wtorek, 4 marca 2014

Rozdział 19.

CZYTASZ=KOMENTUJESZ!

Przekręciłam się z ogromnym bólem głowy na drugi bok, przytulając się bardziej do mojego cieplutkiego jasia. Też macie swoja małą poduszkę, która jest z wami wszędzie? Jezu, uwielbiam ją i nie wyobrażam sobie spania bez niej.
Jęknęłam głośno, uświadamiając sobie, że już ponownie nie zasnę, choć byłam potwornie nie wyspana. Wróciliśmy o trzeciej? Czwartej? Nie wiem dokładnie, ale nie żałuje, że z nimi pojechałam, bo było zajebiście. No oprócz jednej sytuacji, kiedy Justin wsiadał już do swojego przygotowanego samochodu, a kiedy miałam zająć miejsce pasażera, wepchała mi się jakaś ździrowata czerwonowłosa, ale szybko ją spławiłam.
Nie powiem... siedziałam cała obsrana, gdy światło z zielonego zmieniło się na pomarańczowe, co znaczyło, że zaraz wyścig się zacznie. Nie mogłam powstrzymać drgania nóg, ale kiedy Justin pogłaskał mnie opiekuńczo po kolanie i uśmiechnął się w ten swój niesamowity sposób, poczułam się o wiele lepiej. Po wygranej tego głupka, postanowiliśmy to opić i wyruszyć na podbój pobliskich klubów. Wiem, że nie powinnam tego robić, ale przysięgam, że to ostatni raz.
Rozciągając się spojrzałam w bok, gdy niechcący szturchnęłam Justina. Na moje usta wkradł się niekontrolowany uśmiech, gdy dokładnie skanowałam każdy milimetr jego twarzy. Ciche pochrapywanie wydostawało się z jego uchylonych, pulchnych warg. Grzywka, która przeważnie była perfekcyjnie ułożona do góry, teraz opadała rozczochrana na jego czoło. Miał lekkiego siniaka pod lewym okiem, po wczorajszej bójce, a tak to jego twarz była całkowicie czysta. Bez żadnych niedoskonałości. Nic. Pieprzony ideał... i co najlepsze cały mój.
Zgarnęłam nieco jego niesforne kosmyki z twarzy. Wstałam, robiąc malutkie kroczki w stronę łazienki. Kiedy już byłam w środku, zrzuciłam z siebie bluzkę chłopaka, zostając w różowej bieliźnie. Mój wzrok mimowolnie przeskoczył na ogromne lustro, w którym widziałam całą moją sylwetkę. Zastygłam w bezruchu, a moje oczy momentalnie się zaszkiły.
Brzuch powoli zaczął już się zmieniać. Wyglądał teraz jak taki mały, wypukły, okrągły placek. Mogę udawać, że wszystko w porządku, ale nie powstrzymam powoli rozwijającego się płodu w moim brzuchu. Przecież nim się obejrzę, brzuch będzie wielkości piłki do kosza, a data porodu będzie już dawno wyznaczona.
To za szybko.
Za wiele jak na mnie.
Pociągnęłam nosem, wciągając wargi do środka. Może to powstrzyma mnie od całkowitego rozpłakania się.
Szczypałam się w różnych miejscach na ciele, ściskając w palcach skórę, która za chwilę robiła się czerwona.
-Co ty robisz?- podskoczyłam przestraszona, kiedy Justin raptownie pojawił się za mną. Stał ze zmarszczonymi brwiami i rękoma założonymi na piersi, opierając się o framugę drzwi. Był ubrany w szare, zwężane na łydkach, dresy i biały podkoszulek, idealnie opinający jego mięśnie brzucha.
Skąd on tu się do cholery wziął?
-Nic. Chciałam wziąć prysznic, ale ktoś mi przeszkodził- przewróciłam teatralnie oczami, chcąc go wyminąć i jak najszybciej  stąd wyjść, ale mi na to nie pozwolił, stojąc dalej w przejściu.
-Możesz mnie łaskawie przepuścić?- patrząc na niego z mordem w oczach, ułożyłam dłoń na biodrze, czekając aż się odsunie, ale tego nie zrobił. Och, co za niespodzianka.
-Nie wyjdziesz dopóki nie powiesz mi o co chodzi- powiedział spokojnie, popychając mnie bardziej do środka. Kiedy odsunęłam się od niego, zamknął drzwi, przekręcając gałkę.
-Co mam ci w takim razie powiedzieć, kiedy wszystko jest okej? Huh?- grałam głupią. To nie czas na to, aby mu o tym powiedzieć.
-Może zacznij od tego, że jakim, kurwa, sposobem masz okres skoro bierzesz tabletki. Myślisz, że jestem głupi?- warknął, ciągnąc za końcówki włosów.
Po moim całym ciele przeszedł nieprzyjemny dreszcz. Rozejrzałam się niespokojnie po pomieszczeniu, przeskakując ze stopy na stopę. Czułam się coraz gorzej i brakowało mi powietrza, czując na sobie jego przeszywający wzrok.
-Zabrakło ci języka? Zadałem ci pytanie, więc masz na nie odpowiedzieć. To, że wczoraj ci się upiekło, to nie znaczy, że dzisiaj też będę taki miły- szarpnął mną, a jego palce boleśnie wbiły się w moją skórę.
-Przestań. To boli, Justin- próbowałam się uwolnić z jego uścisku, ale na nic... Był silniejszy ode mnie.
-To powiedz mi w końcu o co chodzi- krzyczał coraz głośniej, a ja już nie miałam siły. Miałam ochotę zwinąć się w kłębek na łóżku i po prostu zasnąć. Byłam już zmęczona tym wszystkim. 
-Chcesz wiedzieć?- wrzasnęłam, wyszarpując mu się- Tak bardzo chcesz wiedzieć? Okej, proszę bardzo. Jestem, kurwa, w ciąży. Zadowolony? To chciałeś usłyszeć tatusiu?- płakałam coraz bardziej. Nie mogłam tego powstrzymać. Rozszerzyłam szeroko oczy, przykładając dłoń do ust.
-Nie. Nie powiedziałam tego...- szepnęłam, kręcąc gwałtownie głową.
Stał tam, patrząc na mnie z pustym wyrazem twarzy. Był w kompletnym szoku.
-Kurwa... Ty idiotko. Czy naprawdę tak ciężko pamiętać o tabletce codziennie rano?-przejechał dłońmi po twarzy. 
-Spóźniłam się z jedną, tylko jedną...- z każdym słowem, głos łamał mi sie coraz bardziej.
Wyciągnął telefon z kieszeni, szukając w nim czegoś zawzięcie.  
-Co ty robisz?-podeszłam do niego bliżej, ale bałam się go dotknąć. Wyglądał jakby miał zaraz wybuchnąć.
-Jak to co? Załatwię ci tabletki wczesnoporonne. Wszystko, aby pozbyć się tego gówna...- wymamrotał, jakby to było czymś najbardziej oczywistym na świecie.
-Nie.- powiedziałam stanowczo.
-Co, kurwa, nie?- zmarszczył brwi, dalej patrząc na ekran iPhone.
-Niczego nie załatwisz. Nie usunę tego dziecka, rozumiesz?- sama nie wiem skąd się wzięła ta pewność siebie w moim głosie. Za żadne skarby bym tego nie zrobiła. To my zjebaliśmy. To dziecko nie jest niczemu winne i ma prawo żyć.
Gdy uniósł wzrok, patrząc prosto w moje oczy, pożałowałam, że się w ogóle odezwałam.
-Zdajesz sobie sprawę z tego, z kim rozmawiasz Kochanie?- zrzucił wszystkie kosmetyki stojące na szafce, obok umywalki- Zdajesz sobie?- złapał mnie za ramiona, potrząsając.
 -Justin..
-Ty głupia dziwko. A może ty mnie zdradziłaś, hm? Dobrze ci się pieprzyło z innym?- śmiał mi się w twarz, ciągle popychając i szarpiąc.
-Proszę przestań...-załkałam. Wszystko zaczęło mi się rozmazywać przed oczami. Podskoczyłam gdy ogromny wazon rozbił się na zimnych kafelkach.
-Kurwa.- krzyknął. Zsunęłam się po ścianie, siadając w kącie.Przyciągnęłam kolana do klatki piersiowej, dławiąc się łzami.Obserwowałam jak Justin, zaczął wszystko zwalać z półek w potężnej furii. Kopnął jeszcze kosz z brudnymi ciuchami, zanim wyszedł z łazienki Usłyszałam głośny huk na dole, więc pewnie wyszedł z domu.
Wybuchnęłam głośnym płaczem, kładąc się na zimnych kafelkach.
                                                                           ~.~
-Miley?- ktoś lekko mnie szturchnął w ramię- Miley, obudź się.
Otworzyłam przerażona oczy, a tętno podskoczyło mi do maksimum. Jeżeli wrócił Justin już po mnie...
-Nie dotykaj mnie- zerwałam się z miejsca, wracając z powrotem tam gdzie wcześniej siedziałam, kuląc się jak mała dziewczynka.
-Spokojnie to ja. Co tu się stało?- Cara powoli się do mnie zbliżyła, a następnie kucnęła tuż przy mnie.
-Co ty tu robisz? Nie powinno cię tu być- może i to nie było za przyjemne przywitanie, ale nie obchodziło mnie to. Chciałam zostać sama i nacieszyć się nieobecnością Justina.
-Byłyśmy umówione. Byłam na zakupach i przygotowałam kilka zestawów dla ciebie, laska- uśmiechnęła się lekko, wstając. Podała mi rękę, a ja ją złapałam, robiąc dokładnie to samo co ona przed chwilą.
-Om..musiałam zapomnieć- przyłożyłam dłoń do czoła, rozglądając się po pomieszczeniu. Wszystko, kompletnie wszystko było połamane albo rozbite. Nic nie zostało całe. Kiedy przejrzałam się w lustrze, zrobiło mi się niedobrze. Wyglądałam jak gówno, a nawet i gorzej. 
To ta Miley Jones, któa nigdy by nie pozwoliła, aby jakiś dupek ją skrzywdził? Ups, chyba już dawno gdzieś spierdoliła.
Pociągnęłam nosem, czując zbierającą się kolejną falę łez.
-Hej, skarbie...- Cara przytuliła mnie do siebie- Powiesz mi co się stało?- zapytała łągodnie.
Tak, tego mi było trzeba. Typowo babskiej rozmowy z kubkiem czekoladowych lodów i różnych słodyczy.

Kiedy ubrałam na siebie dresowe spodenki i zwykła, rozciągniętą bluzkę, usiadłyśmy razem na sofie w salonie włączając jakiś beznadziejny, romantyczny film. Cara znalazłam w zamrażarce waniliowe lody i dodała do nich wszystko co znalazła w kuchni, serio. Zaczynając od kolorowych posypek, żelkach, czekoladkach itd, kończąc na owocach i bitej śmietanie.
Załadowałam do buzi pierwszą łyżeczkę deseru, kiedy poczułam coś twardego. Wyplułam znalezisko na dłoń, przyglądając się temu.
-O mój boże, czy to marchewka?- parsknęłam śmiechem, wkładając ją z powrotem do ust.
-Myślałam, że będzie pasować- wzruszyła niewinnie ramionami, przyglądając się swoim paznokciom.
-Urodzona kucharka- pokazałam jej język, wracając do opychania się.
-Oj nie marudź. Ciesz się, że w ogóle ruszyłam tyłek i ci coś przygotowałam- podwinęła nogę pod tyłek, szeroko się uśmiechając.
Czułam, że cały czas się na mnie patrzy.
-Co?- wierzchem dłoni wytarłam usta- Mam coś na twarzy?
-Nie jest okej. W końcu się uśmiechnęłaś, więc chyba sobie poklaszczę w zachwycie- zaśmiałam się głośno, odrzucając głowę w tył.- A teraz mi powiesz o co chodzi i czemu łazienka wygląda jakby przeszedł przez nią największy huragan świata?
Westchnęłam głośno, oblizując łyżeczkę, zanim odłożyłam ją na stolik.
-Jestem w ciąży- spuściłam wzrok. Nie wiem czemu, ale moje stopy wydawały mi się teraz bardzo ciekawe. Zauważyłam, że po tym jak powiedziałam prawdę Bieberowi, jakoś łatwiej mi się o tym mówiło.
-Co?- wydawała się być w szoku, ale szybko zamieniła to na ogromny, szczery uśmiech.
-Ja pierdole.. To Cudownie!- klasnęła zadowolona dłońmi.
-Cudownie?- zmarszczyłam brwi. Z czego ona się tak cieszy?
-Jezu!- schowała usta w dłoni, otwierając szeroko oczy.
-Co znowu?
-Przeklęłam!
-I?
-I? Jakie i?! Muszę nauczyć się panowac nad językiem przy was- powiedziała śmiertelnie poważnie, kładąc dłoń na moim brzuchu i patrząc na niego, no nie wiem.. z uwielbieniem?
-Przerażasz mnie. Wypierdalaj z tą ręką- pisnęłam, uciekając na sam koniec kanapy.
-Jejku, jak to będzie dziewczynka załatwię jej sesje zdjęciowe na każdym kontynencie, gdziekolwiek będzie chciała. A jak urodzi się przystojny chłopczyk, to..
-To?
-To będzie astronautą. Nie. Nie. Nie. Będzie modelem! O tak. To by było...- wsadziłam jej łyżeczkę z górą lodów do buzi, żeby się w końcu zamknęła.
-Następnym razem odgryzę sobie język, zanim cokolwiek ci powiem- poruszyłam głową.
Głośno przełknęła zawartość swoich ust, następnie oblizując dolną wargę- No co? Kocham dzieci i przygotuj się na to, że jak już urodzisz, będę tu siedziała 24/7- skwitowała.
Kto by pomyślał, że niegrzeczna dziewczynka Cara, aż tak kocha dzieci.
-Jesteś niemożliwa- pokiwałam rozbawiona głową, patrząc na ekran.
-Już mi to mówiono mamusiu- zaśmiała się. Wiedziałam, po jej minie, że chciała o coś zapytać, ale z trudem się powstrzymywała.
-Hm?- mruknęłam.
-Co?- udała głupią, wkładając sobie zielonego żelka do buzi. Ona tylko je zielone żelki.
-No dalej..wiem, że chcesz o coś spytać- machnęłam ręką w powietrzu, żeby się pospieszyła.
-Co na to Justin? Bo chyba mi powiedziałaś, nie?
I właśnie jak Cara skończyła, drzwi z impetem się otworzyły, a w progu stanął Justin, nawalony w trzy dupy.
-Naprawdę muszę odpowiadać?- skrzywiłam się, patrząc jak szatyn siada na schodku, który prowadził do salonu, i próbuje rozwiązać lewego buta, mamrocząc coś pod nosem.
-Okej, to ja już uciekam. Trzymaj się i powodzenia. Kocham- pomachała w moją stronę Cara. Rzuciła krótkie "cześć" w stronę chłopaka i wyskoczyła z domu.
Justin, podtrzymując się ściany, stanął przede mną. Z daleka było czuć alkohol i zapach marichuany od niego.
-Tęskniłaś Skarbie?- uśmiechnął się szyderczo, ściskając w dłoni mój nadgarstek.

___________________
no hej, hej :))))
to się porobiło...
PYTANIA? [KLIK.]
krótko, bo nie wiem co dalej tu napisać (tak, a pewnie zaraz mi się coś przypomni i będę przeżywała jak głupia, eh)... do następnego. kocham!

29 komentarzy:

  1. OMG! Wspaniały rozdział! Czyżby szykowało się coś, co u mnie...?
    O matko, niby spodziewałam się, że Justin się nie ucieszy na wieść, że zostanie tatusiem, ale nie myślałam, że jego reakcja będzie tak brutalna! Przecież on rozpierdolił całą łazienkę! A najgorsze było to, jak własne dziecko nazwał gównem. Boże, jak można takim być?
    Hahaha, Cara chyba chętnie zaadoptowałaby to dziecko. Może u niej miałoby lepiej... Ciekawe, czy Justin kiedyś je zaakceptuje. Chyba że może "w przedziwny sposób" to dziecko "zniknie" (nie, wcale nie mówię o tym, że Justin mu pomoże wyparować ). Mam nadzieję, że Mily uda się je ochronić. Hahaha, jej reakcja na widok placka na brzuchu, no nie mogłam z tego "placka"!
    Jeju, on taki nawalony. Co on będzie chciał jej zrobić? Boję się o nią normalnie. Czyżby miał ją zgwałcić, czyli jak u mnie, i w ogóle jak będą teraz wyglądały ich relacje...
    Już nie mogę się doczekać następnego. Jestem ciekawa, co ty tam takiego wymyśliłaś ;-*
    Kooooocham Cię nooo... ;-*
    black-tears-jb.blogspot.com
    my-heaven-jb.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. O słodki Jezusku, co się tu dzieje! Ten nawlony wraca i kurde żeby nic nie zrobił, bo ja chce dzidzie! Aww tak słodko by było, mały\a Justinomajlisiątko lol dobra nieważne. Ale jaki postęp, Miley nie dostała z liścia, ale pewnie wszystko przed nią...emm...także ten... Weny życzę i do następnego ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. O.O umieram co bedzie dalej. Piszesz ajebiscie i poprostu nie moge.. kocham twojego bloga!
    Boże Justin... mimo szczerze wyobrażałam sobie to gorzej hah.
    Czytam z koleżanką i sobie wyobrażamy jak Justin przyjmie poród xD
    Czekam na kolejny kochana ;*
    http://prawda-klamstwo.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hahahhahaahaa pewnie biedny gangster-Justin zemdleje hahahaaha :)
      dziękuje!

      Usuń
  4. nienaiwdzę cię, że skończyłaś na takim momencie, lol. kc max dałnie! /karcix.

    OdpowiedzUsuń
  5. Kocham to ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. u w i e l b i a m , czekam xx <3

    OdpowiedzUsuń
  7. jest kurwa cudowny ♥

    Zapraszam do mnie kochanie :)
    Liczę na komentarz :)
    selena-and-justin-lovestory.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Boże genialne czekam na nn <3 on jej nic nie zrobi prawda? Jezu niech się pogodzą już. A kiedy ona się dowie o tych zdradach Justina? <3 czekam <3

    OdpowiedzUsuń
  9. o cholera.. sie porobilo :c

    OdpowiedzUsuń
  10. Mega *.* czekam na nowy <3

    OdpowiedzUsuń
  11. rozdzial zajebisty ;**

    OdpowiedzUsuń
  12. Czekam na nastepny *.* mam nadzieje ze Justin jej nic nie zrobi ;c Kocham Cie <3

    OdpowiedzUsuń
  13. Justin ty kutasie!! I tak cię kocham :D

    OdpowiedzUsuń
  14. O boże, kocham to!!! Dawaj szybko następny *.*

    OdpowiedzUsuń
  15. Juuu. Rozdział istny ideał :)
    Czekam z niecierpliwością :P
    H.

    OdpowiedzUsuń
  16. ja pierdole! zajebiste!

    OdpowiedzUsuń
  17. zajebisty jest ten blog ale kiedy nastepny rozdzial

    OdpowiedzUsuń
  18. Na prawdę masz talent do pisania tego typu opowiadań. Serio..Czytałam już wiele, ale w większości wszystko działo się za szybko, a tutaj jest wprost idealnie. Uwielbiam opowiadania typu " Justin w roli nie grzecznego chłopczyka" są świetne. To jest zajebiste, mam nadzieję, że po skończeniu tego bloga zaczniesz pisać następnego...

    PS: Na pewno przeczytam wszystkie twoje opowiadania <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak cholernie dziękuje ci za te słowa!
      Jeju jaka kochana <3 :)

      Usuń
  19. Martwie się o Miely.Justin jest takiś posrany;/.. już się nie mogę doczekać co będzie dalej ;).

    OdpowiedzUsuń
  20. Czytam dużo opowiadań,i żadne nie dorówna temu, to jest na prawdę boskie. Wszystkie szybko się kończyły albo były bez sensu, a te.. no po prostu brak mi słów by opisać. Nie ma takich pięknych komplementów świata by to opisać. Pozdrawiam, i czekam. xx <3

    OdpowiedzUsuń
  21. Ma mage talent :) . Cudowne opowiadanie :*

    OdpowiedzUsuń
  22. KOcham kocham kochma ! Jiley <3
    zapraszam również do siebie dopiero zaczynam :)
    http://prejudgegirl.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  23. Cudowny, kiedy next?

    OdpowiedzUsuń

Jeżeli przeczytałaś rozdział to proszę o pozostawienie swojej opinii. Dziękuje i kocham (:

Obserwatorzy