CZYTASZ? TO I KOMENTUJESZ SKARBIE :)
To już trwa trzy godziny i czuję jak powoli wysiadam. Kompletnie nie wiem co mam robić. Nie potrafię wymyślić czegoś sensownego i z każdą kolejną minutą jest coraz gorzej.
To już trwa trzy godziny i czuję jak powoli wysiadam. Kompletnie nie wiem co mam robić. Nie potrafię wymyślić czegoś sensownego i z każdą kolejną minutą jest coraz gorzej.
Gdzie ona może być?
Czy wszystko z nią w porządku?
A jeśli...
Nie, nie Miley. Wszystko jest okej. Rose jest cała i zdrowa, spokojnie.
-Miley!- krzyk Cary rozległ się po całym mieszkaniu, kiedy zdyszana wpadła do środka- Skarbie, tak mi przykro...
Pociągnęłam nosem, a kiedy uniosłam głowę, żeby spojrzeć na moją przyjaciółkę, poczułam jak fala gniewu rozlewa się po całym moim ciele.
On tu był. Justin pieprzony Bieber, stał sobie jakby nigdy nic w moim mieszkaniu.
Jestem przyjaciółką Justina.
Proszę, wysłuchaj mnie...Chodzi o Rose.
Błagam, daj mi dokończyć.
Głos blondynki z kawiarni zaczął rozbrzmiewać w mojej głowie.
-Ty sukinsynu, co jej zrobiłeś!- wrzasnęłam zrozpaczona, wstając na równe nogi. Potworny ból rozszedł się po mojej czaszce, ale zignorowałam to, biegnąc w jego stronę.
-Co jej zrobiłeś!- krzyczałam, uderzając pięściami w jego klatkę piersiową, a on stał w ogóle się nie ruszając, jakby zastygł w cemencie.
-Uspokój się- Zayn, zaczął odciągać moje trzęsące się ciało, od chłopaka.
-Zostaw mnie... Wszyscy mnie zostawcie, kurwa- upadłam, zrozpaczona, na kolana, a obraz przede mną zaczął się rozmazywać.
-Miley, Justin spędził cały dzień ze mną...
-Proszę, oddajcie mi tylko moją córeczkę- zawyłam, a słone łzy spływały po mojej twarzy niczym wodospad.
JUSTIN
Chodziłem z jednego kąta pokoju w drugi i tak w kółko. Nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić, a w głowie miałem pustkę. Nic.
-Kurwa...- przejechałem dłonią po moich włosach, szarpiąc za ich końce.
-Jak to się stało?- spojrzałem na matkę Miley, która siedziała przy stole z głową schowaną w dłoniach.
-Bawiła się z psem sąsiadów tutaj, na podwórku... i, i kiedy już chciałam zawołać ją na obiad, nigdzie jej nie było. Jakby zapadła się pod ziemię. Obeszłam całą okolicę, byłam u sąsiadów i... Tak strasznie przepraszam. Miley, proszę...- płakała coraz głośniej, a ręce jej się trzęsły niemiłosiernie.
Moje serce z minuty na minutę biło coraz szybciej.
Tak strasznie się boje o moją prześliczną kruszynkę.
Kątek oka spojrzałem na Miley, która siedziała skulona w kącie. Raptownie zaczęła kaszleć, jakby brakowało jej powietrza, więc szybko do niej podbiegłem.
-Oddychaj, skarbie...Już cichutko. Wszystko będzie dobrze- owinąłem moje muskularne ramiona, wokół jej rozgrzanego ciała.
-Po prostu, znajdź ją, Justin. Proszę... Tak strasznie się boje- szepnęła łamiącym się głosem, wtulając się bardziej w moją klatkę piersiową, a jej piąstki coraz bardziej zaciskały się na mojej przemoczonej koszulce.
Poczułem wibracje w tylnej kieszeni moich spodni, więc podniosłem się lekko, wyciągając mój telefon.
Zerknąłem na ekran, przekonany, że dzwoni jeden z moich kumpli, ale wyświetlił się nieznany numer.
-Ta?- odezwałem się po tym jak przeciągnąłem palcem po zielonej słuchawce.
-Bieber...- ochrypły głos odezwał się po drugiej stronie- Jak tam życie?
-Dzwonię na policję...- Miley wyrwała się z mojego uścisku, szukając swojego telefonu.
-Chwila, poczekaj chwilę- zasłoniłem głośnik, wypowiadając te słowa do dziewczyny, która kiwnęłam głową, siadając na sofie.
-Czego chcesz Brown?- syknąłem, przewracając moimi oczami. Ta, suka ma szczęście, że jeszcze żyje. Czasami mam za dobre serce, przysięgam.
-Właśnie siedzę z mała księżniczką i zamierzamy obejrzeć jakąś bajkę. Hm, ulubiona bajeczka Rose, to? Mam nadzieje, że tatuś mi pomoże- zaśmiał się arogancko, a w tle było słychać jakiś cichy głosik.
-Zabije cię, kurwa, jak spodnie jej włos z głowy, słyszysz mnie? Gdzie ty, kurwa, jesteś?- krzyknąłem, co sprawiło, że cały pokój zainteresował się moją osobą.
-Cichutko, tatusiu... Nie chciałbyś, żeby Rose się przestraszyła, tak?
-Przysięgam, że wbiję nóż w każdy kawałek twojego nędznego ciała. Ostatni raz się, kurwa, pytam... Gdzie jesteś do chuja?
A więc to on.
Sukinsyn zbliżył się do mojej rodziny, za co zapłaci swoim życiem. Nie pozwolę, żeby jego marna dupa dalej wałęsała się po tym świecie.
-Pamiętasz ten piękny dzień, kiedy zostawiliście mnie postrzelonego z Jackiem? Leżałem jak jakiś śmieć na tej ziemi, prosząc o to, żebyście mi pomogli, ale wy to kompletnie oleliście, ratując swoje żałosne tyłki. Obiecałem sobie, że kiedyś mi za to zapłacicie i voila, o to jestem.
-Czego chcesz?- zmarszczyłem moje gęste brwi, czekając aż ten sukinsyn się odezwie.
-Justin, o co chodzi?- Miley, podeszła bliżej, patrząc uważnie w moje oczy- Z kim rozmawiasz?
-Oh, czy to moja seksowna Miley? Tak strasznie była niegrzeczna, kiedy ostatnio spotkaliśmy się w szpitalu. Może zechciałaby porozmawiać ze swoim małym aniołkiem?- jego głos był przepełniony ironią. Moje wnętrzności coraz bardziej się skręcały z gniewu.
-Daj mi ją do telefonu...- warknąłem, ściskając i rozluźniając pięści.
-Mamusiu?- po drugiej stronie odezwał się cichutki, delikatny głosik Rose- Chcę do domku.
Miley wyszczerzyła szeroko oczy, kiedy załapała co się dzieje. Wyrwała telefon z mojej dłoni, przykładając go sobie do ucha.
-Skarbie...Skarbie, posłuchaj mnie. Mamusia po ciebie przyjedzie, spokojnie. Kochanie, nie płacz, proszę...Halo, halo? Zapłacisz za to skurwielu, przysięgam! Halo?- ścisnęła telefon w swojej dłoni, głęboko oddychając- Czy ktoś mi może wytłumaczyć co się właśnie w tej chwili dzieje? Czy to, kurwa, jakiś chory żart? Jaja sobie ze mnie robisz, Bieber?- spojrzała na mnie z nienawiścią w oczach, kładąc dłoń na czole i prychając niedowierzanie- Nie wytrzymam zaraz....
-Daj mi pomyśleć- przymknąłem oczy, szukając rozwiązania. Nie mogło mu to ujść na sucho.
-Kto to był? Miley, rozmawiałaś z Rose?- Cara znalazła się przy nas z prędkością światła.
Wstałem z fotela, kierując się w stronę wyjścia. Założyłem na barki, moją skórzaną kurtkę, wychodząc na zewnątrz.-Daj mi pomyśleć- przymknąłem oczy, szukając rozwiązania. Nie mogło mu to ujść na sucho.
-Kto to był? Miley, rozmawiałaś z Rose?- Cara znalazła się przy nas z prędkością światła.
-Gdzie ty idziesz?- krzyknęła za mną Miley, ale zignorowałem to, wsiadając do mojego samochodu i odjeżdżając z piskiem opon w znanym mi już kierunku.
Chris Brown? To gówno zapłaci za to, że zbliżył się do mojej małej dziewczynki...
_____________________________
cześć misie :)))
pamiętacie niggasa, który się przystawiał do Miley w szpitalu? (rozdział 16/17) właśnie postanowiłam go wprowadzić ponownie... a co, niech chłopak trochę namiesza, hahaha jezu kompletnie nie wiem co robię i coś czuję, że znajdę się w poważnym bagnie xdd
mój ask< zapraszam serdecznie