czwartek, 12 grudnia 2013

Rozdział 11.



CZYTASZ=KOMENTUJESZ.


Przebudziłam się, gdy poczułam denerwujące promienie słoneczne, na mojej twarzy. Ugh, zapomnieliśmy rozciągnąć rolety wieczorem. Zerknęłam kątem oka na Justina, który spokojnie pochrapywał. No tak, zasłaniałam mu światło swoją głową. Uwolniłam się z jego uścisku, następnie podchodząc do okna i zasłaniając je. To, że ja już nie zasnę, nie musi on wstawać. Naciągnęłam na swoje ciało- byłam w samej bieliźnie, więc trochę zmarzłam- męską koszulkę, z dekoltem w serek.  Zapach czekoladowego Axe i żalu pod prysznic Justina drażnił mój nos. Mamrocząc coś niezrozumiałego, Justin, przekręcił się na drugą stronę, tylko że teraz leżał na brzuchu. Przeczesałam dłońmi moje długie gęste włosy, wchodząc do łazienki. Co powiecie na małą zmianę wyglądu? Przyzwyczaiłam się już do nich, są zajebiście długie i nawet mi się podobają, ale potrzebuje jakiejś zmiany. No właśnie, zapomniałabym kurwa.. Wczoraj gdy już wyszliśmy z tego obrzydliwego baru, wsiedliśmy razem w samochodzie i zadaliśmy sobie to samo pytanie..
Co teraz?
Minęło dobre kilka godzin, tak kilka pieprzonych godzin, kiedy to Pan Cudowny, przypomniał sobie, że jego rodzice mają dom, w mały miasteczku, około 350 km od Nowego Jorku, które stało puste-znaczy umeblowane, ale nie w tym sensie- i czekało na jakiegoś lokatora. Tak, było przeznaczone do wynajęcia. Jego rodzice muszą być chyba obrzydliwie bogaci, sądząc po wystroju wnętrza i po tym, że mają swój domek lotniskowy i podarowali dom dla Justina w Nowym Jorku. Do tego jeszcze jego wszystkie gadżety i samochód, który pewnie grubo kosztował około 300 000 dolarów. Był to jeden z tych sportowych aut. Strasznie mi się podobał, ze względu na kolor. Taka matowa czerń. Był świetny. [KLIKNIJ-OBRAZEK]
Ale wracając do naszego tymczasowego, chyba, miejsca zamieszkania..
Dom, nie był ani duży, ale też nie mały. Był po prostu średni, ale wystrój wnętrza powala na kolana i to dosłownie.
Omyłam twarz zimną wodą, a następnie gdy już ją osuszyłam wróciłam z powrotem do sypialni. Justin już nie stał, przecierając pięściami oczy.
-Hej- uśmiechnęłam się lekko, podnosząc jego bluzę z podłogi i wieszając na krześle.
-Hej- wychrypiał zaspanym głosem, zerkając na zegar- Jest wcześnie. Dlaczego już nie śpisz?- wymamrotał, a następnie pacnął twarzą w miękką poduszkę.
Podnosząc jego ciemne spodnie, coś wypadło z kieszeni. Mówiąc coś, mam na myśli pistolet.. tak, dobrze widzisz, pistolet.
-Justin?- podniosłam go z podłogi, odwracając się w stronę chłopaka.
-No?- powiedział w poduszkę.
-Co to, kurwa jest i po co ci to?- wrzasnęłam przerażona, kiedy on podniósł się szybko i nie minęła nawet chwilka, gdy stał już obok mnie.
-Czemu kurwa grzebiesz w moich rzeczach?- wyrwał mi spluwę z dłoni, wsadzając ją z powrotem w tylną kieszeń spodni.
-Przepraszam, ale zadałam ci pytanie. Głuchy jesteś?- ułożyłam dłonie na biodrach, patrząc na niego wyczekująco.
-Gówno cię to obchodzi i lepiej zmień ton, bo nie podoba mi się to-powiedział śmiertelnie poważnie, naciągając na tyłek szare dresy. Wzdrygnęłam się lekko, ale nie dawałam za wygraną. Każdy normalny, bez żadnych problemów, zwyczajny człowiek nie nosi przy sobie spluwy, no kurwa!
-Nie, nie zmienię mojego tonu, bo masz mi w tej chwili powiedzieć po co ci to gówno- wymachiwałam wściekła rękoma, podnosząc swój głos do maksimum. Justin zamyślony patrzył w ekran swojego iPhone’a gdy dostał od kogoś wiadomość.-Odpowiedz mi!-  zniosę wszystko, naprawdę wszystko ale nienawidzę jak ktoś ma mnie i to co mówię głęboko w dupie.
-Posłuchaj uważnie- ścisnął w dłoni mój prawy nadgarstek, wykręcając go lekko. Syknęłam gdy poczułam ostry ból- Teraz się zamkniesz, bo bardzo nie lubię wścibskich suk i poczekasz grzecznie aż wrócę i zapomnimy o tym zdarzeniu, zrozumiałaś?- powiedział głośno i wyraźnie, podkreślając dokładnie każde słowo, a kiedy nie odpowiedziałam, zacisnął bardziej swój uścisk- Teraz zadam Ci to pytanie jeszc..
-Tak- sapnęłam, przymrużając oczy z bólu.
-Grzeczna dziewczynka- uśmiechnął się triumfalnie, zakładając zwykła białą bluzkę i zawieszając na szyi pare złotych łańcuszków. Zniesmaczona, zaczęłam pocierać obolałe miejsce, ale kurwa dalej piekło i już widziałam siniaki, które powoli zaczęły się formować na moim nadgarstku.  Jakby nigdy nic wyszedł, trzaskając drzwiami.
-Jebany kutas- wrzasnęłam, rzucając pierwszą, lepszą rzeczą, która leżała pod moja ręką-książka- w miejsce, przez które niedawno wychodził.
Ubrałam zwykłe dżinsowe, czarne szorty, a koszulkę zostawiłam taką, jaką miałam na sobie, a mianowicie granatową bluzkę Justina z żółtym napisem. Zaczesałam dłonią grzywkę do tyłu. Biorąc klucze i telefon, wyszłam z domu.
~.~
Okej jestem cholernie wykończona. Dziwię się czemu nie odpadły mi jeszcze stopy. Odwiedziłam wszystkie sklepy, salon kosmetyczny i co najważniejsze fryzjera. Trudno mi było podjąć tą decyzję, ale w końcu się zdecydowałam na totalną zmianę wyglądu. I wiecie co? Uważam, że w tych włosach jest mi kurwa zajebiście [KLIKNIJ=OBRAZEK.]
Siedziałam w jakieś małej kawiarence. Jestem w niej pierwszy raz, ale patrząc na wygląd wnętrza, myślę, że częściej będę tu wpadała. Wszystko idealnie do siebie pasuje. Stare, ciemne meble są w dobrym stylu, połączone z meblami trochę już bardziej nowoczesnymi. Ktoś ma do tego głowę.. Zamówiłam mój sok pomarańczowy, więc rozsiadłam się wygodnie na czerwonej kanapie, skubiąc listki małego krzaczka, który leżał na moim stole. 
-Proszę bardzo- ktoś, a raczej kelner, postawił przede mną dużą szklankę z pomarańczową cieczą w środku. Uniosłam wzrok aby na niego spojrzeć. Był to wychudzony, rudy chłopiec z dużymi, czarnymi okularami na nosie. Czy jego matka go widziała bez koszulki? A jego rączki.. aż dziwne, że doniósł tacę z sokiem aż tutaj.
-Dzięki- uśmiechnęłam się przelotnie, układając niebieską rurkę idealnie między moje wargi. Kiwnął tylko głową i podszedł do stolika obok.  Jęknęłam cicho delektując się sokiem z świeżo wyciśniętych pomarańczy. Mmm, uwielbiam je.
-Cześć- powiedziała dziewczyna, która nie wiem jakim cudem siedziała teraz na przeciwko mnie. Kurwa była cholernie gorąca. Jej twarz była przepiękna i bez makijażu. Miała długie blond włosy, a na głowie bordową beanie. Ubrana była w czarną bluzę, a na to nałożyła dżinsową kurtkę.  Tylko tyle zdołałam zauważyć, ale już mogę powiedzieć, że jej styl jest zajebisty.  Zmieszałam się lekko, bo pierwszy raz ją widzę na oczy, ale jej to najwidoczniej nie przeszkadzało.
-No cześć- kaszlnęłam, wzruszając ramionami. Jej uśmiech wciąż rósł i rósł.. z czego ona się tak cieszy, przepraszam?
-Jestem Cara- wystawiła swoją dłoń w moim kierunku. Spojrzałam na nią, kiedy ona żyła gumę w taki sposób, że widać był wszystkie zęby w jej mordzie. Co mi tam…
-Miley- uścisnęłam dłoń, a później z powrotem ułożyłam ją na stole.
-Hm, chyba jesteś tu nowa, bo wcześniej cię tu nie widziałam. To małe miasteczko, więc praktycznie kojarzę tu wszystkich, a uwierz mi, że zapamiętałabym taką dupę jak ty; wyglądasz świetnie mała- uśmiechnęła się w arogancki sposób, a ja wciąż gapiłam się na tą cholerną, niebieską gumę. Zgiń, kurwa.
-Ta, dopiero co się tu przeprowadziłam- wypiłam do końca swój sok z charakterystycznych siorbnięciem-  A ty? Od dawna tu mieszkasz?- nie interesowało mnie to za bardzo. Zapytałam z grzeczności…
-Całe swoje życie mała i powiem Ci, że lepszego miejsca, niż to, na ziemi nie znajdziesz- odpowiedziała pewna siebie, krzyżując ręce na piersi. Jaasne, nigdzie nie jest lepiej niż w Nowym Jorku. Najlepsze kluby, najlepsze sklepy, najlepsze kutasy.. Tak, zdecydowanie Nowy Jork wygrywa.
-Jasne, chyba nigdy nie byłaś w Nowym Jorku..- rzuciłam, rozglądając się po pomieszczeniu. Próbowałam złapać tego rudego, ale za cholerę nigdzie nie mogłam go dojrzeć.
-Założę się o dwadzieścia dolców, że dzisiejszą noc zapamiętasz do końca swojego jebanego życia, o ile wyjdziesz ze mną na miasto- uniosła prawą brew, uśmiechając się chytrze. 
-Wchodzę w to- kiwnęłam głową, ściskając jej dłoń. Wiem, że nie będzie lepiej niż w Nowym Jorku, ale co mi kurwa szkodzi?
-No to zapraszam do mnie..- pociągnęła mnie za dłoń, a następnie wyszłyśmy na zewnątrz, kierując się w nieznanym mi kierunku.  
Miałam czas na obejrzenie domu, gdy Cara otwierała drzwi złotym kluczem. Powiedziałam domu? Miałam na myśli klatkę schodową. Tak mieszka w jednym z tych starych bloków, całych z czerwonej cegły. Gdy otworzyła drzwi weszła do środka, a ja za nią. Widok przede mną zaparł mi dech w piersiach. Mieszkanie było malutkie, ale zajebiście urządzone.  Hm i chyba był tylko jeden pokój oddzielony od kuchni mini ścianką, plus łazienka. Wyglądało to trochę jak mieszkanie Sharpey w filmie „Boska przygoda Sharpey” ale oczywiście nie te kolory… Tu dominowały różne odcienie czerni, niebieskiego i też trochę białego.
-Nie.wyjdę.stąd.już.nigdy.kurwa- każde słowo podkreśliłam dokładnie, rozglądając się na boki.
-Dzięki- zaśmiała się, ściągając buty a następnie bluzkę i spodnie. Spojrzałam na nią, a moja szczęka opadła aż do podłogi, gdy zobaczyłam jak stoi przede mną w samej bieliźnie. Była taka piękna.
-Jaka chudzinka-  zmarszczyłam brwi, oglądając dokładnie każdy centymetr jej ciała. Oddałabym wszystko, chociażby tylko za jej nogi. Koniecznie muszę schudnąć..
-A wiesz co jest najdziwniejsze? Że pożeram wszystko co znajdzie się w zasięgu mojej ręki. Kocham jeść.
Zadowolona, naciągnęła na biodra przecierane jasne spodenki,  a w nie włożyła zwykłą koszulkę na ramiączka. Na wierzch zarzuciła kolorową kurtkę, a na stopy czarne, wiązane buty za kolana [KLIKNIJ=OBRAZEK]. Cholera, wyglądała świetnie.
Zaczęłam szperać w moich torbach i w końcu złożyłam jakiś kompletny strój. [KLIKNIJ=OBRAZEK] Ale czegoś mi brakowało.. Rozejrzałam się po mieszkaniu, kiedy w końcu natrafiłam na cudo, które wisiało na krześle. Czarna kurtka w złote wzory.
-Caraaaa- przeciągnęłam specjalnie „a”, trzepocząc rzęsami. Chyba uwielbia tego rodzaju kurtki, bo gdzie nie spojrzysz, taka właśnie leży. Na podłodze, na łóżku, na krześle, na półce..wszędzie.
-Jasne bierz- machnęła od niechcenia ręką, kończąc powoli swój delikatny makijaż. Szybko podbiegłam do miejsca gdzie leżała i wciągnęłam ją na ramiona. Przejrzałam się w lustrze, a na mojej twarzy pojawił się ogromny uśmiech. Wyglądałam seksownie..
Cholera.
Justin.
No tak, jestem na tego kutasa obrażona, więc mam w dupie to czy się o mnie martwi, czy też nie. Sam sobie zasłużył, dziękuje.
-Chodźmy –ponagliłam ją, ciągnąc za jej dłoń. Skrzyżowałam nasze ręce razem i wyszliśmy na zewnątrz.
-Impreza kurwa!- Cara wrzasnęła, przez co pewnie obudziła pół domu. Zaśmiałyśmy się razem głośno, idąc przed siebie.
~.~

-Miley?- ktoś dotknął mojego ramienia, więc odwróciłam się w jego stronę, z kubkiem pełnym mieszkanki wódki z colą.
-Tak?- parsknęłam śmiechem, patrząc na blondynkę. Kręciło mi się cholernie w głowie, ale zignorowałam to biorąc kolejny łyk trunku. Sądząc po jej uśmiechu można powiedzieć, że Cara też była ostro wstawiona. Stał obok niej jakiś mężczyzna. Wyglądał jakby był straszy od Justina o rok, może dwa.
-To Josh , mój przyjaciel a to Miley- pokazała kilka gestów między nami, a następnie zaśmiała się głupio.
-Cześć, jestem Josh ale mów do mnie Za, każdy tak się do mnie zwraca- kiwnął głową na mój kubek- Widzę, że już Ci się kończy. Chodź zamówimy następnego- uśmiechnął się uroczo, a ja chwiejnym krokiem podeszłam do niego, chwytając go za rękę. Cara jak zwykle gdzieś zniknęła, a to miał być nasz wieczór. Szłam za nim, patrząc na moje buty. Obraz ciągle mi się rozlewał, więc starałam się często poruszać powiekami. Śmiałam się z wszystkiego. Wpadłam na ścianę- śmiech, Odbiłam się od Za-śmiech, Wylałam ostatnie resztki z mojego kubka na jakiegoś faceta- śmiech.  Wypiłam już dożo, ale nie zamierzałam jak na razie przestawać. Usiadłam na barze, machając nogami i uśmiechając się zalotnie do każdego. Josh, stanął obok mnie podając mi nowy kubek z  drinkiem, a jego usta, delikatnie dotykały mojej szyi. Czy mi to przeszkadzało? Nie, a powiedziałabym, że zajebiście gilgotało.
JUSTIN:
Gdzie ona kurwa jest? Jeżeli ją dorwę to nierącze za siebie. Jest 23:00, a ja jej nie widziałem od rana, jakby zapadła się pod ziemię. Może trochę przesadziłem z tą akcją, ale kurwa nienawidzę wścibskich suk i tego, że ktoś grzebie w moich jebanych rzeczach. Moje jest moje. A co do tej spluwy w moich spodniach.. Po prostu jestem wciągnięty w takie interesy, w których bez broni przegrałbyś od razu na starcie. Tak już jest.  Musiałem się od stresować, więc postanowiłem wyskoczyć na miasto. Jeżdżąc po pustych ulicach, zauważyłem pewien ciekawy klub. Kolorowy napis błyszczał już w oddali. Zjechałem na parking, a następnie wyszedłem z samochodu.
Wchodząc do środka od razu uderzył we mnie zapach alkoholu i spoconych ludzi. Co powiecie na noc z pustą laleczką Barbie? Jest tu takich pełno, a ja na to mam właśnie ochotę. Podszedłem do baru i zamówiłem sobie  whiskey ze spritem i lodem. Kiedy odebrałem kubek, oparłem się plecami o ścianę, powoli sącząc trunek. Muzyka w klubie była chyba podkręcona na ful, ale ludziom to nie przeszkadzało, zresztą mi też nie. Wziąłem kolejnego łyka, obserwując ludzi, kiedy zauważyłem grupę ludzi stojących wokół jednej ze świecących kostek. Wiwatowali, klaskali a pieniądze fruwały nad nimi. Czemu nie iść i nie sprawdzić co tam się dzieje? Podszedłem bliżej, ale kurwa nic nie widziałem.. tylu ich było. Każdy się pchał aby być najbliżej widowiska. Pchnąłem kilu napaleńców, kiedy w końcu znalazłem się na samym początku. Jakiś chłopak pomagał rozbierać się dla laski. Lizał ją po ca…
Kurwa.
Ja pierdole.
Co to ma znaczyć do chuja?
Kiedy dziewczyna odwróciła głowe akurat w moją stronę, rozpoznałem, że to była Miley. Tak, Miley.  Zepchnąłem tego skurwiela z niej, a on kompletnie nawalony usiadł na podłodze z głową w kolanach.
-Znajdź sobie własną i wpierdalaj- krzyknął, strasznie się jąkał. Moje pięści momentalnie się ścisnęły i byłem gotowy go zabić. Rzuciłem się na niego jak głodne zwierze na swoją ofiarę, okładając go pięściami gdzie popadnie. Jakiś facet złapał mnie od tyłu za ramiona i z całej siły szarpnął, tak, że stanąłem na nogi. Czarnuch leżał teraz na podłodze, a krew zalała jego całą twarz. Był nieprzytomny. Poprawiłem swoją skórzaną kurtkę, przenosząc wzrok na Miley, która śmiała się machając do każdego. Wypuściłem głośno powietrze podchodząc do niej. Włożyłem jej rękę pod kolana, a drugą dłoń ułożyłem na jej plecach. Wziąłem ją na ręce, jak to w zwyczaju jest noszona panna młoda. Niektórzy zwyczajnie odpuścili, odchodząc z powrotem na parkiet, ale byli też tacy co pluli się jeszcze pod nosem. Wystarczyło, że wysłałem im pare sztyletów wzrokiem, a oni rozchodzili się. Kiedy już wyszliśmy na świeże powietrze usłyszałem ciche pochrapywanie dziewczyny, która wtuliła się w moją klatkę piersiową. Jestem wściekły, mam ochotę zostawić ją tu na chodniku, ale nie zrobię tego. Nie mogę, choć sobie na to zasłużyła. 
Ułożyłem ją śpiącą na siedzeniu pasażera, a sam odpaliłem samochód i już byliśmy w trakcie drogi do domu. Obserwowałem każdy milimetr jej ciała. Wyglądała tak zajebiście seksownie, że mój przyjaciel, aż krzyczał o wejście do jej dziurki. A ta nowa fryzura.. ja pierdole. Wygląda jak jakaś pierdolona bogini. Moja bogini i nie pozwolę siebie tak traktować. Jest moja, więc nie może jej obmacywać jakiś przypadkowy facet. Zapłaci za to…

______________________
 
Przepraszam, jeżeli Was zawiodłam i spodziewaliście się czegoś lepszego.. Po prostu jestem wykończona tym tygodniem jak nigdy przedtem. 
Kocham sobie "Paula ;-*" i cudownego anonimka z mojego aska. Dziękuje za ten spam. :)
 http://instagram.com/p/h2VlmXgvqa/# aha, mój mąż jest przekurwajapierolewchujzajebisty, aha. TAK BARDZO GO KOCHAM.

do następnego. Kocham Was xx. 

16 komentarzy:

  1. Kurwa ! Kurwa ! Kurwa !
    Ja pierdole ! Ja pierdole ! Ja pierdole !
    Zajebiste ! Zajebiste ! Zajebiste !
    No normalnie przeszłaś sama siebie tym rozdziałem ! Jest po prostu meeeega cudowny !!!
    W ogóle całe twoje opowiadanie jest...ugh.Nie do opisania ! Ta akcja w klubie była zajebista i to jak Justin wparował tam i bez niczego zlał tego całego Za.
    Ale najbardziej rozwaliła mnie ta ostatnia wypowiedź Justina,od momentu kiedy położył ją na siedzieniach.
    Hipokryta,kurwa ! On chce sobie spędzać noc z pustą laleczką Barbie,a Miley nie może nikt dotknąć,ponieważ jest jego...
    Brawo,Justin.Brawo...
    Jestem choernie ciekawa,co będzie się działo w następnym rozdziale ! Normalnie nie mogę się już doczekać !!!
    Jesteś cudowna,zajebiście piszesz i w ogóle wszystko !!! Masz znakomite pomysły i ... ugh !!!
    Nie wiem,co mam jeszcze,kurwa,napisać !!!
    Genialne,skarbie ;-*
    the-other-side-jb.blogspot.com
    my-heaven-jb.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. cudowny * o *
    Jestem ciekawa co Justin wymyśli : 3
    Do Następnego :D <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Zajebisty rozdział! Kocham to! Szkoda, że Mils ścięła włosy :-(.

    OdpowiedzUsuń
  4. fdsufdjsnadsyhbfasuh ♥ zajebisty ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. jezu..nie no rozdział nie do opisania..po prostu booski..nie mogę się doczekac..<3333

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział jak zwykle boski .!
    awwww *__*
    No i chcę Cię poinformować iż zostałaś nominowana do Libster Award Blog .. więcej znajdziesz tutaj .. ---> http://one-die-one-love-one-life.blogspot.com/2013/12/libster-award-blog.html
    bądź na drugim moim blogu :
    http://you-me-us-forever.blogspot.com/2013/12/libster-award-blog.html

    OdpowiedzUsuń
  7. Twój blog został nominowany: http://nominacje-collisionff.blogspot.com/2013/12/nominacja-1-izia-olesinska.html

    OdpowiedzUsuń
  8. Co wymyślił Justin??? Czekam :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Co wymyślił Justin??? Czekam :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Zajebisty rozdział! Już się nie mogę doczekać następnego! Ciekawe co wymyślił Justin;o Jak tylko będę miała dostęp do komputera to wrócę ze spamem;D No i jak przypomne sobie hasło na moje konto to bd komentowac rozdzialy z mojego profilu 'No Love Allowed' a nie z anonima<3 Czekam na następny Suczko ;*

    OdpowiedzUsuń
  11. Twój blog został nominowany do Liebster Award Blog :) Gratuluje .
    Więcej informacji na moim blogu seven-devils-ff.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Jeżeli przeczytałaś rozdział to proszę o pozostawienie swojej opinii. Dziękuje i kocham (:

Obserwatorzy