sobota, 21 grudnia 2013

Rozdział 12.

CZYTASZ=KOMENTUJESZ.



-Jesteś niewdzięczną suką, Miley- wykrzyczał Justin w furii. Czy ja się przesłyszałam, czy ten chuj naprawdę nazwał mnie niewdzięczną suką?
-Słucham?- przełknęłam głośno ślinę. Miałam wrażenie, że głowa zaraz mi eksploduje, ale zignorowałam to. Justin chodził po pokoju, ciągnąc nerwowo za końce swoich włosów, jakby chciał je wszystkie naraz wyrwać. Ja siedziałam zdezorientowana na łóżku, wysłuchując różnych wyzwisk od rana, ale teraz przesadził. Najgorsze jest to, że za cholere nie pamiętam co stało się tej nocy. Tak wiem, wyszłam z Cara na miasto, a dalej? Nie mam jebanego pojęcia. A przecież Justin mi nic nie powie, bo przecież najlepiej jest odpierdalać mnie i wyzywać od najgorszych gówien, gdy ja nie wiem czym sobie na to zasłużyłam.
-Dobrze słyszałaś. Wyrwałem cię z Nowego Jorku, bo tam nie miałaś życia ze swoją chorą rodziną, a ty mi takie rzeczy odpierdalasz. Powinienem usłyszeć podziękowania, a zamiast tego widzę jak rozkładasz nogi przed przypadkowym kutasem, jak…
-Jak? No dalej..
-Jak zwykła dziwka- powiedział to tak łatwo. Te słowa wychodziły z niego jak zwykłe „Cześć. Co dziś na obiad?” Otworzyłam szeroko usta, ale nie mogłam mu na to odpowiedzieć, nie mogłam się jakoś odgryźć. To mnie za bardzo zabolało. Niby nic wielkiego, a jednak on nie powinien tego powiedzieć.
-Co zabrakło ci języka w gębie? W ogóle wypierdalaj stąd, bo mam ochotę cię udusić.
-To tak samo twoje, jak i moje mie..- zdecydowałam się odezwać, ale szybko mi przerwał.
-Wypierdalaj stąd- ryknął.
Wszystkie rzeczy, które leżały na stoliku nocnym, teraz znalazły się na podłodze pod pływem jego uderzenia w nóżkę. Mieszanka moich perfum z jego perfumami, momentalnie rozległa się po pokoju. Próbowałam wstać , wyjść i być jak najdalej od tego chuja, ale nie mogłam. To dziwne, ale czułam się jakbym była sparaliżowana czy coś..
-Kurwa, tak bardzo jestem teraz na ciebie wkurwiony- krzyknął, a jego złość podskoczyła do maksimum. Jego twarz była aż bordowa, włosy sterczały we wszystkie kierunki, a pięści zaciskały się, a za chwilę rozluźniały. Ścisnął w pięści moje ramie, popychając mnie na podłogę. Teraz się liczyło to, aby być jak najdalej od niego. Przeszłam na kolanach na sam koniec pokoju, siadając pod ścianę. Przyciągnęłam kolana do klatki piersiowej, kładąc na nie brodę. Łzy kuły mnie w oczy i chciały już się wydostać, ale nie dałam za wygraną. Nie mogę mu pokazać, że to co on robi doprowadza mnie do płaczu. Muszę być silna..
W tym momencie, w pokoju, było tylko słuchać jego ciężki oddech. Zrobił kilka kroków w moją stronę i uklęknął.
-Chodź tu- rozłożył ramiona, patrząc na mnie przeszywającym wzrokiem. Przez chwilę się wahałam, ale trwało to krótko. Owinęłam ciasno ręce wokół jego tułowia, wciągając przy tym zapach, którego nie zapomnę do końca życia.
-Przepraszam. To się więcej nie powtórzy, obiecuję- ułożył swoją szczękę na moim ramieniu, a rękoma gładził miejsca tuż nad moim tyłkiem.
Nie obiecuj czegoś, czego nie jesteś pewien.
-Wszystko okej- westchnęłam. Coraz bardziej byłam tym wszystkim zmęczona.
-No właśnie..- zaczął, a ja zainteresowana, odkleiłam głowę od jego klatki piersiowej. Obserwowałam jak grzebie po kieszeniach spodni i czegoś szuka. W końcu wyciągnął białą kopertę i podał mi ją.
-Co to?- zmarszczyłam brwi, patrząc uważnie na biały papier.
-Zaproszenie- wzruszył ramionami. Wstał z podłogi, siadając na niezaścielonym łóżku.
-A jaśniej można?- podniosłam się z miejsca, drepcząc ścieżką, którą przed chwilą sam szedł. Usiadłam po turecku na miękkim materacu, wyciągając różową karteczkę ze środka.
-Moja siostra cioteczna, Carly, wychodzi za mąż. Będzie cała moja rodzina, więc my też jesteśmy zaproszeni- przyciągnął mnie bliżej. Jego ręka gładziła moje udo, kiedy ja oglądałam śliską karteczkę. No tak.. po środku były, obsypane złotym brokatem, dwie splecione ze sobą obrączki.
-Ty jesteś zaproszony- skwitowałam, chowając z powrotem zawartość do środka białej koperty.
-Z tego co wiem to jesteś moją dziewczyną i musisz iść ze mną.
-Nie Justin. To jest przyjęcie rodzinne, a ja nie chcę wam przeszkadzać. Poza tym co powiedzą wszyscy jeśli zauważą, że przyprowadziłeś ze sobą jakąś tam dziewczynę na tak bardzo ważną uroczystość dla twojej rodziny? I jeszcze coś.. po prostu będzie mi głupio no.. rozumiesz?- zapytałam choć nie czekałam na odpowiedź. Niech nawet i stanie na kutasie, a ja i tak nie pójdę. Wiem, że będzie napięta atmosfera i każdy będzie pożerał mnie wzrokiem. Zresztą… sama bym tak robiła, gdyby ktoś przyprowadził kogoś obcego na mój ślub. Uniosłam wzrok na Justina, który wystukiwał coś na swoim IPhonie.
-Co ty robisz?- pisnęłam gdy zauważyłam ten jego głupi, cwany uśmieszek. Wiem, że coś kombinuje.. ten uśmiech zawsze go zdradza.
-Halo? Mamo? To ja Justin..
Spojrzał na mnie i przycisnął palec do ust. Próbowałam mu wyrwać telefon, ale za nic mi to nie wychodziło. Położył się na plecach, kładąc lewą rękę pod głowę. Wdrapałam się i położyłam na jego rozgrzanym ciele. Przybliżyłam ucho do miejsca, gdzie trzymał swój telefon.
-Na ten ślub Carly przyjdę z moją dziewczyną.
Z moją dziewczyną – dwa głupie słowa, a mi dalej robi się przez to gówno słabo.
-Masz dziewczynę Justin?
Usłyszałam piskliwy, kobiecy głos w słuchawce, a cichy chichot wyrwał mi się z ust. Wydawała się naprawdę tym zszokowana.
-Mamoo..- przeciągnął „o” jakby miał 5 lat, a mama postawiła go w kłopotliwej sytuacji. Tak jakby jakiś obiad rodzinny, a rodzice zaczęliby pokazywać twoje gołe zdjęcia w wannie. Tak, chyba każdy przez to przeszedł.
-Tak, jasne…no, no tak- Justin z każdym wypowiedzianym słowem przewracał oczami, a ja uśmiechałam się jak głupia. Był tak bardzo uroczy.
-Cześć- rozłączając się, odłożył IPhona na skrawek łóżka- Jedziesz ze mną.
-Jesteś taki uroczy Justinku- ścisnęłam delikatnie jego policzki, na co on uśmiechnął się szeroko- I jeszcze te słodkie dołeczki w policzkach. Mój chłopczyk- gruchałam, głaszcząc jego czoło.
-Ten słodki, uroczy chłopczyk może też być i niegrzeczny- jego wyraz twarzy momentalnie się zmienił na coś w stylu hej, jestem zajebiście pewny siebie. Wypchnął biodra do przodu, w ten sposób uderzając o moje. Jego ręce znalazły się na moich pośladkach.
-Przystopuj swojego konia Kochanie- podniosłam się lekko i wsadziłam między nasze miejsca intymne wielką różową poduchę.
-Przepraszam, jak przed chwilą nazwałaś mojego penisa?- uniósł wysoko brwi, powstrzymując z trudem śmiech. Spojrzałam na niego, marszcząc czoło.
-Nie chodziło mi o twojego penisa, tak się mówi.. Przystopuj swojego ko..- urwałam, zastanawiając się chwilę. Tak, to tak właśnie brzmiało jakbym nazwała jego penisa koniem. Wybuchłam głośnym śmiechem, a za chwilę dołączył i Justin- Oj zamknij się idioto, musimy iść na zakupy- uderzyłam go żartobliwie z pięści w pierś.
-Jesteś okrutna- zasłonił twarz rękoma, wypuszczając głośno powietrze.
-No już wstawaj dupo- złapałam go za rękę, ciągnąc w moją stronę.
-Dupo?- uniósł wysoko brwi, wyraźnie rozbawiony.
-Mamoo..- przeciągnęłam przesadnie „o” tak jak zrobił to Justin, rozmawiając ze swoją mamą. No co? Lubię się z nim czasami podroczyć. Wystawiłam język w jego stronę, a on niespodziewanie złapał moją wargę w żeby. Pisnęłam oszołomiona jego szybkością.
To takie dziwne.
 Nienawidzę go i życzę mu śmierci, a chwilę po tym, kocham go najmocniej na świecie. Jej..
~.~
Po długich dyskusjach i przekonywaniu go wyszliśmy na obiad do Macdonalda, w centrum, a następnie pójdziemy i poszukamy czegoś eleganckiego na ślub.
Gotowa stałam przy wyjściu, czekając na Justina. Boże, ile to można się szykować? Moja stopa nerwowo stukała o podłogę, a ręce skrzyżowałam na klatce piersiowej, kiedy w końcu postanowił się pokazać.
-No co?- rozłożył ręce, schodząc na dół. Zabrałam z koszyczka klucze od samochodu i domu. Zmierzyłam go dokładnie wzrokiem i muszę przyznać, że wyglądał świetnie..zresztą jak zawsze. Miał na sobie kremowe rurki- opuszczone w kroku, jasną dżinsową koszulę- zapiętą pod samą szyję, więc kołnierzyk był ładnie ułożony. Na głowie miał standardowo, czarnego fullcapa z czerwonym daszkiem, a na stopach czarne supry.
-Ślicznie wyglądasz- podszedł do mnie, delikatnie mnie obejmując.
-Dzięki- mruknęłam. Miałam na sobie jasne, dżinsowe spodenki z wysokim stanem. W miejscu kieszonek, umocowane były jakieś złote ozdoby. Za to na górę ubrałam ; ciasny top na piersi, odsłaniający mój brzuch. Był w różne pastelowe wzory. Na stopy włożyłam czarne martensy.
Justin położył dłoń na moim pośladku i odprowadził do samochodu.
~.~
-Justin?- zwróciłam jego uwagę gdy błądziliśmy po centrum handlowym. Tak, masz racje..nic nie kupiliśmy.
-Mhmm?- ścisnął moją dłoń, w celu pokazania, że mnie słucha.
-Pojedziemy gdzieś razem? Nie wiem..na plażę czy coś- wzruszyłam ramionami, patrząc na niego. No co? Widziałam różne, piękne, kolorowe stroje kąpielowe i zamarzyła mi się plaża. Przecież będzie jeszcze czas na znalezienie jakieś sukienki, jak nie z Justinem, to poproszę Care, żeby mi pomogła. Będę musiała i mu coś kupić, bo przecież nic mu się nie podoba. Bez przesady.. Nie będę zapierdalała do Paryża, na wybieg mody po garnitur dla pana Biebera.
Nic nie odpowiedział, tylko pociągnął mnie w bok.
-Po co tu przyszliśmy?- obejrzałam dokładnie wszystko znajdujące się w pomieszczeniu. Duże i małe piłki plażowe, deski, koce, a od różu na ścianach zachciało mi się rzygać. Nie tak dosłownie, ale wiecie o co mi chodzi, nie?
-Wybierz coś, bo jedziemy dzisiaj na plaże Kocie- posłał mi jeden z tych swoich uśmiechów, kiedy włożył dłonie w kieszenie swoich spodni. Pisnęłam, uderzając dłonią o udo. Przytuliłam go szybko, a następnie wbiegłam wgłąb sklepu, szarpiąc za wieszaki z kolorowymi strojami kąpielowymi.  Wybierając kilka, podeszłam do przymierzalni. Zasłaniając zasłonę, zauważyłam Justina, który usiadł na jednym z białych foteli i bawił się telefonem.
Przymierzyłam zwykły, czarny strój, oglądając się w lusterku. Cholera, beznadziejnie. Zmarszczyłam brwi, wiedząc jak majtki wiszą niechlujnie na moim tyłku. Pozbyłam się go, nakładając następny. Tak to jest to [KLIK.KLIK]
Kiwnęłam zadowolona głową, uśmiechając się od ucha do ucha. Wystawiłam głowę zza zasłony, szukając wzrokiem Biebera.
-Justin- zawołałam- Justin- powiedziałam nieco głośniej.
Nic.
Zero reakcji.
-Bieber!- wrzasnęłam na pół sklepu. Niektóre kobiety obejrzały się za siebie, a ja posyłałam im przepraszające uśmiechy.  Justin podniósł gwałtownie głowę, rozglądając się po sklepie. Chyba dopiero powrócił na ziemie z raju Biebra i uświadomił sobie gdzie się znajduje. Pomachałam ręką zachęcająco, żeby przyszedł. Podniósł się na równe nogi, podchodząc do mnie. Zasłoniłam za nim płachtę materiału, żeby jakaś chciwa baba nas nie podglądywała.
-O  kurwa- przełknął głośno ślinę, świdrując mnie wzrokiem.
-Co? Wyglądam źle?- zmarszczyłam brwi, poprawiając śliski materiał.
-Wyglądasz zabójczo- położył dłonie na moich biodrach- Jesteś cholernie gorąca- skwitował, a jego wargi atakowały skórę mojej szyi. Cichy jęk wyrwał się z moich ust. Podniósł mnie gwałtownie, więc uderzyłam plecami o ścianę przymierzalni. Huk rozległ się po pomieszczeniu, ale go to nie zatrzymało. Dalej ssał i lizał moją skórę.
-Justin..- sapnęłam kiedy jego palce powoli szarpały się z dolnym materiałem kostiumu.
-Mhm..-mruknął uwodzicielsko.
-Przepraszam, czy wszystko w porządku?- głos sprzedawczyni sprawił, że Justin zatrzymał swoje pocałunki, a ja otworzyłam szerzej oczy.
-Omm..- skóra zaczęła mnie swędzieć, kiedy Justin chichotał, ciągle trzymając przy niej usta- Tak, tak wszystko w jak najlepszym porządku- powiedziałam, z trudem powstrzymując śmiech.
-W razie kłopotów, stoję przy kasie- wtrąciła kobieta.
-Jasne, dziękuje- odpowiedziałam ciągle przywarta, przez Justina, do ściany.
-Więc na czym skończy..
-Nie- przerwałam mu niegrzecznie, kiedy jego ręka schodziła coraz niżej po moim brzuchu.
-Czemu?- zrobił minkę na smutnego szczeniaczka.
-Nie chcę, żeby ona tu wparowała, kiedy twój przyjaciel będzie twardo siedział we mnie- zaśmiałam się, uwalniając z jego uścisku.
-Jasne- westchnął, puszczając mnie.
-Odwróć się- pokręciłam palcem w powietrzu, przy tym zagryzając dolną wargę.
-Jesteś okrutna- pociągnął nosem, ze smutną minką. Skrzyżował ręce na klatce piersiowej i odwrócił się na pięcie w drugą stronę.  Ściągnęłam górę kostiumu, zakładając mój top. Następnie założyłam moje szorty.
-Gotowe- uśmiechnęłam się.
-Mmm..jesteś bez stanika- mruknął uwodzicielsko z aroganckim uśmiechem.
-Skąd wiesz?- do topu były przyszyte małe poduszeczki, które miały służyć za stanik, a z rana przecież mnie nie widział.
-Lustro, lustro- powiedział melodyjnym głosem, a uśmiech na jego twarzy wciąż rósł. Wciągnęłam głośno powietrze i uderzyłam go w ramię.
-A to za co?- potarł obolałe miejsce. Tak, na pewno nic nawet nie poczuł..
-Świnia- zaśmiałam się i wyszłam z przymierzalni. Wszystkie pracownice jaki i niektóre kobiety, które przyszły coś kupić, przeniosły na nas wzrok, jedna do drugiej coś szepcząc. Świetnie. Policzki oblały mi się gorącem, więc spuściłam głowę. Ciągnąc Justina do kasy, chciałam jak najszybciej stąd wyjść. Wypierdalajcie kurwa..

___________________

hej, hej notka na szybko, bo dopiero co wstałam i jestem zajebiście głodna xd i w dodatku jest już późno, a nie wiem, o której mama wraca.. jak wróci wcześniej i zobaczy ten syf to mnie udusi i nie wiem co tam jeszcze zrobi. 
hej co z wami? wyświetleń w chuj dużo (DZIĘKUJE, DZIĘKUJE), a liczba komentarzy spada, to smutne :(
jejku nie wiem co tu dalej napisać....
muszę się pochwalić. ZALICZYŁAM KOLENDĘ NA 4! jeszcze tylko 2 sprawdziany i po zagrożeniu, hahahah. okej, do następnego misie : )
ps. później sprawdzę błędy.

dajcie mi jeść!

25 komentarzy:

  1. zajebisty rozdział ♥ hahaha

    OdpowiedzUsuń
  2. Hahaha ten rozdział najbardziej mi się podoba z wszystkich, jakie tu czytałam :D Jest tak wesoło, mimo strasznego początku. Myślałam, że ją uderzy! Kurcze, zaskakujesz mnie dziewczyno, oczywiście pozytywnie. Czekam z niecierpliwością na ślub, jestem ciekawa co tam się wydarzy :D
    I oczywiście już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału!

    ( www.collision-fanfiction.blogspot.com )

    OdpowiedzUsuń
  3. No,kochana...
    Przeszłaś samą siebie !!!
    Rozdział jest Z.A.J.E.B.I.S.T.Y !!!
    Tenpoczątek,jak Justin się tak wkurwił na Miley,a potem ta nagła zmiana nastroju...
    Jestem ciekawa,jak przebiegnie ślub.Jakoś nie widzę Miley w elegackiej sukience...xD
    A w tym centrum handlowym...Aaaaaa !!!!!
    Już myślałam,że zrobią to w przymierzalni,ale Mils zachowała resztki samokontroli.Wyobrażam sobie minę tej ekspedientki,jakby tam weszła,a on ją posuwa...Normalnie pękłabym ze śmiechu !!!
    Jestem ciakawa,czy oni tak po prostu wyjdą z tego centrum handlowego,czy może skoczą na szybki numerek do toalety... ;P
    Nosz cudowny rozdział !!! Kocham Cię, wielbię Cię i normalnie nie mogę się doczekać następnego ;-*
    the-other-side-jb.blogspot.com
    my-heaven-jb.blogspot.com
    ps.Dopisek "dajcie mi jeść" powalił mnie na kolana !!! Haha !! Smacznego ;-*

    OdpowiedzUsuń
  4. uwielbiam to opowiadanie dkjfgjkdngd :D

    OdpowiedzUsuń
  5. jejku..boski..tylko szkoda, że tak szybko rzuciła mu się w ramiona..nie mogę doczekać się kolejnego..oby był szybko..kocham <3 i myślę, że na plaży będzie się działo..

    OdpowiedzUsuń
  6. Boski ! Haha <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Jprd! Twoje opowiadanie jest chyba lepsze od Danger'a *.* Kooocham !

    OdpowiedzUsuń
  8. uwielbiam to <3
    czekam na nexta ;)
    mam nadzieje że będzie szybko ;D

    OdpowiedzUsuń
  9. Zajebisty rozdział <333

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny .. W sumie jak zawsze . Czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Kocham twoje opowiadanie <333333333 czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  12. Boskie, boskie, boskie <3 czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  13. Zapraszam na creative-trailers.blogspot.com, gdzie możesz zamówić zwiastun.
    Zamów u KADU, a na pewno nie pożałujesz. ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Przypomniałam sobie hasło na moje konto! (Tu spamowiec z ask'a ) ;D
    Kochana rozdział jak zawsze zajebisty, mam mieszane uczucia do Jusa, raz jest taki agresywny i najchętniej bym go wykastrowała a następnym razem jest taki, że zgwałcić go to mało<3 Akcja w sklepie świetna<3 Czekam na następny <3 I zapraszam do mnie na: chcialabym-nie-pamietac.blogspot.com oczywiście w rolach głównych JILEY <3

    OdpowiedzUsuń
  15. Jesteś genialna świetnie piszesz :* Rewelacyjne opowiadanie :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Czytam i czekam na następny X P

    OdpowiedzUsuń
  17. Przeczytałam całe opowiadanie od początku i uważam że masz talent kocie hahah ;) czekam na następne rozdziały <3

    OdpowiedzUsuń
  18. Swietny jak zawsze, czeakm na nastepny :*

    OdpowiedzUsuń
  19. genialny rozdział;) przeczytałam dzisiaj wszystko i naprawdę świetne. o matko te sceny Miley i Justina czasami nie mogę wytrzymać ze śmiechu. jesteś świetna. czekam na następny <333

    OdpowiedzUsuń
  20. pięknie! <3 /karcix

    OdpowiedzUsuń

Jeżeli przeczytałaś rozdział to proszę o pozostawienie swojej opinii. Dziękuje i kocham (:

Obserwatorzy