież jest w dobrych rękach, nic mu nie będzie. Wiesz jaki jest Justin... uwielbia być w centrum zainteresowania i myśli, że jest pieprzonym pępkiem świata. Jak mu się znudzi z powrotem wróci do nas i dalej będzie wrzodem na twoim tyłku- zaśmiała się, puszczając oczko.
-Cara?
-No?
-Skąd się znacie z Justinem? Wiem, że razem imprezowaliście, ale...
-Wyjechałam do Las Vegas, bo moja mama załatwiła mi sesje zdjęciową. Mają tam zajebiste kluby, więc postanowiłam zostać na dłużej. Na jednej z imprez jego kumpel zaczął się do mnie przystawiać, ale był kompletnie nie w moim typie.Właśnie tak poznałam się z Justinem. Od tamtej imprezy, przez cały mój pobyt w Vegas, bujaliśmy się razem.
Kiwnęłam głową, uśmiechając się delikatnie. Ciekawe czy coś pomiędzy nimi było.. No co? Cara jest kurewsko seksowna!
                                                                          ~.~
Siedzę na tyłku już grubo kilkanaście godzin. Chcecie usłyszeć coś śmiesznego? Uwaga.. dalej nic nie wiem. Pielęgniarki biegały przed nami, wchodząc i wychodząc z sali Justina. Pytając o niego, za każdym jebanym razem dostawałam tą samą odpowiedź "Nic nie wiadomo, proszę być dobrej myśli". W dupie mam ich tą dobrą myśl. 
Cara przez cały ten czas siedziała tu ze mną. Właśnie smacznie sobie spała na moim ramieniu. Wypuściłam głośno powietrze, odchylając głowę w tył. Cholernie dziwnie się czułam. Chciało mi się płakać, ale nie miałam czym. Byłam zmęczona, mdliło mnie i kręciło mi się w głowie. 
Odwróciłam głowę, kiedy szyja zaczęła mnie już boleć i zauważyłam mężczyznę prze recepcji. Jego kruczoczarne włosy lśniły w świetle szpitalnych lamp.
-Zayn!- pisnęłam, wstając i biegnąc w jego stronę. Cara upadła na siedzenie i usłyszałam tylko jej które "Co jest?". Odwrócił się na pięcie, a na jego twarzy pojawił się piękny, szeroki uśmiech. Rozłożyła ramiona, a ja idealnie się w nie wpasowałam, owijając ciasno nogi wokół jego tułowia. 
-Zayn..- rozpłakałam się, mocząc jego biały podkoszulek. Ja pierdole, nie wiem co mi jest.. przecież ja nigdy, przenigdy w życiu tyle nie płakałam.
 -No już dobrze. Jestem tu Kocie- opiekuńczo pocierał moje plecy. Tak strasznie za tym tęskniłam.
-Przepraszam..- wyszeptałam, pociągając nosem.
-Nie myśl o tym. Co się stało kurwa?- zmarszczył brwi, kiedy stanęłam przed nim- Jesteś cała? Wszystko w w porządku? Jezu, wyglądasz gorzej niż gówno..- kciukami wytarł miejsca pod moimi oczami. Pewnie miałam tam czarne plamy od tuszu.
-Tak, wszystko okej. Właściwie nic nie jest okej- pisnęłam naburmuszona- Justin..On..Znaczy.. N-nie wiem co mu jest. Przyszedł i,i- rozpłakałam się bardziej, z trudem łapiąc powietrze w płuca.
-Ciii..- zamknął mnie w uścisku- Oddychaj Kochanie. Wdech i wydech, pamiętaj- robiłam co mi kazał.
-Lepiej?
-Mhm. Po prostu wdech i wydech..- mruknęłam, odwracając się na pięcie. Złapałam go za rękę i poprowadziłam w stronę gdzie siedziała Cara.
-Kurwa wyglądasz jak te seksowne panienki w porno. Pasuje ci blond- skwitował Zayn, śmiejąc się cicho.
-Nie wierzę, że to powiedziałeś jebana suko- odwróciłam się i przyłożyłam mu z otwartej ręki w pierś.
-Ałć..- skrzywił się, szczypiąc mnie w prawy pośladek. 
-Poznajcie się. To Zayn, a to Cara- Zayn usiadł na krześle, a ja na jego kolanach, przytulając się do cieplutkiej klatki piersiowej. 
-Cześć- Zayn posłał jej swój już wyćwiczony uśmiech pełen blasku. Ta dziwka uwielbiała patrzeć jak działa na laski. Spojrzałam na Care, a ona... kurwa, on się zarumieniła. 
-Hej- uśmiechnęła się uroczo, zakładając kosmyk włosów za ucho.
-Miley Jones?- powiedział jakiś kobiecy głos. Odwróciłam się, a przede mną stała kobieta w niebieskim ubraniu. 
-Tak?
-Możemy porozmawiać?
-Om, jasne- zmarszczyłam brwi, stając przy jej boku. 
-Zapraszam do mojego gabinetu- otworzyła przede mną drzwi, a ja weszłam do środka. Ściany były pomalowane na lekko pomarańczowy, a meble były białe.
-Proszę usiąść- wskazała na krzesło przy biurku, kiedy ona usiadła na swoje.
-A więc tak.. Wyniki badań toksykologicznych potwierdziły, że w żołądku Pana Biebera znajdują się kapsułki z kokainą i jedna z nich pękła. Potrzebna jest natychmiastowa operacja. Mam nadzieje, że nie jest za późno.. 1 gram czystej substancji..
Obraz wokół mnie zaczął się rozmazywać i kompletnie nic nie słyszałam. Jakby ktoś wcisnął mi stopery w uszy. Oglądałam jak jej usta się poruszają, ale nic do mnie nie docierało. Wstałam ze swojego krzesła i wyszłam z gabinetu. Cała się trzęsłam, a kolory z mojej twarzy kompletnie znikły. 
-Co jest?- Zayn stanął przede mną, łapiąc moja dłonie w swoje- Co powiedziała?
Momentalnie mnie zemdliło. Znalazłam wzrokiem drzwi od WC i pobiegłam jak najszybciej w tamtą stronę. Klęknęłam przy sedesie, opróżniając zawartość mojego żołądka. Zayn zaczesał do góry moją grzywkę. Złapałam się za brzuch kiedy zaczął kurewsko boleć. Jęknęłam zaciskając mocno szczękę. 
-Kurwa, co ci jest?- patrzył na mnie przerażony. Czułam się jakby ktoś wrzucił mnie do wrzącej wody, a ze środka wyrwał żywcem wszystkie wnętrzności.
-Proszę mi pomóc!- zaczepił jedną z pielęgniarek, która kucnęła przy mnie.
-Co panią boli?
-Brzuch.. Coś mnie rozrywa od środka- łapałam krótkie oddechy, kiedy ból się powiększał. 
-Może pani wstać?
-Nie, nie dam rady..
-Siostro! Wózek poproszę- krzyknęła a w drzwiach stała już kobieta z wózkiem.
-Na trzy- powiedziała do Zayna, który od razu załapał o co chodzi- Raz, dwa, trzy!- podnieśli mnie i posadzili na wózku.
Skręcałam się z bólu, kiedy leżałam na szpitalnym łóżku, a ta sama kobieta uciskała dłońmi różne miejsca na moim brzuchu. Zayn stał przy mnie, głaszcząc dłoń i mrucząc mi do ucha słodkie słówka, co jego zdaniem miało ukoić ból.
-Myślę, że zajrzymy do środka, co tam się dzieje- powiedziała pod nosem, jakby w ogóle nas tu nie było.
Kiedy wylała zimny płyn na mój brzuch i przyłożyła coś co wyglądało jak penis, automatycznie ekran się włączył. 
-Mhm..
-Co?- Zayn zmarszczył brwi, patrząc na ekran.
-Tak myślałam..- uśmiechnęła się lekko. Dalej mówiła, jakby była tu kurwa sama.
-Co?- podniosłam głos. Sądząc po minie Zayna, też nic nie rozumiał. Na tym małym gówienku było widać same białoszare plamki i nic więcej.
-Gratuluję. Jest Pani w ciąży- uśmiechnęła się szerzej, wycierając lepką substancje z mojego brzucha- Zaraz dostanie Pani jakieś tabletki na uspokojenie i proszę się tak nie denerwować, dobrze?
-Zabije go. Uduszę chuja własnymi rękoma. Jebany sukinsyn- Zayn mamrotał pod nosem, a uścisk jego dłoni na mojej się zwiększył. 
Kurwa.

_________________________________
* wymyślona nazwa.

hej, hej, hej :)
kurwa, mam nadzieje, że nie przesadziłam w tym rozdziale. :///
wiem, strasznie dużo się dzieje...
W NIEDZIELE JADĘ NA BELIEVE, jezu dwkfjwefjwegkwogk43y jezu.
do następnego xx     [MÓJ SMUTNY ASK :( ]

17 komentarzy:

  1. Omg nie wiem co napisać to było takie okjdsn ona , jest w tej ciązy normalnie nie spodziewałam sie tego jenyy , kocham to noo kocham to bardzo ja to już bym z chęcia przeczytala następnyy czekam na do nexta będę sprawdzała co 1 godz jak zawsze :)

    OdpowiedzUsuń
  2. omomom...japrdl nie werze że aż tak się dzieje...
    jeszu ona jest w ciąży jej ^.^
    ciekawe jak zareaguje na to Justin..nie mogę doczekać się koljnego..oby był szybko...kocham <3333

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzidzia, dzidzia, dzidzia, ale pewnie jej nie będzie, bo Miley to zła dziewczynka i usunie, albo Justin jej pomoże trolololo... Emocje wychodzą uszami, czekam na kolejny ! XD

    OdpowiedzUsuń
  4. omfg będzie dzidziuś ♥ awh

    OdpowiedzUsuń
  5. uwielbiam jak tyle się dzieje asdfgfsa ♥
    mam nadzieje, że Justin dojdzie do siebie i jestem ciekawa jego reakcji na wieść o dziecku :D
    czekam na koleejny ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. Zajebisty! Kocham tego bloga <3
    Ona jest w ciąży ? WOW Nie spodziewałam się . Mam nadzieje że Justin szybko wyzdrowieje ^^

    OdpowiedzUsuń
  7. omg! omg! zajebiste !!!! ♥ ♥ ♥

    OdpowiedzUsuń
  8. Aaaaaaaaaaaaaaaaaaamam ochotę piszczec ! W ciąży? Haha Aww *.*
    Biedny Justin, niech wyzdrowieje :(

    OdpowiedzUsuń
  9. o mój boże ona w ciąży WOW <3 kocham to naprawdę świetne
    ja też idę w niedziele na believe w lublinie ;* a gdzie ty idziesz ??

    OdpowiedzUsuń
  10. Zajebisty rozdział! No kocham Cię, kurwa!!!
    Po prostu umarłam. Padłam i nie wstałam, kiedy nazwałaś Zayna "mój malutki, gejowski kutasek". Nie mam pojęcia, skąd ty bierzesz takie teksty, ale są nnnnaaajjjlllleeepppssszzeeee!!! Chociaż mówiłam Ci to już 5000 razy, kocham Twoje opowiadanie i Twój styl pisania!
    O matko, Justin w szpitalu! Tak myślałam, że to coś z narkotykami... O matko! Miley w ciążyz!! Coś ani ona, ani Justin nie wyglądająmina rodziców... Jestem cholernie ciekawa, jak zareaguje Justin, kiedy się dowie. O Boże, Miley chyba nie będzie chciała usunąć, prawda...?
    Jestem tak przeraźliwie ciekawa, co będzie dalej...
    Czekam na kolejny! Kocham Cię ;-*
    my-heaven-jb.blogspot.com
    the-other-side-jb.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. o kur* no czegoś takiego to się kompletnie nie spodziewałam
    zaskoczyłaś mnie
    świetny rozdział
    jestem ciekawa co będzie dalej :)

    OdpowiedzUsuń
  12. świetne opowiadanie :)
    zapraszam do mnie na http://diffrentunderstood.blogspot.com/
    może Ci się spodoba x

    OdpowiedzUsuń
  13. Omg!!
    Cudowny
    Nie mogę doczekać się nn

    OdpowiedzUsuń
  14. cudo! kocham! <33 /karcix

    OdpowiedzUsuń
  15. Hhahahah kurwa wpadła XDD Hahhahahaha XD

    OdpowiedzUsuń

Jeżeli przeczytałaś rozdział to proszę o pozostawienie swojej opinii. Dziękuje i kocham (:

Obserwatorzy