Gdy Liam zaparkował przed klubem, od razu wyskoczyłam z auta jak poparzona. Miałam zamiar się dzisiaj dobrze bawić i nic nie zdoła mi tego popsuć. Gdzie nie spojrzałam, wszędzie ktoś stał.
-Ugh, ile ludzi- naburmuszył się Liam, splatając swoje długie, smukłe palce z moimi. Był wzrostu Justina, więc i przy nim wyglądałam jak najmniejsze gówno świata. Dosłownie.
Chwila...kurwa, co? Jaki Justin?
Zwyzywałam się od najgorszych w głowie, tylko po to, aby wywalić obraz szatyna i jego głupiego uśmiechu sprzed moich oczu.
Co miało znaczyć jego "Do zobaczenia, mała"? Miał zamiar znów porządnie namieszać w moim życiu? Jeżeli tak, to coś czuje, że mu nie wyjdzie i włożę w to najwięcej starań. Nie mogę pozwolić, aby się do nas zbliżył, bo wiem jak to jest.. wiem jaka słaba jestem i jak szybko mogę mu ulec. I co jest najlepsze w tym wszystkim? Ten pieprzony sukinsyn też doskonale o tym wie.
-Słuchasz mnie w ogóle?- uniosłam wzrok, aby spojrzeć mu w oczy.
-Um, tak... chyba tak- końcówkę powiedziałam ciszej, jakby sama do siebie, a następnie posłałam mu słabą wersję uśmiechu, spuszczając wzrok.
-Jak zawsze- mruknął, a jego głos był pełen jadu.
Próbowałam się nie potknąć na moich super wysokich czółenkach ze złotym paskiem, który ozdabiał moją kostkę, ale za cholerę mi to nie wychodziło. Dobrze, że ramię Liama miło się do mnie uśmiechało, służąc pomocą.
Przy wejściu powitały nas dwa ogromne goryle aka czarnoskórzy, ogromni mężczyźni. Wydaje mi się, że Liam bardzo dobrze zna się z jednym z nich, gdyż po kilku wygibajtusach dłońmi, wpuścili nas do środka bez kolejki. Oczywiście nie odbyło się bez różnych gwizdów i przekleństw, ale w tym momencie mnie to nie obchodziło, gdyż już powoli wkraczałam w tryb "olej wszystko, baw się dobrze".
Gdy przekroczyliśmy próg, na mojej twarzy pojawił się ogromny grymas. Nad salą unosił się zapach alkoholu, spoconych ciał i, niestety, wymiocin, na co od razu chciałam zawrócić i wrócić do mojego cieplutkiego łóżeczka, ale Liam miał inne plany, ciągnąc mnie w stronę baru.
-Co podać?- przystojny barman, uśmiechnął się już swoim wyćwiczonym uśmieszkiem, a następnie puścił oczko w moją stronę, na co moje kąciki drgnęły lekko w górę.
-Wezmę coś kolorowego- wzruszyłam ramionami. Odwróciłam się w stronę parkietu, a łokcie oparłam o ladę. Kiwałam głową w rytm muzyki, próbując wypatrzeć jakąś znajomą twarz, ale nikogo szczególnego nie zauważyłam.
Odwróciłam się po mojego drinka, który był smakowicie niebieski. Liam stał ode mnie kilka kroków, a jakaś długonoga blondynka na nim praktycznie wisiała, na co wywróciłam teatralnie oczami.
Świetnie, więc zostałam sama...
Rozejrzałam się ponownie po pomieszczaniu, sącząc powoli mój napój. Gdy mój wzrok zatrzymał się na kujonku w sweterku w kratę, na moją twarz od razu wskoczył chytry uśmieszek.
-Hej, ty!- krzyknęłam, podnosząc dłoń w górę.
Odwrócił się, a gdy znów na mnie spojrzał, wydawał się być mocno zdziwiony, gdyż nikt za nim nie stał. Wcisnął palec w swoją klatkę piersiową, mówiąc bezgłośnie "ja?".
-Tak, ty. Chodź tu- zachęciłam go, kiwając moim palcem wskazującym.
Podszedł do mnie niepewnym krokiem. Wyglądał śmiesznie i strasznie się wyróżniał. Jego czerwony sweterek z kołnierzykiem i musztardowe spodnie, które miały podwinięte nogawki, tak, że były odsłonięte jego zielone skarpetki w paski, aż krzyczały "przepraszam, ale pomyliłem miejsca".
-Masz- wcisnęłam mu w dłoń czerwony kubeczek, wypełniony po brzegi alkoholem.
-Po co mi to?- uniósł wysoko brwi, a jego twarz lekko się skrzywiła, gdy pociągnął nosem zapach.
-Jak to po co? Dzisiaj pijesz ze mną, kujonku- wcisnęłam palca w jego mięciutki brzuszek, wystawiając przy tym język na wierzch. Dam sobie rękę uciąć, że ani razu nie był na siłowni. Boże, to same kości i nic więcej.
-Właściwie nie przyszedłem tu poimprezować, tylko po mojego młodszego brata. To bardzo nieodpowiedzialny młodzieniec- po wygłoszeniu swojej głupiej przemowy, chrząknął, a następnie poprawił okulary, które spadły na sam czubek jego nosa.
-Że, kurwa, co proszę?- wybuchłam niepohamowanym śmiechem, ale za chwilę się uspokoiłam, gdyż gapił się na mnie prawie cały klub- No weź. Pokaż, że jednak coś tam masz i mężczyźni nie muszą się za ciebie wstydzić- kiwnęłam głową na jego krocze, zagryzając dolną wargę. Już go mam w garści.
-Okej, ale tylko spróbuję- uniósł palca w górę, patrząc niepewnie na kubek. Zatkał palcami nos, a następnie oczyścił zawartość jednym, dużym łykiem.
-Wow- zaczęłam klaskać, dumna, że mu się udało.
Barman, rozbawiony całą sytuacją, podstawił nam następną kolejkę...
JUSTIN.
Tak, dzisiaj piątek, a ja zamiast pieprzyć jakąś dziwkę, zalany w trzy dupy, jeżdżę po mieście bez celu. Wystukiwałem palcami jakiś rytm na kierownicy, nucąc pod nosem.
Czuje w środku, że czegoś mi brakuje i doskonale wiem o co chodzi, ale staram się o tym nie myśleć, gdyż wiem, że w tej chwili to niemożliwe. Chcę owinąć moje muskularne ramiona wokół kruchego ciałka mojej malutkiej księżniczki i nigdy już jej nie wypuścić. Gdy przez chwilę udało mi się z nią porozmawiać, czułem jakbym był w niebie. Doskonale wiedziałem, że wtedy na placu zabaw ta drobna dziewczynka z długimi, ciemnymi lokami i z dużymi, brązowymi oczami to moja mała księżniczka, gdyż przez te trzy lata Christian informował mnie o wszystkim co się dzieje w życiu Miley. Przynosił mi zdjęcia, podawał różne nazwiska... Ta, również tego kutasa Liama, który kręci się przy moich dziewczynach, ale nie na długo...
Zmrużyłem oczy, kiedy zobaczyłem rozczochraną, blond głowę. Nie musiałem się wysilać, żeby odgadnąć, że to Miley. Szła, potykając się co chwilę, a za nią chwiał się jakiś chłopak.
Zatrzymałem samochód, tuż przy krawężniku, a następnie wyskoczyłem ze środka.
-Zostaw mnie, kurwa- krzyknęła dziewczyna, wystawiając środkowego palca w górę.
-Nie rób scen, kochanie. Wiem, że mnie pragniesz- wybełkotał chłopak. Przeniosłem wzrok na niego i dosłownie mnie zamurowało. Wyglądał jakby był żywcem wyciągnięty z filmu o szkolnych kujonach, przysięgam.
-Spierdalaj- odkrzyknęła, próbując przyspieszyć, ale skończyło się tym, że wylądowała z hukiem na zimnym chodniku. Ruszyłem w jej stronę, zniżając lekko spodnie, które podciągnęły się w górę gdy siedziałem.
-Miley?- położyłem dłoń na jej ramieniu, a ona uniosła na mnie swój nieobecny wzrok. Uwaga, ktoś tu chyba za dużo wypił...
-Juu-stin?- wyszczerzyła się- Ja nie jestem pijana- uniosła dłonie w obronnym geście, kręcąc przy tym głową.
-Tak, oczywiście. Pora wstać, księżniczko- podciągnąłem ją za przed ramie, a ona wstała, owijając swoje dłonie wokół mojego tułowia.
-Hej!- krzyknął chyba ten sam koleś, na co odwróciłem się w jego stronę z podniesionymi brwiami- Zostaw ją, kurwa. Znajdź sobie inną dziwkę- splunął, podwijając rękawy swojego frajerskiego sweterka. Kurwa, nie.. nie zamierzam się bić z babą, no ludzie.
-Wiesz do kogo w tej chwili mówisz?- zrobiłem kilka kroków w przód, aby być bliżej niego.
Wydawał się nieco zmieszany.
-Jestem jej chłopakiem, więc jeszcze raz nazwiesz ją dziwką, a upierdolę ci kutasa i nakarmię nim twoją rodzinę- warknąłem, a moja złożona pięść przywitała się wesoło z jego twarzą.
-Jasne, stary, rozumiem- wymamrotał, ocierając dłonią krew, która spokojnie sączyła się z jego nosa- Już spadam- podniósł swój żałosny tyłek z ziemi, odchodząc w dół ulicy.
-Chodź tu, skarbie- owinąłem ręce wokół jej drobniutkiej talii, a następnie posadziłem na miejsce pasażera.
-Jestem zmęczona, Justin- wymamrotała, ziewając.
-Więc zabieram cię do domu. Do naszego domu- uśmiechnąłem się delikatnie, gładząc opuszkami palców jej policzek.
____________________
przepraszam.
jeju, mam nadzieje, że mnie nie opuściliście przez to małe wyłączenie się mojej weny :(
nie mam pojęcia co tu jeszcze dopisać.
ask.fm/blebleblexx
- jak myślicie.. gdzie ją Justin zabierze?
(to pytanie rozwaliło mnie na łopatki.. czy jak po 1h się dopiero zorientowałam jak beznadziejnie to brzmi *przecież justin powiedział, że zabiera ją do domu* to jestem zdrowa?)
-Ugh, ile ludzi- naburmuszył się Liam, splatając swoje długie, smukłe palce z moimi. Był wzrostu Justina, więc i przy nim wyglądałam jak najmniejsze gówno świata. Dosłownie.
Chwila...kurwa, co? Jaki Justin?
Zwyzywałam się od najgorszych w głowie, tylko po to, aby wywalić obraz szatyna i jego głupiego uśmiechu sprzed moich oczu.
Co miało znaczyć jego "Do zobaczenia, mała"? Miał zamiar znów porządnie namieszać w moim życiu? Jeżeli tak, to coś czuje, że mu nie wyjdzie i włożę w to najwięcej starań. Nie mogę pozwolić, aby się do nas zbliżył, bo wiem jak to jest.. wiem jaka słaba jestem i jak szybko mogę mu ulec. I co jest najlepsze w tym wszystkim? Ten pieprzony sukinsyn też doskonale o tym wie.
-Słuchasz mnie w ogóle?- uniosłam wzrok, aby spojrzeć mu w oczy.
-Um, tak... chyba tak- końcówkę powiedziałam ciszej, jakby sama do siebie, a następnie posłałam mu słabą wersję uśmiechu, spuszczając wzrok.
-Jak zawsze- mruknął, a jego głos był pełen jadu.
Próbowałam się nie potknąć na moich super wysokich czółenkach ze złotym paskiem, który ozdabiał moją kostkę, ale za cholerę mi to nie wychodziło. Dobrze, że ramię Liama miło się do mnie uśmiechało, służąc pomocą.
Przy wejściu powitały nas dwa ogromne goryle aka czarnoskórzy, ogromni mężczyźni. Wydaje mi się, że Liam bardzo dobrze zna się z jednym z nich, gdyż po kilku wygibajtusach dłońmi, wpuścili nas do środka bez kolejki. Oczywiście nie odbyło się bez różnych gwizdów i przekleństw, ale w tym momencie mnie to nie obchodziło, gdyż już powoli wkraczałam w tryb "olej wszystko, baw się dobrze".
Gdy przekroczyliśmy próg, na mojej twarzy pojawił się ogromny grymas. Nad salą unosił się zapach alkoholu, spoconych ciał i, niestety, wymiocin, na co od razu chciałam zawrócić i wrócić do mojego cieplutkiego łóżeczka, ale Liam miał inne plany, ciągnąc mnie w stronę baru.
-Co podać?- przystojny barman, uśmiechnął się już swoim wyćwiczonym uśmieszkiem, a następnie puścił oczko w moją stronę, na co moje kąciki drgnęły lekko w górę.
-Wezmę coś kolorowego- wzruszyłam ramionami. Odwróciłam się w stronę parkietu, a łokcie oparłam o ladę. Kiwałam głową w rytm muzyki, próbując wypatrzeć jakąś znajomą twarz, ale nikogo szczególnego nie zauważyłam.
Odwróciłam się po mojego drinka, który był smakowicie niebieski. Liam stał ode mnie kilka kroków, a jakaś długonoga blondynka na nim praktycznie wisiała, na co wywróciłam teatralnie oczami.
Świetnie, więc zostałam sama...
Rozejrzałam się ponownie po pomieszczaniu, sącząc powoli mój napój. Gdy mój wzrok zatrzymał się na kujonku w sweterku w kratę, na moją twarz od razu wskoczył chytry uśmieszek.
-Hej, ty!- krzyknęłam, podnosząc dłoń w górę.
Odwrócił się, a gdy znów na mnie spojrzał, wydawał się być mocno zdziwiony, gdyż nikt za nim nie stał. Wcisnął palec w swoją klatkę piersiową, mówiąc bezgłośnie "ja?".
-Tak, ty. Chodź tu- zachęciłam go, kiwając moim palcem wskazującym.
Podszedł do mnie niepewnym krokiem. Wyglądał śmiesznie i strasznie się wyróżniał. Jego czerwony sweterek z kołnierzykiem i musztardowe spodnie, które miały podwinięte nogawki, tak, że były odsłonięte jego zielone skarpetki w paski, aż krzyczały "przepraszam, ale pomyliłem miejsca".
-Masz- wcisnęłam mu w dłoń czerwony kubeczek, wypełniony po brzegi alkoholem.
-Po co mi to?- uniósł wysoko brwi, a jego twarz lekko się skrzywiła, gdy pociągnął nosem zapach.
-Jak to po co? Dzisiaj pijesz ze mną, kujonku- wcisnęłam palca w jego mięciutki brzuszek, wystawiając przy tym język na wierzch. Dam sobie rękę uciąć, że ani razu nie był na siłowni. Boże, to same kości i nic więcej.
-Właściwie nie przyszedłem tu poimprezować, tylko po mojego młodszego brata. To bardzo nieodpowiedzialny młodzieniec- po wygłoszeniu swojej głupiej przemowy, chrząknął, a następnie poprawił okulary, które spadły na sam czubek jego nosa.
-Że, kurwa, co proszę?- wybuchłam niepohamowanym śmiechem, ale za chwilę się uspokoiłam, gdyż gapił się na mnie prawie cały klub- No weź. Pokaż, że jednak coś tam masz i mężczyźni nie muszą się za ciebie wstydzić- kiwnęłam głową na jego krocze, zagryzając dolną wargę. Już go mam w garści.
-Okej, ale tylko spróbuję- uniósł palca w górę, patrząc niepewnie na kubek. Zatkał palcami nos, a następnie oczyścił zawartość jednym, dużym łykiem.
-Wow- zaczęłam klaskać, dumna, że mu się udało.
Barman, rozbawiony całą sytuacją, podstawił nam następną kolejkę...
JUSTIN.
Tak, dzisiaj piątek, a ja zamiast pieprzyć jakąś dziwkę, zalany w trzy dupy, jeżdżę po mieście bez celu. Wystukiwałem palcami jakiś rytm na kierownicy, nucąc pod nosem.
Czuje w środku, że czegoś mi brakuje i doskonale wiem o co chodzi, ale staram się o tym nie myśleć, gdyż wiem, że w tej chwili to niemożliwe. Chcę owinąć moje muskularne ramiona wokół kruchego ciałka mojej malutkiej księżniczki i nigdy już jej nie wypuścić. Gdy przez chwilę udało mi się z nią porozmawiać, czułem jakbym był w niebie. Doskonale wiedziałem, że wtedy na placu zabaw ta drobna dziewczynka z długimi, ciemnymi lokami i z dużymi, brązowymi oczami to moja mała księżniczka, gdyż przez te trzy lata Christian informował mnie o wszystkim co się dzieje w życiu Miley. Przynosił mi zdjęcia, podawał różne nazwiska... Ta, również tego kutasa Liama, który kręci się przy moich dziewczynach, ale nie na długo...
Zmrużyłem oczy, kiedy zobaczyłem rozczochraną, blond głowę. Nie musiałem się wysilać, żeby odgadnąć, że to Miley. Szła, potykając się co chwilę, a za nią chwiał się jakiś chłopak.
Zatrzymałem samochód, tuż przy krawężniku, a następnie wyskoczyłem ze środka.
-Zostaw mnie, kurwa- krzyknęła dziewczyna, wystawiając środkowego palca w górę.
-Nie rób scen, kochanie. Wiem, że mnie pragniesz- wybełkotał chłopak. Przeniosłem wzrok na niego i dosłownie mnie zamurowało. Wyglądał jakby był żywcem wyciągnięty z filmu o szkolnych kujonach, przysięgam.
-Spierdalaj- odkrzyknęła, próbując przyspieszyć, ale skończyło się tym, że wylądowała z hukiem na zimnym chodniku. Ruszyłem w jej stronę, zniżając lekko spodnie, które podciągnęły się w górę gdy siedziałem.
-Miley?- położyłem dłoń na jej ramieniu, a ona uniosła na mnie swój nieobecny wzrok. Uwaga, ktoś tu chyba za dużo wypił...
-Juu-stin?- wyszczerzyła się- Ja nie jestem pijana- uniosła dłonie w obronnym geście, kręcąc przy tym głową.
-Tak, oczywiście. Pora wstać, księżniczko- podciągnąłem ją za przed ramie, a ona wstała, owijając swoje dłonie wokół mojego tułowia.
-Hej!- krzyknął chyba ten sam koleś, na co odwróciłem się w jego stronę z podniesionymi brwiami- Zostaw ją, kurwa. Znajdź sobie inną dziwkę- splunął, podwijając rękawy swojego frajerskiego sweterka. Kurwa, nie.. nie zamierzam się bić z babą, no ludzie.
-Wiesz do kogo w tej chwili mówisz?- zrobiłem kilka kroków w przód, aby być bliżej niego.
Wydawał się nieco zmieszany.
-Jestem jej chłopakiem, więc jeszcze raz nazwiesz ją dziwką, a upierdolę ci kutasa i nakarmię nim twoją rodzinę- warknąłem, a moja złożona pięść przywitała się wesoło z jego twarzą.
-Jasne, stary, rozumiem- wymamrotał, ocierając dłonią krew, która spokojnie sączyła się z jego nosa- Już spadam- podniósł swój żałosny tyłek z ziemi, odchodząc w dół ulicy.
-Chodź tu, skarbie- owinąłem ręce wokół jej drobniutkiej talii, a następnie posadziłem na miejsce pasażera.
-Jestem zmęczona, Justin- wymamrotała, ziewając.
-Więc zabieram cię do domu. Do naszego domu- uśmiechnąłem się delikatnie, gładząc opuszkami palców jej policzek.
____________________
przepraszam.
jeju, mam nadzieje, że mnie nie opuściliście przez to małe wyłączenie się mojej weny :(
nie mam pojęcia co tu jeszcze dopisać.
ask.fm/blebleblexx
- jak myślicie.. gdzie ją Justin zabierze?
(to pytanie rozwaliło mnie na łopatki.. czy jak po 1h się dopiero zorientowałam jak beznadziejnie to brzmi *przecież justin powiedział, że zabiera ją do domu* to jestem zdrowa?)
Nie masz za co przepraszać,widocznie tego potrzebowałaś ;) Ja Cię nie opuściłam i nadal będę je czytać,bo jest jednym słowem ZAJEBISTE ! xD Hmm,gdzie Jusin może ją zabrać ? Pewnie do domu xD Nie,no nie mam pojęcia,pewnie ją gdzieś wywiezie albo....Nie wiem,mam nadzieję,że nas zaskoczysz :) Czekam na nowy rozdział z niecierpliwością,a teraz wybacz,ale Geografia wzywa ;__;
OdpowiedzUsuńhahaah, ej nie ważne z tym pytaniem.. nie o to mi chodziło haha
Usuńdopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego, jak beznadziejnie to zabrzmiało..
"-Zabieram cię do domu. Do naszego domu."
a teraz uwaga.. GENIUSZ ELWIRKA:
-jak myślicie.. gdzie ją Justin zabierze?
o boże, nienawidzę siebie haha
jej biedna. na szczęście ja już mam wszystko pozaliczane i mam wakacje :))))))))))))))))
kc niech jak ona sie obudzi to sb wszystko przypomni i bedzie chciala odejsc od jussa sle on nie bedzie chcial i bedzie nia rzadzil hihihi
OdpowiedzUsuńMyślę, że do jego domu tzn tam gdzie mieszkali przez jakiś czas. Chociaż nie jestem pewna XD + Może skoro nie masz tyle weny co kiedyś do tego opowiadania - zakończysz je? Zaczęłabyś pisać jakieś inne zajebiste ff o Justinie czy coś. Tylko mówię. Uwielbiam i czekam na kolejny <3
OdpowiedzUsuńOmg, kocham to! W sumie nie wiem, co myśleć o Justinie. Muszę sobie "odświeżyć" ostatnie rozdziały, bo nic nie pamiętam haha
OdpowiedzUsuńszczerze?
Usuńja też :o
Mam tylko nadzieje, że Justin jej nic nie zrobi.
OdpowiedzUsuńTwoje opowiadanie jest genialne *-* Żałuję, że trafiłam na nie dopiero teraz... ;c Kocham Miley i Justina, dlatego też w jakiejś części mocniej przyciąga mnie to ff :) Piszesz genialnie, potrafisz trzymać czytelnika w napięciu i zaskakujesz :D z niecierpliwością czekam na następny kochana <3 + weny życzę! :*
OdpowiedzUsuń/ @believe2218
Kocham twoje opowiadanie ❤️
OdpowiedzUsuńStrasznie lubie teksty Miley i Jusa xd Super piszesz i szkoda, że wena zrobiła sobie wakacje, bo naprawde tęskniłam za tym ff :) Mam nadzieję, że niedługo pojawi się coś nowego ;) Czekam na rozkręcenie akcji i reakcję Miley kiedy wytrzeźwieje xd
OdpowiedzUsuńcudowny ♥
OdpowiedzUsuńsuper <3
OdpowiedzUsuńZawsze tu będę❤️ kocham cie
OdpowiedzUsuńjej, dziękuję skarbie! JA CIEBIE BARDZIEJ <3
UsuńTak w końcu rozdział. Czekałam. Ale wyszedł cudowny. Jak fajnie, że Justin się o nią martwi, ciekawa jestem jak Miley zareaguje jak obudzi się koło Justina xD Czekam na nn i weny życzę :)
OdpowiedzUsuńRozdział świetny :*
OdpowiedzUsuńCudowny ♥
OdpowiedzUsuńszczerze to zajebisty <3
OdpowiedzUsuńTo jest genialne i tak bardzo wciąga jcufyfyfuf :)))
OdpowiedzUsuńrozdział świetny dziękuje że zaczęłaś pisać <3
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na NN, przepraszam za długą nieobecność. Wracam z wielką weną i ciekawszymi postami fanfiction-justinbieber-believe.blogspot.com + cudowny rozdział sdfghjk
OdpowiedzUsuńEj to pytanie na końcu mnie rozwaliło :)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, już się mogę doczekać następnego :)
H.
Jest już nowy :))))
UsuńDlaczego nie ma kontynuacji? To nie moze sie tak skonczyc..... Miley, Justin i Rose mieli zuc dlugo i szcesliwie... Skoncz to prosze..
OdpowiedzUsuń