BĘDĄ KOMENTARZE - BĘDZIE NASTĘPNY ROZDZIAŁ!!!
-Tęskniłaś Skarbie?- ścisnął mój nadgarstek w dłoni, przyciągając mnie bliżej, tak, że nasze ciała się stykały.
-Tęskniłaś Skarbie?- ścisnął mój nadgarstek w dłoni, przyciągając mnie bliżej, tak, że nasze ciała się stykały.
Serce podeszło mi do gardła, a żołądek ścisnął. Przecież ledwo co stoi na na nogach...Spokojnie, Miley.
Wciągnęłam gwałtownie powietrze kiedy szatyn zamknął mnie w uścisku.
Chwila, co kurwa?
Owijając szczelnie moją talię rękoma, zanurkował twarzą w moich włosach, wciągając przy tym ich zapach.
-Mó-wiłem ci już, że pięk-knie pachniesz?- wybełkotał pół przytomny.
Skrzywiłam się lekko, czując, że jego silne ramiona zaraz połamią mi wszystkie żebra
-Jeszcze trochę a mnie udusisz- jęknęłam, wyswobadzając się z jego uścisku. -Ile wypiłeś, Justin?- położyłam dłonie na jego policzki, pocierając o nie kciukami.
-Odrooo-obinkę, jesteś zła piękno-otko moja tt-y?- uśmiechnął się głupio, chwiejąc się na różne strony.
Westchnęłam głośno, splatając razem nasze dłonie- Chodź, pójdziemy się położyć.
-Ale ja nie chcę spać!- powiedział piskliwym głosem, tupiąc lewą stopą niczym mały chłopiec- Mam ochotę na, na n-aa kakao. Mniam.- oblizał dolną wargę. Wyminął mnie i ruszył chwiejnym krokiem w stronę kuchni. Przyłożyłam dłoń do oczu, kiedy Justin się potknął o stolik i już miał się wyłożyć na szarych panelach. Spojrzałam przez szparę między palcami, a on stał podparty o sofę.
-Ups- zaśmiał się, podciągając spodnie w kroku.
-Chodź na górę. Położymy się i trochę odpoczniemy, co?- uśmiechnęłam się jak najmilej, mierzwiąc palcami jego bujną grzywkę.
-A przytulisz mnie chociaż tro-o-szeczkę?- wytknął dolną wargę bardziej do przodu.
-Troszeczkę?- specjalnie przeciągnęłam "o" i udałam, że nad tym intensywnie myślę- Myślę, że tak.
Uśmiechnięty ruszył na górę. Oczywiście nie obeszło się bez żadnych potknięć i upadków. Coś myślę, że jutro będzie ostro stękał. Czy mi go szkoda? Pf. Oczywiście, że nie! Niech cierpi...
Posadziłam go na łóżko, następnie pomagając mu ściągnąć koszulkę i spodnie, więc został w samych fioletowych bokserkach.
Położył się i przytulił do poduszki.
Chciałam wyjść i odświeżyć cię w łazience, kiedy jego głos mnie zatrzymał.
-Gdzie idziesz?- wymamrotał stłumionym głosem.
-Do łazienki. Zaraz wrócę.
Mruknął coś w stylu "I tak nie będę spał", a ja weszłam do środka. Wciąż wszystko leżało porozwalane na podłodze. Ściągnęłam frotkę z lewego nadgarstka i zrobiłam sobie małą kitkę na środku głowy z mojej blond grzywki.
Kiedy wróciłam z powrotem do sypialni, Justin już cicho pochrapywał. Uśmiechnęłam się delikatnie. To było do przewidzenia, że zaśnie w przeciągu kilku sekund, bo jestem pewna, że wlał w siebie litry alkoholu i plus do tego narkotyki. Piękna mieszanka...
Wślizgnęłam się szybko pod kołdrę, okrywając nią również chłopaka.
-Muszę zadzwonić do mamy, że będzie pra-prababcią- wychrypiał sennym głosem, przytulając się do mojego boku.
-Dobranoc, Justin- zgasiłam lampkę, całując następnie jego rozgrzaną klatkę piersiową.
-Dobranoc, Miley. Dobranoc maluchu- pochylił się, składając mokry pocałunek na moim brzuchu. Położył głowę lekko pod moimi piersiami, zamykając oczy.
Czemu to nie może być takie proste?
~.~
BUM.
-Cholera.
Jęknęłam, przyciskając bardziej twarz do cieplutkiej poduszki.
-Gdzie to jest!?
Czy on nie może się w końcu zamknąć? Ja tu próbuję spać do kurwy nędzy.
-Ja pierdole.
Zerwałam się, siadając na materacu. Chłopak biegał po pokoju w czarnuch rurkach, opuszczanych w kroku i bez koszulki. Gdzie nie podbiegł zostawiał po sobie syf.
-Halo, ja tu próbuje spać- westchnęłam, przecierając twarz dłonią.
-To już nie śpisz, bo za godzinę mamy być już na miejscu- warknął nieprzyjemnym tonem, nawet na mnie nie patrząc. Więc to już koniec miłosnej atmosferki? Dobrze, że chociaż przez chwilę mogłam się nią nacieszyć.
-Co?- zmarszczyłam brwi. Jest ósma ludzie...
-Czy ja mówię po chińsku? Rusz się, bo za godzinę mamy być w kościele.- ze skupionym wyrazem twarzy próbował zapiąć złoty zegarek na nadgarstku.
Ślub Carly.
Dzisiaj.
Mam godzinę na przygotowanie się.
Oficjalnie jestem w gównie.
Zerwałam się jak poparzona z łóżka, wbiegając do łazienki. Moją metą był brodzik, do którego wchodząc, pośliznęłam się i wylądowałam na dupie. Głupi Justin.. mógł mnie uprzedzić, ze brał prysznic. Zacisnęłam szczękę, próbując wstać. Zignorowałam cholerny ból, który z pośladków rozszedł się po całych plecach, kiedy stanęłam na równe nogi. Odkręciłam kurek i ustawiłam wodę na gorącą do tego stopnia, że na moim ciele zaczęły się pojawiać czerwone plamy. Uwielbiam gorący prysznic! Wmasowałam w ciało czekoladowo-kokosowy żel pod prysznic, po czym spłukałam powstałą pianę. Wyskoczyłam z kabiny, następnie wycierając czarnym ręcznikiem dokładnie moją skórę. Bieber walną kilka razy pięścią drzwi od łazienki, gdy chciał wejść, a pocałował klamkę.
O nie kolego.. nie będę udawać, że wczoraj nic, a nic się nie stało. Oczywiście, że musiałam je zamknąć na klucz.
Ściągnęłam pokrowiec z mojej kreacji, którą przygotowała mi Cara. Była to czarna sukienka ze skóry. Mam nadzieje, że się nie zapocę na śmierć. No co? Jest środek wakacji!
Ledwo co ją na siebie wciągnęłam. Chyba prysznic tuż przed samym ubraniem to nie był za dobry pomysł.
Zawiesiłam na szyi złoty łańcuszek, a na stopy włożyłam białe szpilki.(TAKA NIESPODZIANKA. KLIK) Postawiłam na lekki makijaż.
Miałam iść w czarnym kombinezonie, który kończył się na udach, cała obwieszona złotem i z czerwonokrwistymi ustami, ale pewnie na weselu i ślubie wszyscy będą wyglądać elegancko i stonowanie, więc nie chciałabym się wyróżniać.
Wyszłam zadowolona i w pełni gotowa z łazienki. Przyłapałam Justina jak się na mnie gapi i wciąga powietrze zębami, ale to zignorowałam. Nie powiem...Wyglądał zabójczo przystojnie.(KLIK) (KLIK2)
Wyszedł z pokoju, schodząc schodami na dół.
Ruszyłam za nim i sapnęłam głośno gdy pokonałam pierwszy stopień. Tyłek mnie tak nie bolał nawet jak usiadłam na kaktusa w piątej klasie, którego podrzucił mi Zayn.
~.~
Gdy podjechaliśmy pod budynek, ludzie już zaczęli wychodzić ze środka. Radośnie przywitali parę, która jako ostatnia wyszła przez ogromne drzwi kaplicy.
Dziewczyna, jak dobrze pamiętam Carly, wyglądała przepięknie w swojej sukni ślubnej. Idealnie podkreślała jej górne kobiece krągłości, a dół ciągnął się po ziemi. Przypominało mi to scenkę z balu księżniczek, który uwielbiałam oglądać gdy byłam mała.
Jej wybranek był przeciętnej urody, ekhe nie to co Justin- grecki bóg ekhe. Zaskoczona wróciłam na ziemię, kiedy Justin trzasnął drzwiami, wychodząc na zewnątrz.
Znów musiałam odpłynąć...
Przez całą drogę się do mnie nie odzywał. O co chodzi? Po tym przyjęciu mam spakować swoje rzeczy i wrócić do Nowego Jorku? Sama nie wiem... Najśmieszniejsze jest to, że on zachowuje się jakbym nic mu nie powiedziała o dziecku, tylko jakby był obrażony, bo zrobiłam coś nieodpowiedniego.
Gdy otworzyłam drzwi od razu tego pożałowałam. Musiało być gdzieś z dwieście stopni Celsjusza.
Przymrużyłam oczy, starając się nie wypaść jak ostania ofiara. Wyprostowałam wgniecenia na mojej sukience i przeszukałam wzrokiem ludzi, szukając Justina.
Stał obok kobiety, która miała około czterdziestki. Była piękna, a figury mogłaby jej pozazdrościć niejedna osiemnastka.
Podeszłam bliżej, przybierając nieśmiały uśmiech.
-Dzień dobry- nie wiem czym się tak denerwowałam. Dłonie mi się spociły, a serce zaczęło niemiłosiernie bić.
Przestała mówić do Justina, kiedy przeniosła wzrok na mnie.
-Cześć skarbie- posłała mi śnieżnobiały uśmiech, wystawiając dłoń w moją stronę- Jestem Pattie, a ty pewnie Miley?- wystawiła dłoń w moją stronę.
Już ją lubię!
-Tak, miło mi panią poznać- uścisnęłam jej delikatną dłoń. Była o wiele niższa ode mnie.
-Panią? Mów mi Pattie- sapnęła jakbym naprawdę ją uraziła, mówiąc do niej na pani.
-Um..okej.
-JUSTIN!?- krzyknęła Carly piskliwym głosem.
-Chodź tu mała- chłopak rozłożył ramiona, czekając aż ta w nich się schowa.-Wyglądasz pięknie.
-Pf. Myślisz, że jak powiesz mi kilka miłych słówek, wybaczę ci to, że spóźniłeś się na ślub swojej najdroższej i najpiękniejszej siostry?
Och, co za skromność.
-Tak jakoś zaspaliśmy- wzruszył ramionami, całując ją prosto w czoło- Wszystkiego dobrego księżniczko.
-Jasne, jasne..Chwila- przepchnęła się przez niego, patrząc na mnie z przymrużonymi oczami- Zaspaliśmy?
Weźcie tą wariatkę ode mnie!
-To jest Miley- wskazał na mnie ręką, przeczesując dłonią włosy.
No tak... Teraz każdemu będzie mnie przedstawiał, bo w końcu jestem tu "nowa".
-O mój boże!- wrzasnęła, przykładając dłonie do ust- To Miley! Miley jest twoją dziewczyną! Justin ma dziewczynę. O mój boże!- kąciki jej ust w uśmiechu, prawie dosięgały jej oczu. Rzuciła się na mnie, zamykając mnie przerażoną w uścisku.
-Kochanie. Zostaw ją, bo jeszcze biedna nam się udusi- zaśmiał się jej, od dzisiaj, mąż. Podszedł do nas, odciągając ją ode mnie.
-Cześć Ryan- przywitał się z nim Justin jakimiś męskimi wygibajtusami. Naprawdę oni czasami przesadzali z wymyślaniem powitań. Nie wystarczy zwykłe kiwnięcie głową?
-Siema stary. Widzę, że zwierzę już dorwało króliczka- spojrzał znacząco na Carly, a ta tylko machnęła lekceważąco ręką- Jestem Ryan.
-Miley- posłałam mu lekki uśmiech. Justin chyba wyczuł moje skrępowanie, więc przyciągnął mnie do swojego boku, owijając ciasno rękę wokół mojej talii.
-Chodźmy się bawić!- krzyknęła Carly, klaszcząc wesoło w dłonie. Każdy zaczął się rozchodzić do swoich samochodów.
-Chodź- szepnął mi do ucha, ciągnąc w stronę auta.
______________________
Przepraszam za końcówkę, ale mam mało czasu, więc wymyśliłam na szybko.
KOCHAM JUSTINA W TEJ MARYNARCE I KOSZULI JEJU. MAX KOCHAM!
60 000 wyświetleń? Czy ja śnię? Cześć Bieber!
jestemjużdorosłamodelkahehemampełną16!hehe
ASK- http://ask.fm/blebleblexx
-Jeszcze trochę a mnie udusisz- jęknęłam, wyswobadzając się z jego uścisku. -Ile wypiłeś, Justin?- położyłam dłonie na jego policzki, pocierając o nie kciukami.
-Odrooo-obinkę, jesteś zła piękno-otko moja tt-y?- uśmiechnął się głupio, chwiejąc się na różne strony.
Westchnęłam głośno, splatając razem nasze dłonie- Chodź, pójdziemy się położyć.
-Ale ja nie chcę spać!- powiedział piskliwym głosem, tupiąc lewą stopą niczym mały chłopiec- Mam ochotę na, na n-aa kakao. Mniam.- oblizał dolną wargę. Wyminął mnie i ruszył chwiejnym krokiem w stronę kuchni. Przyłożyłam dłoń do oczu, kiedy Justin się potknął o stolik i już miał się wyłożyć na szarych panelach. Spojrzałam przez szparę między palcami, a on stał podparty o sofę.
-Ups- zaśmiał się, podciągając spodnie w kroku.
-Chodź na górę. Położymy się i trochę odpoczniemy, co?- uśmiechnęłam się jak najmilej, mierzwiąc palcami jego bujną grzywkę.
-A przytulisz mnie chociaż tro-o-szeczkę?- wytknął dolną wargę bardziej do przodu.
-Troszeczkę?- specjalnie przeciągnęłam "o" i udałam, że nad tym intensywnie myślę- Myślę, że tak.
Uśmiechnięty ruszył na górę. Oczywiście nie obeszło się bez żadnych potknięć i upadków. Coś myślę, że jutro będzie ostro stękał. Czy mi go szkoda? Pf. Oczywiście, że nie! Niech cierpi...
Posadziłam go na łóżko, następnie pomagając mu ściągnąć koszulkę i spodnie, więc został w samych fioletowych bokserkach.
Położył się i przytulił do poduszki.
Chciałam wyjść i odświeżyć cię w łazience, kiedy jego głos mnie zatrzymał.
-Gdzie idziesz?- wymamrotał stłumionym głosem.
-Do łazienki. Zaraz wrócę.
Mruknął coś w stylu "I tak nie będę spał", a ja weszłam do środka. Wciąż wszystko leżało porozwalane na podłodze. Ściągnęłam frotkę z lewego nadgarstka i zrobiłam sobie małą kitkę na środku głowy z mojej blond grzywki.
Kiedy wróciłam z powrotem do sypialni, Justin już cicho pochrapywał. Uśmiechnęłam się delikatnie. To było do przewidzenia, że zaśnie w przeciągu kilku sekund, bo jestem pewna, że wlał w siebie litry alkoholu i plus do tego narkotyki. Piękna mieszanka...
Wślizgnęłam się szybko pod kołdrę, okrywając nią również chłopaka.
-Muszę zadzwonić do mamy, że będzie pra-prababcią- wychrypiał sennym głosem, przytulając się do mojego boku.
-Dobranoc, Justin- zgasiłam lampkę, całując następnie jego rozgrzaną klatkę piersiową.
-Dobranoc, Miley. Dobranoc maluchu- pochylił się, składając mokry pocałunek na moim brzuchu. Położył głowę lekko pod moimi piersiami, zamykając oczy.
Czemu to nie może być takie proste?
~.~
BUM.
-Cholera.
Jęknęłam, przyciskając bardziej twarz do cieplutkiej poduszki.
-Gdzie to jest!?
Czy on nie może się w końcu zamknąć? Ja tu próbuję spać do kurwy nędzy.
-Ja pierdole.
Zerwałam się, siadając na materacu. Chłopak biegał po pokoju w czarnuch rurkach, opuszczanych w kroku i bez koszulki. Gdzie nie podbiegł zostawiał po sobie syf.
-Halo, ja tu próbuje spać- westchnęłam, przecierając twarz dłonią.
-To już nie śpisz, bo za godzinę mamy być już na miejscu- warknął nieprzyjemnym tonem, nawet na mnie nie patrząc. Więc to już koniec miłosnej atmosferki? Dobrze, że chociaż przez chwilę mogłam się nią nacieszyć.
-Co?- zmarszczyłam brwi. Jest ósma ludzie...
-Czy ja mówię po chińsku? Rusz się, bo za godzinę mamy być w kościele.- ze skupionym wyrazem twarzy próbował zapiąć złoty zegarek na nadgarstku.
Ślub Carly.
Dzisiaj.
Mam godzinę na przygotowanie się.
Oficjalnie jestem w gównie.
Zerwałam się jak poparzona z łóżka, wbiegając do łazienki. Moją metą był brodzik, do którego wchodząc, pośliznęłam się i wylądowałam na dupie. Głupi Justin.. mógł mnie uprzedzić, ze brał prysznic. Zacisnęłam szczękę, próbując wstać. Zignorowałam cholerny ból, który z pośladków rozszedł się po całych plecach, kiedy stanęłam na równe nogi. Odkręciłam kurek i ustawiłam wodę na gorącą do tego stopnia, że na moim ciele zaczęły się pojawiać czerwone plamy. Uwielbiam gorący prysznic! Wmasowałam w ciało czekoladowo-kokosowy żel pod prysznic, po czym spłukałam powstałą pianę. Wyskoczyłam z kabiny, następnie wycierając czarnym ręcznikiem dokładnie moją skórę. Bieber walną kilka razy pięścią drzwi od łazienki, gdy chciał wejść, a pocałował klamkę.
O nie kolego.. nie będę udawać, że wczoraj nic, a nic się nie stało. Oczywiście, że musiałam je zamknąć na klucz.
Ściągnęłam pokrowiec z mojej kreacji, którą przygotowała mi Cara. Była to czarna sukienka ze skóry. Mam nadzieje, że się nie zapocę na śmierć. No co? Jest środek wakacji!
Ledwo co ją na siebie wciągnęłam. Chyba prysznic tuż przed samym ubraniem to nie był za dobry pomysł.
Zawiesiłam na szyi złoty łańcuszek, a na stopy włożyłam białe szpilki.(TAKA NIESPODZIANKA. KLIK) Postawiłam na lekki makijaż.
Miałam iść w czarnym kombinezonie, który kończył się na udach, cała obwieszona złotem i z czerwonokrwistymi ustami, ale pewnie na weselu i ślubie wszyscy będą wyglądać elegancko i stonowanie, więc nie chciałabym się wyróżniać.
Wyszłam zadowolona i w pełni gotowa z łazienki. Przyłapałam Justina jak się na mnie gapi i wciąga powietrze zębami, ale to zignorowałam. Nie powiem...Wyglądał zabójczo przystojnie.(KLIK) (KLIK2)
Wyszedł z pokoju, schodząc schodami na dół.
Ruszyłam za nim i sapnęłam głośno gdy pokonałam pierwszy stopień. Tyłek mnie tak nie bolał nawet jak usiadłam na kaktusa w piątej klasie, którego podrzucił mi Zayn.
~.~
Gdy podjechaliśmy pod budynek, ludzie już zaczęli wychodzić ze środka. Radośnie przywitali parę, która jako ostatnia wyszła przez ogromne drzwi kaplicy.
Dziewczyna, jak dobrze pamiętam Carly, wyglądała przepięknie w swojej sukni ślubnej. Idealnie podkreślała jej górne kobiece krągłości, a dół ciągnął się po ziemi. Przypominało mi to scenkę z balu księżniczek, który uwielbiałam oglądać gdy byłam mała.
Jej wybranek był przeciętnej urody, ekhe nie to co Justin- grecki bóg ekhe. Zaskoczona wróciłam na ziemię, kiedy Justin trzasnął drzwiami, wychodząc na zewnątrz.
Znów musiałam odpłynąć...
Przez całą drogę się do mnie nie odzywał. O co chodzi? Po tym przyjęciu mam spakować swoje rzeczy i wrócić do Nowego Jorku? Sama nie wiem... Najśmieszniejsze jest to, że on zachowuje się jakbym nic mu nie powiedziała o dziecku, tylko jakby był obrażony, bo zrobiłam coś nieodpowiedniego.
Gdy otworzyłam drzwi od razu tego pożałowałam. Musiało być gdzieś z dwieście stopni Celsjusza.
Przymrużyłam oczy, starając się nie wypaść jak ostania ofiara. Wyprostowałam wgniecenia na mojej sukience i przeszukałam wzrokiem ludzi, szukając Justina.
Stał obok kobiety, która miała około czterdziestki. Była piękna, a figury mogłaby jej pozazdrościć niejedna osiemnastka.
Podeszłam bliżej, przybierając nieśmiały uśmiech.
-Dzień dobry- nie wiem czym się tak denerwowałam. Dłonie mi się spociły, a serce zaczęło niemiłosiernie bić.
Przestała mówić do Justina, kiedy przeniosła wzrok na mnie.
-Cześć skarbie- posłała mi śnieżnobiały uśmiech, wystawiając dłoń w moją stronę- Jestem Pattie, a ty pewnie Miley?- wystawiła dłoń w moją stronę.
Już ją lubię!
-Tak, miło mi panią poznać- uścisnęłam jej delikatną dłoń. Była o wiele niższa ode mnie.
-Panią? Mów mi Pattie- sapnęła jakbym naprawdę ją uraziła, mówiąc do niej na pani.
-Um..okej.
-JUSTIN!?- krzyknęła Carly piskliwym głosem.
-Chodź tu mała- chłopak rozłożył ramiona, czekając aż ta w nich się schowa.-Wyglądasz pięknie.
-Pf. Myślisz, że jak powiesz mi kilka miłych słówek, wybaczę ci to, że spóźniłeś się na ślub swojej najdroższej i najpiękniejszej siostry?
Och, co za skromność.
-Tak jakoś zaspaliśmy- wzruszył ramionami, całując ją prosto w czoło- Wszystkiego dobrego księżniczko.
-Jasne, jasne..Chwila- przepchnęła się przez niego, patrząc na mnie z przymrużonymi oczami- Zaspaliśmy?
Weźcie tą wariatkę ode mnie!
-To jest Miley- wskazał na mnie ręką, przeczesując dłonią włosy.
No tak... Teraz każdemu będzie mnie przedstawiał, bo w końcu jestem tu "nowa".
-O mój boże!- wrzasnęła, przykładając dłonie do ust- To Miley! Miley jest twoją dziewczyną! Justin ma dziewczynę. O mój boże!- kąciki jej ust w uśmiechu, prawie dosięgały jej oczu. Rzuciła się na mnie, zamykając mnie przerażoną w uścisku.
-Kochanie. Zostaw ją, bo jeszcze biedna nam się udusi- zaśmiał się jej, od dzisiaj, mąż. Podszedł do nas, odciągając ją ode mnie.
-Cześć Ryan- przywitał się z nim Justin jakimiś męskimi wygibajtusami. Naprawdę oni czasami przesadzali z wymyślaniem powitań. Nie wystarczy zwykłe kiwnięcie głową?
-Siema stary. Widzę, że zwierzę już dorwało króliczka- spojrzał znacząco na Carly, a ta tylko machnęła lekceważąco ręką- Jestem Ryan.
-Miley- posłałam mu lekki uśmiech. Justin chyba wyczuł moje skrępowanie, więc przyciągnął mnie do swojego boku, owijając ciasno rękę wokół mojej talii.
-Chodźmy się bawić!- krzyknęła Carly, klaszcząc wesoło w dłonie. Każdy zaczął się rozchodzić do swoich samochodów.
-Chodź- szepnął mi do ucha, ciągnąc w stronę auta.
______________________
Przepraszam za końcówkę, ale mam mało czasu, więc wymyśliłam na szybko.
KOCHAM JUSTINA W TEJ MARYNARCE I KOSZULI JEJU. MAX KOCHAM!
60 000 wyświetleń? Czy ja śnię? Cześć Bieber!
ASK- http://ask.fm/blebleblexx
jej pierwsza ;DD
OdpowiedzUsuńojej chcesz już następny kocham ♥
OdpowiedzUsuńDawaj nn :)
OdpowiedzUsuńJaki słodki na końcu !
OdpowiedzUsuńKiedy będzie następny ?
OdpowiedzUsuńsuper <3
OdpowiedzUsuńJustin zachowuje się tak słodko jak jest pijany haha <3
OdpowiedzUsuńświetny :)
OdpowiedzUsuńBoze kocham kocham <3
OdpowiedzUsuńAww... Jak słodko <33 Oby się w końcu pogodzili. ;)
OdpowiedzUsuńNapisałam Ci długie kom ale mi się usunął więc teraz się wkurzyłam więc niechce mi się go od nowa pisać :( I pojawi się dopiero jutro :D
OdpowiedzUsuńJezuuu , kocham to , ob ysie pogodzili i niech justin tak już sie nie wkurwia no ;s
OdpowiedzUsuńBoże genialne chcę już nn <3
OdpowiedzUsuńAwwww maluch ♥
OdpowiedzUsuńświeetny <3
OdpowiedzUsuńSuper :)
OdpowiedzUsuńJeszcze nie do końca ogarnęłam co się działo w rozdziale, bo tu jakieś kakao, tam jakiś garnitur eh nieważne. Trzymam kciuki za dzidzie, to byłoby takie kochane gdyby się urodziła...;) Nie wiem co tam jeszcze dalej, ale czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuńŚwietny, czekam z niecierpliwością na kolejny! :)
OdpowiedzUsuńświetne !! :D
OdpowiedzUsuńJeju ale oni slicznie razem wyglądają ! :*
OdpowiedzUsuńCiekawe co się wydarzy na weselu ;)
OdpowiedzUsuńzajebisty! @jiallsqueen
OdpowiedzUsuńmam nadzieje ze Justin sie opamieta.Zajebiscie piszesz i zajebisty rozdzial :D
OdpowiedzUsuńboski robi się coraz ciekawiej :*
OdpowiedzUsuńzajebiste ... myślałam ,że ją pobije A TU NIESPODZIANKA !
OdpowiedzUsuńBOZE KOLEJNY BŁAGAM <3
OdpowiedzUsuńWow ! myślałam że bd jedna wielka awantura a tu prosze taki słodziaczek na końcu ;D
OdpowiedzUsuńLoo ciekawe co się wydarzy na weselu *.*
OdpowiedzUsuńomg świetny ♡
OdpowiedzUsuńJeju nie ogarniam jego humorów.Ale może się przyzwyczaję :)
OdpowiedzUsuńNo ale ten skreślony tekst. Leje :P
H.
Błagam daj kolejny
OdpowiedzUsuńJezu, siedze w samochodzie i przyjmuje jakiej dziwaczne pozycje, zebym mogla w spokoju przeczytac rozdzial na moim ukochanym blogu, ale i tak mnie dupa boli po 15 godzinach siedzenia heh ;D
OdpowiedzUsuńBoze, początek mnie rozwalil, oczywiscie pozytywnie. Tez bylam pewna ze ją pobije , a on po kakao przyszedl awww... Piekne bylo, jak on pocalowaj jj brzuch na dobranoc i powiedzial"kocham cie maluchu". Taki slodki Justibek. A rano kurwa znowj stary wredny Justin. Hahahah a ta Carly jak sie wydarla, ze Justin ma dziewczyne hahahah co najmnij jakby byl gejem xD
Jestem cholernie ciekawa, co takiego wydarzy sie na tym weselu no i co z dzieciakiem.
Ale ciekawi mnie tez, czy Miley i Zayn sie pogodzą. Tacy fajni byli ;*
Kocham Cie i Twoje opowiadanie ;* A mój Justek zawsze pieknie wygląda hihihi.
Jeju, widzialas ten filmik, jak on tanczyl z Seleną? Boze, takie piekne ;*
my-heaven-jb.blogspot.com
black-tears-jb.blogspot.com
aksjdbfsjkdb hfjskhb <33 czekam z niecierpliwością na kolejny
OdpowiedzUsuńcudo :))
OdpowiedzUsuńBoskie :) Dawaj nastepny :)
OdpowiedzUsuńzajebisty
OdpowiedzUsuń