poniedziałek, 7 kwietnia 2014

Rozdział 23.

-Co ty tutaj robisz?- wypaliłam, rzucając mój plecak vintage na ziemię, obok mojej lewej stopy. Oczy coraz mocniej zaczęły mnie piec. Miałam ochotę rzucić się na kolana i najnormalniej w świecie wybuchnąć płaczem.
-To tak się od teraz witamy, szmato?- Zayn, stanął na proste nogi i poprawił swoją kruczoczarną grzywkę, tak, jak to zawsze robił. Miał na sobie obcisłe rurki i białą koszulkę na krótki rękaw.
Po moim policzku spłynęła pojedyncza łza, która zaraz wytarłam dłonią. Zaczęłam biec, aby zaraz wskoczyć w jego ramiona. Owinęłam ciasno nogi wokół jego bioder, a ręce zarzuciłam na szyję.
Upewniłam się, że każdy mój ruch jest stanowczy i silny, gdyż miałam wrażenie, że chłopak zaraz się rozpłynie, a ja ponownie stracę jedną z najważniejszych osób w moim życiu.
-Nigdy więcej mi tego nie rób, rozumiesz? Nigdy...- chciałam dokończyć, ale mój głos, który słabł z każdym kolejnym, wypowiedzianym słowem, mi na to nie pozwolił.
-Przepraszam- wymamrotał w moje włosy. Jego usta błądziły po mojej szyi, zostawiając pod sobie mokre ślady.
-Ja-ja nie wiem co ja takiego zrobił-łam, Za-ayn. Nie zostawiaj mnie już nigdy więcej, proszę.-wyszeptałam. Wciągnęłam nosem jego zapach, a na moją twarz wskoczył delikatny uśmiech. Moje dłonie błądziły po jego krótkich włoskach przy samej szyi.
-Cichutko, no już...Cii.Duże dziewczynki nie płaczą, pamiętasz?- gładził uspokajająco moje plecy. Pociągnęłam nosem, odrywając twarz od jego mokrej od moich łez koszulki.
Zachichotałam cicho, wygładzając materiał.
-Sorry.- wzruszyłam ramionami, obserwując z szerokim uśmiechem jego idealną twarz.
-Sorry?- prychnął, kręcąc głową- Będziesz musiała mi to wyprać, Jones- puścił mnie, a ja dotknęłam stopami chodnika. Był podobnego wzrostu co Justin, więc i przy nim wyglądałam jak mrówka przy słoniu. 
-Możesz mi wylizać- złożyłam palce w pięść, a następnie uderzyłam go w ramię. 
-Nigdy w życiu. Jakoś nie mam ochoty chodzić później z krostami na pół mordy- wytknął język w moja stronę, przyciągając mnie do uścisku- Chodź, tu mała- owinął ręce wkoło mojej talii, kładąc brodę na czubku mojej głowy.
-Cieszę się, że przyszedłeś. Hej, to ty jesteś tą niespodzianką?- uniosłam pytająco brwi.
-A co nie jesteś zadowolona?- zmrużył oczy, gdy słońce puściło promienie wprost na jego twarz.
Westchnęłam głośno- Miałam nadzieje na coś, bardziej...No wiesz- gestykulowałam przed nim, a z moich ust nie schodził bezczelny uśmieszek.
-Tak bardzo mnie to interesuje...- udał, że ziewa, a następnie prychnął śmiechem. Odwróciłam się w drugą stronę i myślałam, że zobaczę tam Justina, ale go nie było. Nawet nie zauważyłam jak wszedł do domu.
-Och, zamknij się- przewróciłam oczami, odwracając się ponownie w stronę chłopaka.
-Więc...
-Więc?- zmrużyłam oczy, czekając aż czymś błyśnie.
-Naprawdę jesteś w ciąży?- przełknął głośno ślinę, skanując wzrokiem mój odkryty brzuch, gdyż miałam luźną koszulkę kończącą się tuż pod moimi piersiami.
 -Nie, Zayn- pokręciłam rozbawiona głową- Zmyśliłam sobie to wszystko, wiesz? Bo w końcu raz się żyje, nie?- zachichotałam, zaczesując grzywkę do tyłu.
-Wypchaj się, idiotko. Pytam poważnie- sapnął, gładząc palcami miejsce wokół mojego pępka.
-No tak- chrząknęłam, rozglądając się po okolicy.
Czułam jak słońce parzy moją skórę na odkrytych ramionach.
-I co o tym...no wiesz. Jak sobie z tym radzisz?
-Proste. Nie myślę o tym- wzruszyłam ramionami.
-Ale wiesz, że powinnaś, Miley? To nie jest jakiś pieprzony sprawdzian, do którego musisz się przygotować, a potem zaliczyć i masz wszystko z głowy, to twoje dziecko, któremu musisz dać wszystko, żeby miało jak najlepiej.
-Zayn...- jęknęłam. Ta rozmowa coraz bardziej mnie męczyła.
-Wiesz dobrze, że mam racje- przekręcił oczami.
-Możemy o tym nie rozmawiać?-
-Jasne, już się zamykam- podniósł dłonie w obronnym geście, cofając się o krok do tyłu.
-Chodź, pewnie jesteś głody- uśmiechnęłam się, splatając nasze dłonie razem.
-W sumie to... Muszę już iść.
-Co? Ale jak to?
-Przepraszam, mała. Moja mama ostatnio nie czuje się najlepiej i obiecałem jej, że wrócę jak najszybciej- podrapał się po karku, przygryzając dolną wargę.
-Och...
-Spokojnie, przecież jeszcze cię odwiedzę suczko- zaśmiał się, wciskając palca w mój brzuch. Syknęłam cicho i zmarszczyłam niezadowolona brwi.
-Skoro musisz- westchnęłam głośno. Stanęłam na palcach, a następnie zarzuciłam ręce na jego szyję, mocno go ściskając- Cześć.
-Nara- cmoknął znacząco, posyłając mi cwaniacki uśmieszek. Założył na nos swoje czarne okulary przeciwsłoneczne i ruszył wzdłuż chodnika.
Odwróciłam się na pięcie, ruszając w stronę drzwi wejściowych. Mój humor z dziesięciu spadł do minus jednego. Po prostu czułam się fatalnie. Potrzebowałam go przy mnie i już zaczynałam tęsknić.
Ze skwaszoną miną weszłam do środka, delikatnie przymykając drzwi. Bo przecież Justin mógł zasnąć, prawda?
Zsunęłam ze stóp buty i na paluszkach ruszyłam w stronę schodów.
-Chodź tu.- zmarszczyłam brwi, odwracając się w drugą stronę, gdy usłyszałam warknięcie Justina.
-Co?- zmieszana, podeszłam bliżej niego. Siedział na fotelu, a dłonie miał złożone jak do modlitwy. Jego szczęka była mocno zaciśnięta, a wzrok jakby nieobecny.
-Usiądź- machnął dłonią na sofę przed nim, nawet na mnie nie patrząc.
-Postoję. O co chodzi, Justin? Jestem naprawdę zmęczona i chciałabym się już po...
-Skończ pierdolić i mnie teraz uważnie posłuchaj- wzdrygnęła się na jego ostry ton, a na moich ramionach pojawiła się gęsia skórka- Ostatni raz się z nim spotkałaś, rozumiesz?
Spojrzałam na niego jakbym przed sobą miała człowieka, który co uciekł z zakładu psychiatrycznego. On żartuje, nie?- Słucham?- parsknęłam pod nosem, zakładając ręce na piersi.
-Nie prychaj mi tu, kurwa, bo zaraz skończysz tak, że nie będziesz mogła się podnieść z podłogi przez następny tydzień.
Wyszczerzyłam maksymalnie oczy, nie wierząc własnym uszom.
 -Żartujesz sobie ze mnie, tak?- nie wiem czemu, ale ta sytuacja cholernie mnie bawiła. No proszę was... Przecież Zayn jest gejem, no kurwa.
-Ostatni raz się z nim widziałaś. Nie będziesz się obściskiwała i chuj wie co jeszcze robiła z jakimś pierwszym lepszym sukinsynem. Nie podoba mi się to, Miley.
-Wybacz, ale nie będziesz dyktował z kim mam się spotykać, a z kim nie.- zaśmiałam się bez krzty humoru, tupiąc lewą nogą. Złość powoli rozchodziła się po moich żyłach i tylko czekałam, aż to wszystko, co do tej pory trzymałam w sobie, eksploduje.
-Wybacz, ale się mylisz. Pamiętaj, że należysz do mnie, więc będziesz robiła wszystko co ci powiem, dziwko- również się zaśmiał. Wstał, górując nade mną. Instynktownie cofnęłam się do tyłu, a moje plecy zderzyły się z zimną ścianą. Moja głowa utknęła między jego rękoma, które oparł o mur. Stanął tak blisko, że mogę dać sobie rękę uciąć, że między nas nie wcisnęłabyś nawet kartki papieru.
-A teraz to powtórzysz, kochanie. Zrobię wszystko co chcesz, Justin i przepraszam. Od dzisiaj będę grzeczną dziewczynką.- uśmiechnął się z wyższością, pchając nosem mój policzek.
Zacisnęłam wargi do środka, mrużąc oczy. Nie zamierzam być jego szmacianą lalką, z którą co chce może robić.
-Chyba się nie zrozumieliśmy. Może to pomoże ci otworzyć twoje pulchne usta, skarbie- spojrzałam na niego, czekając na uderzenie, ale to co poczułam było o wiele gorsze.
Krzyknęłam głośno, gdy przycisnął żarzącego się papierosa do mojego nadgarstka. Z moich oczy momentalnie wypłynęła lawina łez, a ja nie mogłam przestać krzyczeć.
-Proszę...- jęknęłam, próbując się wyrwać, ale był silniejszy ode mnie.
-Chciałaś coś powiedzieć?- nastawił ucho, uśmiechając się pod nosem. Naprawdę? Naprawdę sprawiało mu to przyjemność?
Pociągnęłam nosem, gdy nie mogłam się uspokoić. Cała się trzęsłam, a obraz przede mną kołował.
Przecież...
Przecież było już tak dobrze. Powiedział, że mnie kocha, przepraszał, obiecał, że już więcej mnie nie uderzy, nie zwyzywa, nie będzie mi groził. Obiecał to.
-Tik tok, kochanie. Nie mam pierdolonych dziesięciu godzin...
-Przepraszam, Justin- wycedziłam przez zęby, spuszczając głowę. Czułam się jak nic nie warty śmieć i miałam wszystkiego dosyć.
-I?
-Pierdol się- plunęłam śliną prosto w jego twarz. Odwrócił głowę, wycierając mokry ślad z policzka. Miałam ochotę zetrzeć mu ten ohydny uśmieszek z twarzy.
I w tym momencie jego dłoń zderzyła się z moją twarzą, a po pokoju rozległ się charakterystyczny plask. Syknęłam, łapiąc się za obolałe miejsce. Zsunęłam się po ścianie, siadając na panelach. Podciągnęłam kolana do klatki piersiowej i oparłam na nich czoło.
-Nie chciałem tego zrobić, ale sama mnie sprowokowałaś. Może to cię czegoś nauczy- chrząknął, przeczesując palcami swoją karmelową grzywkę. Wyszedł z salonu i wszedł do łazienki, trzaskając za sobą drzwiami.
Obiecałam sobie, że już nigdy nie będę przez niego płakać i co?
Siedzę tu, cała zalana łzami. Jestem naiwną idiotką, bo on nigdy się nie zmieni. Tacy ludzie, jak on,  nie zasługują na miłość.
Nie mogę brnąć w to dalej, bo to już nawet nie chodzi o mnie, tylko o moje dziecko. Jak z łatwością podnosi na mnie rękę, to co będzie jak dziecko na przykład zignoruje jego prośbę, lub zrobi cokolwiek co mu się nie spodoba? Nie mogę na to pozwolić.
Pospiesznie wstałam, kierując się schodami na górę. Położyłam na łóżku mój czarny plecach ze złotymi kolcami  i zaczęłam w niego pakować najpotrzebniejsze rzeczy. Ubrałam trampki na stopy i zbiegłam na dół, wychodząc z mieszkania.
Stanęłam tuż przy ulicy, machając dłonią, żeby kogoś zatrzymać. W końcu stanęło przede mną skromne czerwone autko, a ja wsiadłam do środka.

Do widzenia, Justin.

______________________
hejo, jak tam po rozdziale? :)
nie wiem co się ze mną dzieje, ale nie mogę nic napisać.. mam nadzieje, że to szybko minie.
miałam inne wyobrażenie tego rozdziału, ale nie chciałam dalej przeciągać i rozpisywać się, bo wiem, że pewnie następny miesiąc by mi to zajęło, więc jest taki a nie inny, eh...
http://ask.fm/blebleblexx -zapraszam.

http://www.easypolls.net/poll.html?p=52f3ce36e4b0aa0bc59f0fb5#_=_  GŁOSUJEMY NA POLSKĘ SKARBY! :)

28 komentarzy:

  1. Świetny :) Kiedy następny?

    OdpowiedzUsuń
  2. O kurde, to mnie zaskoczyłaś tym rozdziałem. Nie wiem co mam napisać, ale oby tak dalej, bo serio wzbudziłaś we mnie ciekawość. Dobrze, że od niego uciekła i nie dała sobą pomiatać. Mam nadzieję, że 'niemoc twórcza' szybko ci przejdzie. Czekam na kolejny.

    OdpowiedzUsuń
  3. jest taki zajebisty że nie mam słów chcę kolejny rozdział jak przejdzie Ci tylko brak weny :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Boże genialny rozdział. Justin obiecał, że jej już nie uderzy ale jak raz uderzył to nie zawała się później ;c. Mam nadzieję, że się pogodzą :(. Czekam na nn <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Jezusku drogi!!! Najpierw oczywiscie lalam ze smiechu bo uwielbiam te rozmowy Miley i Zayna. No kocham ich po prostu! Jezu, takich przyjaciol to serio ze świecą szukać. No i cale szczescie sie pogodzili. Hehe Zayn bylby dobrym tatusiem ;D
    No kurde, ten przyjeb znowu vos odpierdala. Serio? Wsciekasie o geja? To on powinien czuc sie zagrozony a nie do Miley jakies pretensje miec. Boze jak on ja tym papierosem przypalal to bylo straszne. Chuju glupi ona jest w ciazy. I to z toba. Nie rozumiesz tego? Jestem ciekawa gdzie ona teraz pojdzie. Chyba nie wroci do domu wiec moze pojdzie do tej przyjaciolki. No tak n pewno do niej. Jestem ciekawa czy Justin za nia pojdzie od razu czy dopiero pozniej czy to bedzie w ogole cos innego. Nie moge sie doczekac kolejnego!
    No i ej, laska, ja tu sie o Ciebie martwilam. Przez prawie dwa tygodnie nie dalas znaku zycia. Buu nieladnie. Juz myslalam ze co sie stalo no ale cale szczescie zyjesz i jestes cala ;D
    A rozdzial wspanialy! Gdybys widziala moja reakcje jak zobaczylam ze dodalas nowy. No poralabys sie ze smiechu ale to szczegół ;D
    Kocham ;*
    my-heaven-jb.blogspot.com
    black-tears-jb.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Co tu się dzieje Justin! !!! Omg i co teraz bd dalej? ! Pisz następny, abym się dowiedziała :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak dla mnie troche za dużo przekleństw

    OdpowiedzUsuń
  8. Omfg... mam nadzieję, że w następnym będą opisane jego uczucie i że żałuje pierdolony chuj

    OdpowiedzUsuń
  9. Super !!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  10. Co Ty gadasz ? rozdział jest niesamowity ! <3
    Miley, co teraz zrobisz ?
    Justin zachował się jak chuj .. Ale Miley mogła mu powiedzieć że Zayn o gej .. czy wiedział już ?
    czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  11. On jest takim dupkiem. Dobrze zrobiła że odeszła od niego.

    OdpowiedzUsuń
  12. świetny dshjhfjsdafkjsfd ♥
    ale ona i tak wróci albo Justin ją znajdzie wowowow ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. czemu mam teraz w głowie, "kiedy znajdziemy się na zakręcie co z jaki będzie?" o nie hahahaha

      Usuń
  13. jezu jaki zazdrosny sukinsyn sie z niego zrobil ;/

    OdpowiedzUsuń
  14. Omg omg *.*
    Kocham to ale Justin to sukimsyn.. Zachował się jak ostatni cham -,-
    Idealne opowiadanie

    OdpowiedzUsuń
  15. Justin ty cioto

    OdpowiedzUsuń
  16. Ale się sprawy obróciły. Świetny rozdział :)) Gratuluję talentu. Czekam na nn :))
    http://person-who-changed-my-life.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  17. znalazłam tego bloga niedawno i się zakochałam ♥

    OdpowiedzUsuń
  18. Omg, przeczytałam dzis wszystkie rozdzialy i kooocham<33
    A co do Justina to sama juz go nie ogarniam haha, ale jak mogłas przerwac w takim momencie? :((((

    OdpowiedzUsuń
  19. kurcze, dlaczego zawsze tak późno znajduję świetne blogi z opowiadaniami..
    zapraszam do mnie mydamndreams.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  20. nastepny plisss <3

    OdpowiedzUsuń
  21. zarąbiście piszesz :*

    OdpowiedzUsuń

Jeżeli przeczytałaś rozdział to proszę o pozostawienie swojej opinii. Dziękuje i kocham (:

Obserwatorzy